28 gru 2016

CETA zagrożenie dla Polaków

CETA  zagrożenie dla Polaków



"Wyszło na jaw, że tłumaczenie na język polski umowy CETA między Unią Europejską i Kanadą zawiera szokujący błąd!
Chodzi o część umowy dotyczącą biotechnologii, czyli między innymi GMO. Polskie tłumaczenie umowy mówi o tym, że handel międzynarodowy nie powinien ograniczać regulacji w tej dziedzinie (np. zakazu uprawy lub sprzedaży żywności GMO). Natomiast oryginalny tekst umowy znaczy coś dokładnie odwrotnego: regulacje nie powinny ograniczać handlu!
Po angielsku przyznaje się, że europejskie normy bezpieczeństwa żywności będą osłabiane. Po polsku zapewnia, że nie. To skandal! Zostaliśmy wprowadzeni w błąd."
"Podpisz list otwarty do Premier Szydło. Nie pozwólmy, by rząd znalazł kolejną wymówkę. Mamy czas do kolejnego spotkania UE w piątek.
Dzięki listom, które wspólnie pisaliśmy do posłów i apelowi, który wsparło 102 tys. osób, Akcja Demokracja stała się ważnym partnerem dla decydentów w dyskusjach o CETA. Ale nasza rola nie kończy się na „konsultacjach społecznych”. Gdy rząd jest głuchy na argumenty merytoryczne, wychodzimy na ulicę. W sobotę w Wielkiej Demonstracji Stop TTIP i CETA ulicami Warszawy przeszło ponad 5 tys. osób. Pokazaliśmy, że umowy handlowe to zagrożenie dla wielu spraw, które są Akcji Demokracji, czyli nam wszystkim, drogie – żywności, demokracji, godnych warunków zatrudnienia i ochrony klimatu.
Opozycja wobec CETA nadal rośnie.

PS Decyzja w sprawie CETA miała zapaść we środę, ale ze względu na opór Belgii, Rumunii i Bułgarii, odłożono ją o kilka dni[3]. Dlatego Polska zyskała czas na zmianę stanowiska. Wykorzystajmy go by przekonać PiS opamiętania. Zwłaszcza, że kilkukrotnie słyszeliśmy, że PiS zna zagrożenia CETA, ale nie chce być jedynym krajem wetującym. Teraz już nie ma się czego bać, prawda? 


> TUTAJ  :  Podpisz list do Premier Szydło.



Jak dokładnie brzmi błędnie przetłumaczony zapis?

Oryginał umowy:
ARTICLE 25.2 Dialogue on Biotech Market Access Issues
(...) 2. The Parties also note the importance of the following shared objectives with respect to cooperation in the field of biotechnology:
(a) to exchange information on policy, regulatory and technical issues of common interest related to biotechnology products, and, in particular, information on their respective systems and processes for risk assessments for decisionmaking on the use of genetically modified organisms;
(b) to promote efficient sciencebased approval processes for biotechnology products;
(c) to cooperate internationally on issues related to biotechnology, such as low level presence of genetically modified organisms; and
(d) to engage in regulatory cooperation to minimise adverse trade impacts of regulatory practices related to biotechnology products.
Polskie tłumaczenie:
2. Strony dostrzegają również znaczenie następujących wspólnych celów odnoszących się do współpracy w dziedzinie biotechnologii:
a) wymiany informacji w zakresie kwestii politycznych, regulacyjnych i technicznych będących przedmiotem wspólnego zainteresowania dotyczących produktów biotechnologicznych, a w szczególności informacji na temat ich odpowiednich systemów i procesów oceny ryzyka na potrzeby podejmowania decyzji w sprawie wykorzystywania organizmów zmodyfikowanych genetycznie;
b) promowania skutecznych procesów zatwierdzenia produktów biotechnologicznych mających podstawy naukowe;
c) międzynarodowej współpracy w zakresie kwestii związanych z biotechnologią, takich jak niewielka obecność organizmów zmodyfikowanych genetycznie; oraz
d) uczestnictwa we współpracy regulacyjnej mającej na celu minimalizację niekorzystnego wpływu wymiany handlowej na praktyki regulacyjne związane z produktami biotechnologicznymi.
Źródło:
Umowa CETA wersja polska


Poniżej wykaz jak poszczególni posłowie głosowali w sprawie CETA i lista tych, na których każdy szanujący się Polak nie powinien już nigdy zagłosować.

