9 kwi 2015

Mój Guru - opieka z zaświatów

Mój Guru - opieka z zaświatów


Byłam za mała, odeszła za wcześnie, zanim zaczęłam więcej rozumieć.
Pamiętam jej spokojną naturę i ciepłe łagodne oczy. Pamiętam chwilę, gdy wyciągnęła komplet serwisu do podawania kawy i dała mi w prezencie mówiąc, że kupiła go specjalnie dla mnie , z myślą o moich osiemnastych urodzinach ale daje mi teraz, bo gdyby umarła to nie wiadomo co się z nim stanie. Jakby przeczuwała, że nie będzie jej dane świętować ze mną symbolicznego momentu mojego wejścia w dorosłość.

Miała trudne życie, najpierw jako sierota przed wojną, potem jako samotna matka...nigdy nie wyszła za mąż..myślę, że może po prostu była wierna tamtej miłości, bo jakoś nie wierzę, że nie miała okazji... Nikt nie śmiał pytać, bo na wspomnienie zaczynała płakać...
Nie umiała pisać i czytać, ale miała zdolności rysunkowe ( pewnie mam to po niej )  i potrafiła opowiadać, lubiła dzieci a dzieci lubiły ją.
Przekazała mi wartości, przede wszystkim własnym przykładem: życzliwością dla innych, zrozumieniem, cierpliwością, brakiem egocentryzmu, siłą charakteru i autentycznością. Jest moim Guru do dzisiaj, mam wrażenie, że gdziekolwiek jest, czuwa nade mną.
W krytycznym momencie mojego życia odwiedziła mnie we śnie i uśmiechając się jakby chciała mnie pocieszyć, powiedziała coś ważnego... jedno zdanie, które właściwie telepało mi się już wcześniej nieuświadomione w myślach a świadomość uparcie je odrzucała....

- Taka miłość jest krótka...


Jeśli  w swoich bliskich dostrzegasz czasem guru, nie omieszkaj tego docenić a może nawet podziękować, kiedy jeszcze masz okazję.









Też możesz zostać Guru

Też możesz zostać Guru.


Przypomniał mi się film dokumentalny " Kumare: guru dla każdego". Opowiada o artyście (Vikram Gandhi, amerykański dokumentalista o hinduskich korzeniach) , który przeprowadza eksperyment społeczny przeistaczając się w oświeconego guru ze Wschodu.

Krytyczny wobec komercjalizacji wiary i zapotrzebowaniem społeczeństwa na puste rytuały symbolizujące prawdziwą duchowość, wyjeżdża do Arizony i przy pomocy dwóch asystentek zdobywa "wiernych". Stwarza własną mini religię i zaczyna nauczać ludzi, że ogólnie pojmowana religia jak i jego nauka jest iluzją.

Chcąc jedynie uświadomić ludziom, że mnożący się różnego rodzaju guru są oszustami zarabiającymi na ludzkiej naiwności, albo oszołomami z poczuciem misji, wierzącymi w to, że stali się posiadaczami jakiejś kosmicznej siły, która pozwala im zbawiać innych, nieoczekiwanie dla samego siebie staje się prawdziwym Guru dla tych, którzy uczestniczą w spotkaniach z nim. Jesteśmy więc świadkami, jak ludzie się przy nim otwierają, zwierzają ze swoich wątpliwości, rzeczy o których nie mówili nawet najbliższym.

W swojej świadomości są przekonani, że kierują się naukami i zaleceniami guru a tak naprawdę docierają do sedna rzeczy prowadząc wewnętrzny dialog. Z perspektywy widza widać, że "guru" głównie słucha. Tak więc, poszukiwacze guru sami dla siebie stali się guru.

Jednocześnie, wszyscy oni, zostali guru dla Gandhiego, który chcąc udowodnić zbyteczność religijnej wiary, odkrył, że ludzka naiwność w poszukiwaniu duchowych przywódców nie bierze się ze słabości, lecz z potrzeby bycia częścią społeczności i uczestniczenia w rytuałach nadających życiu jakiegoś sensu. ( moim zdaniem ta potrzeba odnosi się nie tylko do sfery religijnej czy duchowej ale również do innych sfer życia człowieka )

„To opowieść o największym kłamstwie, jakiego dopuściłem się w swoim życiu, a także o największej prawdzie, jakiej w nim zaznałem”


           Vikram Gandhi

Zdarza się w życiu, nie szukając, spotykać ludzi, którzy przez chwilę lub na dłużej stają się naszymi guru, poprzez zachowania  jakie prezentują, słowa czy emocje jakie w nas wywołują. Czasem czujemy się w ich towarzystwie komfortowo a innym razem nas irytują, czy nawet w jakiś sposób krzywdzą.

Bywa, że zdarzenia, czy inni ludzie najczęściej nieświadomie "prowokują" nas w łagodny lub przykry sposób, do wyzwolenia naszego wewnętrznego guru, niestety często nie dopuszczamy go do głosu, bo może pozbawił by nas części strefy komfortu, którą tak skrzętnie zbudowało sobie nasze ego,  z reguły przy pomocy  iluzji.

Ludzie stając się na chwilę naszymi guru, zostawiają nam bardzo miłe dary na całe życie, lub nieco trudniejsze, mniej wygodne ale też wartościowe, lecz nawet ci którzy nam sprawiają przykrość, czy kłopot, których trudno nam czasem znieść, bywają lustrem, w którym może warto się przejrzeć i dowiedzieć czegoś ważnego o sobie o ile będziemy chcieli  to dostrzec ( bo często ego to wypiera ). To przyglądanie się, pozbywanie iluzji, otwieranie świadomości, nawet jeśli prawda jest niezbyt wygodna, to właśnie takie przechodzenie od zewnętrznego guru do stawania się guru dla siebie samego.

Nie należy jednak zapominać, że na naszej drodze mogą pojawić się osoby, w których w jakiś aspektach, zobaczymy guru, ale może to być iluzja, może to być tylko ładne opakowanie a nie prawdziwy Dar. O tym napiszę szerzej innym razem.