23 kwi 2015

Wspierać cichaczem

Wspierać cichaczem...


Przypomniała mi się historia, którą opowiedział mi ktoś znajomy o swojej koleżance.

Dziewczyna otworzyła własną firmę, zajmowała się tworzeniem ceramiki użytkowej. Na początku jak to zwykle bywa, opłaty zżerają a zyski marne. Klientów jakoś nie było...potem coś się zmieniło i zaczęli zaglądać od czasu do czasu coś kupując. Po jakimś czasie okazało się, że to rodzina owej dziewczyny podsyłała "klientów" i wykładała pieniądze na  zakupy by pomóc jej przetrwać przez jakiś czas ten najtrudniejszy okres. :)  
Dzięki temu dziewczyna nie popadła w długi na skutek opłat ale i nie dopadły ją wątpliwości czy czarnowidztwo, co jest istotne by dążyć z optymizmem do celu i realizować jakieś plany, marzenia skutecznie.


Pamiętam też inicjatywę "Niewidzialna ręka", której  pomysłodawcą na początku lat 60-tych był dziennikarz Maciej Zimiński.

Polegała ona na tym, że młodzi zazwyczaj ludzie pomagali osobom starszym i innym potrzebującym jakiejkolwiek pomocy ale dyskretnie tak, by pozostać anonimowym, zostawiając po sobie znak w postaci odcisku dłoni. Relację z przeprowadzonej akcji przesyłali do telewizji, która nadawała program "Niewidzialna ręka". Tam też docierały podziękowania od tych, którzy pomoc otrzymali. 
Cała Polska gromadziła się wtedy przed telewizorem. Było to bardzo pozytywne. Popularność akcji potwierdza fakt, że program był emitowany przez 25 lat ! W tym czasie zrealizowano kilka milionów dobrych uczynków !

Pomysły na udzielanie pomocy młodzi ludzie mieli różne i skuteczne, wykazywali się też dużą wrażliwością, empatią i umiejętnością obserwacji najbliższego otoczenia i "wyłuskiwania" ludzi w jakiejś potrzebie. Myślę, że była duża różnica jeśli chodzi o relacje społeczne wtedy a obecnie. W tamtej rzeczywistości człowiek jako jednostka nie był tak wyobcowany, ludzie lepiej znali swoich sąsiadów i nie pozostawali tak obojętni i "ślepi " na drugiego człowieka jak dzisiaj .

Takie wspieranie "z cichacza" ochrania godność tego drugiego człowieka, ponieważ nie czuje się skrępowany koniecznością proszenia o pomoc ( co nie jest łatwe, bo sam fakt , że się tej pomocy potrzebuje ustawia nas w dzisiejszym świecie na niższej pozycji, bo oznacza, że nie jesteśmy w stanie dać sobie rady, spada poczucie własnej wartości itd.  ) oraz przymusem wyrażania wdzięczności ( niekomfortowe poczucie długu do spłacenia ).
Jest jedną z najlepszych form dyskretnego wsparcia. Potrzeba jednak tego, co miała młodzież z "niewidzialną ręką" - empatii, chęci zauważenia tego drugiego człowieka w jego sytuacji życiowej i z jego trudnościami, usłyszenia a nie tylko słuchania ( bo ludzie często w jakiejś rozmowie niejako mimochodem wspominają o tym co ich boli i czego im potrzeba, z czym mają problem  ).