PO :


PIS :


Pozostałe kluby i niezrzeszeni posłowie :


źródło : sejm.gov.pl  ( przeklejone ze strony : http://narodowcy.net/polska/glosowanie-w-sprawie-ceta-lista-poslow )



17 gru 2016

Eko wianki świąteczne - rękodzieło dla domu

Eko wianki świąteczne - rękodzieło dla domu



W sklepach zalew sztucznych plastikowych ozdób świątecznych, ja natomiast wykonałam wianki z darów natury i szkła.
Niestety nie tylko. Latem i wczesną jesienią nie wpadłam jeszcze na pomysł , że będę robić wianki, więc nie ususzyłam odpowiednich roślin dla ozdoby i musiałam poratować się drobnymi elementami ze styropianu.

Nie obyło się bez przygód, ponieważ zamówione przez internet akcesoria, z których miałam zrobić wianki, nie dość, że późno zostały wysłane, to jeszcze kurier po drodze zgubił moją paczkę i sam nie wiedział gdzie.
Paczka jednak miała szczęście i zamiast pozostać na śmietniku , gdzieś w głębi osiedla, została zabrana przez dozorczynię tamtego bloku, a do moich drzwi zapukała dozorczyni z mojego bloku podając mi swój telefon komórkowy, bo był do mnie :D.
Po paczkę musiałam iść i ją sama odebrać od znalazcy.

Miałam paczkę, mimo , że nie było u mnie kuriera, więc nie podpisałam pokwitowania odbioru, tak więc oficjalnie paczka nie została mi doręczona, na dobra sprawę mogłam odzyskać wpłacone pieniądze i mieć akcesoria bezpłatnie....bo w końcu znalezione na śmietniku...
Kurier odpowiadał by za zgubienie paczki i pewnie miał by nieprzyjemności.
Miałam dwa wyjścia: czekać i nic nie robić ( kuszący wybór przy notorycznym braku funduszy )
, albo zadzwonić do kuriera i poinformować go , że paczka, którą zgubił trafiła do adresata.
Co zrobiłam?....Pogdybajcie sobie ;)

Jeśli komuś podobają się wianki i chciałby mieć jakiś w domu, wystarczy napisać na mojego blogowego maila i coś się wymyśli ;)

Na zdjęciu powyżej wianek "Królowej Śniegu" w chłodnej niebieskiej nucie ze srebrna poświatą, na bielonej słomie.

Wianek eko  może być nie tylko ozdobą, ale również "spichlerzem". Zamiast przechowywać  np. orzechy w pudełku, wieszamy je na ścianie, by po świętach lub w dowolnej chwili po nie sięgnąć i schrupać ;)
Na zdjęciu poniżej taka "Orzechowa spiżarenka".


Zima to czas kiedy leśne zwierzęta przychodzą do paśników. Czasem obserwuję sobie online żubry w Puszczy Białowieskiej. Kamera zamontowana jest na polanie, przy paśniku, do którego oprócz żubrów przychodzą też wilki, dziki, zające, sarny i jelenie. 
Zainspirowały mnie do wykonania wianków  pod nazwą "Leśna polana" ( na zdjęciu poniżej ).


Zrobiłam też duży wieniec, na pobielonej słomie, który nazwałam " Leśny kosz".
Dobrze prezentuje się na ścianie jak i na drewnie. 


Szyszki świerkowe, dzięki swojemu wydłużonemu kształtowi jakoś skojarzyły mi się ze starosłowiańską symboliką i solarnym symbolem jakim jest swastyka. Aż się prosiły by ułożyć je w taki sposób i powstał wianek "Słowiański".

Tworzą prawoskrętny, czteroramienny układ. Taka dość swobodna interpretacja starożytnego symbolu, ale najbardziej przypomina mi chyba starosłowiański " Welesownik", za pomocą którego możliwa była ochrona ukochanej osoby od naturalnych kataklizmów i każdego nieszczęścia, gdy znajdowała się poza domem.
No cóż, wianka nikt poza domem nie będzie nosił ;)


Inny mój wianek inspirowany starosłowiańską symboliką solarną ( ten mi się szczególnie podobał ) :


I znów inspiracja naturą oraz mitologią słowiańską , powstały wianki : "Brzeginki wodnej" (niebieski z lewej ) i "Brzeginki leśnej" ( zielony z prawej ):


Na zamówienie wykonałam wianek "Patriotyczny" ;) , na jasne drzwi.





7 gru 2016

POLOmarket - jak kantuje na promocjach

POLO market - jak kantuje na promocjach



Firma chwali się między innymi działalnością społeczną , również na polu dobroczynności a tymczasem..... kantuje klientów ( wcale przecież nie bogatych ) na co dzień, na promocjach.

Ze strony firmowej:

"Dodatkową zaletą sklepów POLOmarket są widoczne oznaczenia pomagające szybko znaleźć towary w promocji."

Fakt, oznaczenia są widoczne, stare ceny przekreślone, ceny promocyjne duże.... Klient skuszony obniżką wybiera dany produkt akurat w tym sklepie, bo w innym zapłacił by za niego więcej ( tam nie ma promocji ). Zadowolony idzie do kasy, płaci...po czym albo zorientuje się od razu, że zapłacił normalną cenę za produkty w "promocji", albo zorientuje się w domu, lub wcale się nie zorientuje jeśli nie spojrzy na paragon i nie policzy.

Jeszcze o tym nie wiedziałam stojąc któregoś dnia przy kasie i słuchając kobiety przede mną, która patrząc na paragon, zdziwiona powiedziała do kasjerki :

- To tyle kosztuje? Na półce była chyba inna cena.

Koniec końcem poszła wymienić jedno opakowanie droższych ręczników papierowych na dwa jednostkowo tańsze, które razem uczyniły kwotę wybitą na paragonie.

Pomyślałam sobie wtedy, że kobieta zwyczajnie źle zobaczyła cenę artykułu i sądziła , że jest tańszy, ot zakręcona, zdarza się.

Kilka dni później znów robiłam drobne zakupy w tym samym sklepie. Przechodząc obok regału z sokami zauważyłam , że jest promocja ( ładna duża kartka z obniżoną ceną ) na sok , który czasem kupuję w innym sklepie. Wzięłam więc jeden do koszyka z zamiarem, że wrócę jutro po kolejne, ponieważ promocja była atrakcyjna - dwa litrowe soki w cenie jednego ( sklep nie był blisko domu a nie chciało mi się wtedy nieść zbyt ciężkiej torby, soki kupuje w szklanych butelkach ).
Zapłaciłam i wróciłam do domu. Spojrzałam na paragon, widniał na nim sok w cenie normalnej a nie promocyjnej!

O nie, tak kantować mnie nie będą. Wkurzona udałam się z powrotem do tego sklepu, tym razem w towarzystwie kolegi.
Powiedziałam pani przy kasie, że wybiła  mi cenę normalna podczas, gdy produkt na półce jest w promocji i cena jest inna. W tym czasie kolega poszedł sobie wziąć te soki , w końcu były w cenach promocyjnych, więc chciał skorzystać z okazji.
Przy kasie napatoczyła się akurat kierowniczka:

- Ma pani ten sok?

- Nie, mam paragon, sok jest ciężki i nie będę go nosić w te i we w te.

- To skąd ja mam wiedzieć jaki pani sok kupiła, jak ten producent ma różne soki?

- Stąd , że wszystkie są w promocji, więc bez różnicy który kupiłam. Nie wiem, jakiś macie państwo słaby przepływ informacji, że na półce inna cena a kasjerka o tym nie wie. To już nie pierwszy taki przypadek, więc jest to dziwne jak na przypadek.

- Bo to wina systemu... 

Komu ona ten kit chce wcisnąć?.... Jakby nie można było wklepać do systemu innej ceny. Poza tym, to jak to, jako kierowniczka wie , że ma taki system , że nie zmienia cen przy naliczaniu przy kasie a mimo to daje obniżone ceny na półkach? To wytłumaczenie "kupy" się nie trzyma - przemknęło mi przez głowę.

Poszła do regału z sokami, ja za nią. Co zrobiła? Patrzę i oczom nie wierzę.... Odkleiła z regału wszystkie kartki z obniżoną ceną dotyczącą tych soków....

Poszłyśmy do kasy, poleciła kasjerce oddać mi 1,50zł , czyli policzyć sok w cenie promocyjnej.
Za mną kolega postawił na taśmie swoje soki, a kasjerka do niego, że są po normalnej cenie :D

No i taki był koniec "promocji".

Nadmienię tylko, że przy innych towarach ceny promocyjne zostały po staremu.....Czyżby system był taki wybiórczy? Wątpię. Jestem przekonana, że kierownik sklepu robi to celowo i świadomie oszukuje klientów ( a kasjerki, chcąc nie chcąc, biorą w tym udział )

Pozostałe ceny promocyjne czekają na kolejnych gapowatych klientów, takich, którym się nie będzie chciało, jak mnie, wracać do sklepu, by dla zasady odzyskać kilka złotych i dać znać personelowi, że kanty nie przejdą.

Sok po normalnej cenie wolę kupować w sklepie, do którego mam bliżej, krócej go trzeba nieść.


Oszuści i naciągacze - lista firm, które należy omijać, gdzie nie kupować i na co uważać  > TUTAJ



6 gru 2016

Lista żywności niefałszowanej

Lista żywności niefałszowanej


Poprzedni post z tego tematu > TUTAJ

Będę tutaj wpisywać produkty żywnościowe, które nie zawierają szkodliwych czy antyodżywczych dodatków, takie, których sama używam, ale również każdy z Was może tutaj umieścić takie których używa.

Chciałabym by powstała taka lista żywności niefałszowanej,  nie faszerowanej wypełniaczami, GMO i chemią.

Zachęcam do pisania maili ( najlepiej do prezesa firmy produkcyjnej, działu handlowego, hurtowni itd.), mówienie o tym w sklepie sprzedawcom, pytanie w sklepach o te produkty, by sprzedawcy, hurtownicy i producenci wiedzieli które produkty chcemy kupować, dlaczego wybieramy właśnie te produkty  ( wielu producentów ma w ofercie zarówno żywność z chemią fałszowaną wypełniaczami ze składnikami antyodżywczymi jak i te bez takich dodatków, dlatego ważne jest by kierować się składem a nie producentem jedynie ), by dbali o jakość żywności i nie zapomnieli na czym dla konsumentów , czyli dla nas ta jakość polega.

Przy okazji można sobie uświadomić, które firmy są polskie, a które nie. Ile dobrze prosperujących zostało przejętych i kto kontroluje rynek żywności w Polsce.


Produkty o dobrym składzie i przyjaznym opakowaniu


Zdrowe opakowania to szkło, papier zwykły, pergamin, czasem puszki ( o ile nie są wyłożone
 folią z bisfenolem -A ).
Pergamin jest dzisiaj podrabiany z folii, która wygląda podobnie i nawet sprzedawcy już chyba zapomnieli jak wygląda prawdziwy papierowy pergamin....


Sery żółte 


BRAK....
Jeśli znacie jakieś naturalne sery żółte czy feta w przystępnych cenach, bez dodatków ( np. węglan wapnia, czy jakieś "E") to poproszę o info....
Obeszłam sklepy i nie spotkałam. Jedyny ser żółty bez dodatków to był angielski chedar za 12 zł za 200 g ....

Ostatni ser fetopodobny ( "Favita" firmy Mlekowita, tłusty ) który kiedyś kupowałam (w przystępnej cenie) od jakiegoś czasu spaprali dodając do niego konserwant ( do niedawna ten tłusty w niebieskim opakowaniu, był tylko na podpuszczce) , nie nadaje się już do jedzenia.


Majonezy


1) "Majonez kielecki " 


Producent: Wytwórcza Spółdzielnia Pracy "Społem"- firma polska

Kontakt:  sekretariat : sekretariat@wspspolem.com.pl

Skład: olej rzepakowy rafinowany, musztarda ( woda, ocet, gorczyca, cukier, sól, przyprawy ), woda, żółtka jaj kurzych ( 7,0%) .
Bez substancji konserwujących


Opakowanie : szkło


=======================================================



Ketchupy


1) Ketchup Premium Classic Develey  ( 300g )

Producent: Develey -  firma niemiecka na terenie Polski (od 1995r. ) 

Skład: koncentrat pomidorowy 70% ( 232g pomidorów na 100 g produktu ), cukier trzcinowy 20%, ocet spirytusowy, sól, naturalny aromat.

Opakowanie : szkło ( słoiczek )


=====================================================


Dżemy


1) Dżem Łowicz , 100% z owoców ekstra gładki - ( czarna pożeczka+jeżyna , który mi bardzo smakował, ale są też inne smaki )  235 g.

Producent : Maspex Wadowice, polska grupa spożywcza, rok powstania 1990r. ( firma początkowo zajmująca się konfekcjonowaniem zabielacza do kawy i kakao )
 - przejął  firmy : Polska Żywność ( marka Kubuś ) - 1995r. , Tymbark - 1999r. , Lubella - 2003r.,  Polski Lek ( producent suplementów diety )- 2003r., Malma ( marka makaronów ) - 2013r., zakup aktywów firmy Argos Nova ( w tym zakładów produkcyjnych w Łowiczu i Wąsoszu, oraz marek : Łowicz, Krakus, Kotlin, Włocławek, Fruktus, Tarczyn, DrWitt ) - 2015r. , od 2010 r. producent napojów energetycznych "Tiger Energy Drink".

Skład: 100% owoców czarnych porzeczek i jeżyn użyto do wyprodukowania 100g produktu, w tym 65 g czarnych porzeczek i 35 g jeżyn, zagęszczony sok jabłkowy, substancja żelująca - pektyny

Nie zawierają dodatku cukru, który zastąpiono zagęszczonym sokiem jabłkowym z naturalnym cukrem. Pektyny to naturalna substancja żelująca, pozyskiwana głównie z jabłek.
Bez konserwantów, sztucznych aromatów i barwników, bez regulatora kwasowości w postaci kwasku cytrynowego.

Opakowanie: szkło


2) Dżem Łowicz, 100% z owoców ( trzy smaki: czarny bez, dzika róża i rokitnik ), 235g 

Producent : jak wyżej

Skład: czarny bez 47%, cukry pochodzące z owoców, przecier jabłkowy 25%, zagęszczony sok( zwracam uwagę że nie kwasek cytrynowy ! ) do korekty smaku kwaśnego, substancja żelująca - pektyny
jabłkowy 10%, zagęszczony sok cytrynowy

Opakowanie : szklane

==================================

Soki



1) Bobo Frut ( różne smaki ) - soki warzywno- owocowe, 300ml

Producent: Nestle

Skład przykładowy: sok jabłkowy (69,4%), marchew ( 15% ), morele (9,9%), jabłka (5%), sok cytrynowy, witamina C.

Produkt dobrej jakości, bo zamiast kwasku cytrynowego zawiera sok cytrynowy (soki innych producentów dla dzieci i dorosłych, niestety nie )

Opakowanie : szkło


2)  Dr.Witt  pomarańcza , 1 litr ( soki o innym smaku mają już gorszy skład) 


Producent: Maspex Wadowice, polska grupa spożywcza, rok powstania 1990r. ( firma początkowo zajmująca się konfekcjonowaniem zabielacza do kawy i kakao )- przejął  firmy : Polska Żywność ( marka Kubuś ) - 1995r. , Tymbark - 1999r. , Lubella - 2003r.,  Polski Lek ( producent suplementów diety )- 2003r., Malma ( marka makaronów ) - 2013r., zakup aktywów firmy Argos Nova ( w tym zakładów produkcyjnych w Łowiczu i Wąsoszu, oraz marek : Łowicz, Krakus, Kotlin, Włocławek, Fruktus, Tarczyn, DrWitt ) - 2015r. , od 2010 r. producent napojów energetycznych "Tiger Energy Drink".

Skład: sok pomarańczowy z zagęszczonego soku (99,6%), sok z aceroli z zagęszczonego soku (0,4%).
Sok pasteryzowany, mętny.
Sok o smaku pomarańczowym nie ma żadnych niepotrzebnych dodatków!
Soki o innych smakach mają już gorszy skład ( cukier, aromaty, kwasek cytrynowy ) więc ich nie kupuję.

Opakowanie : szkło



========================================================================


Ryby w puszkach / konserwy rybne

Ryby w puszkach to obecnie totalne oszustwo, więcej w nich wypełniaczy niż ryby . Firmy które jeszcze nie tak dawno produkowały puszki rybne, w których była ryba , dzisiaj zwyczajnie je fałszują. Klient jeśli nie przeczyta składu to kupi, mając w umyśle dawniejszy skład.



1) Paprykarz szczeciński  Big Fish - 300 g

Producent: King Oscar Sp. z o.o.

Skład: rozdrobnione mięso ryb (40%), woda, koncentrat pomidorowy, marchew,ryż, cebula suszona, mąka ryzowa, sól, papryka ostra, aromat.

Produkt sterylizowany.

Jedyny paprykarz jaki udało mi sie znaleźć, bez wypełniaczy typu soja (prawdopodobnie modyfikowana czyli GMO bo już innej soi chyba na rynku w dodatkach do produktów spożywczych nie ma...), skrobia modyfikowana ( czyli GMO ).

Opakowanie: puszka


Przetwory - kiszonki


Kupując kapustę warto zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy "kiszoną" a "kwaszoną" Ta pierwsza powstaje w wyniku fermentacji mlekowej, posiada charakterystyczną żółta barwę oraz bardzo kwaśny smak. Natomiast kapusta kwaszona ma biały kolor i lekko kwaśny smak będący efektem doprawiania jej octem i cukrem.
Kwas mlekowy z kapusty kiszonej oczyszcza przewód pokarmowy z bakterii gnilnych i wspomaga namnażanie się korzystnych bakterii jelitowych.
Kapusta kiszona ma więcej wit. C niż świeża, ponieważ podczas fermentacji bakterie wytwarzają dodatkowy kwas askorbinowy. Jest tez cennym źródłem potasu i wapnia.

Najlepiej oczywiście kapustę zakisić sobie samemu w kamiennej lub dębowej beczułce, lecz jak sie nie potrafi albo nie ma czasu można kupić gotową:



1) Kapusta kiszona z żurawiną "Dros"  ( masa netto 480 g) 


Producent: Przetwórstwo Owoców i Warzyw "Dros" Marian Błaszczyk Spółka Jawna - mała rodzinna firma polska ( woj, Łodzkie,  Osjaków ) od 1983r.

www.dros.pl  , e-mail: dros@o2.pl 

Skład: Kapusta biała, jabłko, marchew, żurawina, cukier, sól, woda, liść laurowy

Smak słodko-kwaśny ( choć dla mnie mogło by nie być dodatku cukru ), oryginalny. Dobra jako surówka do obiadu, smakuje jako dodatek do żółtych serów. Forma mogła by zrobić ta kapustę w dwóch wariantach, drugim takim bardziej tradycyjnym bez cukru.
Do ugotowania kapuśniaku, czy pierogów raczej się nie nadaje, ze względu na dodatek cukru.

Inne przetwory firmy również są na konserwantach naturalnych lub bez konserwantów.
Warzywa, z których tworzone są przetwory pochodzą z gospodarstwa rolnego, należącego do właściciela firmy oraz okolicznych rolników.

Opakowanie : szkło ( słoik )


2) Kapusta kiszona z grzybami leśnymi , Ogródek Dziadunia ( 0,9 l )

Producent: Producent Przetworów "Transrol " ( marka produktów "Ogródek Dziadunia" ) - rodzinna firma polska od 1991 r. ( siedziba Wąsocz Dolny , nad Wartą )

http://www.ogrodekdziadunia.pl/

Skład: kapusta biała (52%) kiszona w procesie naturalnej fermentacji, grzyby leśne (5%, borowik, podgrzybek , koźlarz ), cebula, sól, woda, przyprawy aromatyczno-smakowe. Poddana lekkiej pasteryzacji.

Opakowanie: szkło ( słoik )


3) Kapusta kiszona z marchewką , Ogródek Dziadunia ( 0,9 l)

Producent ; jak wyżej

Skład : kapusta biała ( 57%)  kiszona w procesie naturalnej fermentacji, marchewka (2%), sól, cukier,  woda, przyprawy aromatyczno-smakowe. Poddana lekkiej pasteryzacji

Opakownaie : szkło ( słoik )

Firma ma w ofercie różne inne przetwory z warzyw bez sztucznych konserwantów, oparte na tradycyjnych recepturach.




*********************************************************************************


Produkty o dobrym składzie i kiepskim opakowaniu


Jest wiele produktów spożywczych o dobrym składzie, nawet reklamowanych jako "zdrowe", "eko", "naturalne", jednak co z tego że naturalne, jeśli są opakowane w plastikowe opakowania, które tą naturalność likwidują a nierzadko powodują, że sam produkt staje się szkodliwy dla zdrowia ( bo przenikają do niego związki z opakowania ).
Zwłaszcza produkty tłuste, czy kwaśne,  nie powinny być pakowane w plastikowe opakowania lub folie.

Generalnie za kiepskie opakowania uważam wszystkie opakowania plastikowe. Jednak wśród nich są te bezpieczniejsze dla zdrowia i te bardziej szkodliwe.
Za bezpieczniejsze uważa się opakowania oznaczone numerami i odpowiadającymi im skrótami. Są to polipropylen PP (5 lub 05) i HDPE ( 2 lub 02)
Polecam zwracać uwagę na zawartość bisfenolu-A, na opakowaniach wolnych od niego, powinno pisać "bisfenol free" " BPA free".


Masła


1) Masło klarowane - dobrze nadaje się do smażenia

Producent : SM Mlekovita, firma polska

Skład: tłuszcz mleczny 99,8%

Opakowanie:  pudełko z plastiku PP (5)
Dostępne także w kostce ale nie wiem w jakiego rodzaju opakowaniu...

Podczas długotrwałego smażenia na zwykłym maśle powstaje rakotwórczy związek – akroleina. 
Do smażenia nadaje się masło klarowane – klarowanie polega na oczyszczeniu z resztek białka zwierzęcego i innych zanieczyszczeń. Ważna jest temperatura dymienia masła klarowanego, która jest wysoka i wynosi 252°C. Kolejną zaletą masła klarowanego jest brak izomerów trans kwasów tłuszczowych. Masło klarowane Mlekovita zawiera 99,8% tłuszczu mlecznego. Polecamy stosowanie tego produktu do smażenia, ale przypominamy, żeby nie smażyć zbyt często. 


Ketchupy


1) Ketchup łagodny "Heinz"  (  342 g )

Producent : HJ Heinz Polska Sp.z o.o  ( Pudliszki ) - firma amerykańska, która 1 1997 r. wykupiła ( zakład przetwórstwa owocowo warzywnego ) Międzychód i Zakłady Koncentratów Spożywczych Wodzisław Śląski,
polską fabrykę Pudliszki. w 2001 r. wykupił dwa kolejne zakłady polskie : ZPOW
Kontakt : przez formularz na stronie www

Skład: pomidory (148 g pomidorów na 100g ketchupu ) , ocet, cukier, sól, ekstrakty przypraw i ziół ( zawierają seler ) , przyprawa.

Opakowanie: plastikowe PET (1) , czyli pomimo dobrego składu ketchupu bez konserwantów, takie opakowanie dyskwalifikuje dla mnie produkt. 

Na stronie www producent deklaruje, że posiada ten ketchup w butelkach szklanych, 
ale w sklepach widziałam tylko plastikowe. Więc może warto domagać się ( pytać sprzedawców, pisać maile ) od kierowników sklepów,  by zamawiali w butelkach szklanych a nie plastikowych.


=====================================================================


Śmietany


1)  Śmietana 18% ( 250g i chyba większe )
Producent : OSM Łask (Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska Łask ) - firma polska
Kontakt : prezes: prezes@osmlask.pl    , sekretariat : biuro@osmlask.pl

Skład: śmietanka, żywe kultury bakterii fermentacji mlekowej
           Tu pochwała, że jest tylko śmietana w śmietanie.

Opakowanie : niestety plastikowe zamiast szklanego z dziwnym oznaczeniem rodzaju plastiku , którego jeszcze nie rozszyfrowałam ( między cyframi 4 a 5 )








25 lis 2016

Nie jestem spontaniczna...

Nie jestem spontaniczna.....


Kiedyś koleżanka powiedziała : " Na asertywność na rynku pracy mogą sobie pozwolić mężatki " ( konkubiny)....
Podobnie, choć nie do końca tak samo, jest ze spontanicznością...

Może kiedyś temat rozwinę a może nie...

21 lis 2016

Pomiędzy

Pomiędzy


" - Przyszedłeś się ze mnie śmiać, czy do mnie uśmiechać?... odpowiedz.
-  Tak, przyszedłem (...)
- Widzisz tutaj kółko?..
- No nie, bo zamazałaś.
- Bo to było wczoraj i nie ma, jest tylko dziś. Lubisz dziś?
- Znaczy chodzi ci, że dziś jest ok?
- Musisz lubić dziś, bo dziś ciebie polubi, a o wczoraj zapomnij, to ono zapomni o tobie.
- Niezłe, a o jutrze też coś masz?
- O jutrze nie wolno, ono nie jest nasze. O świcie do każdego przyjeżdża wóz i przywozi mu jego jutro, ale wcześniej nie wolno tego dotknąć, bo nie wiadomo, czy będzie twoje. A teraz co widzisz?
- Kwiatek.
- Czyli co to jest? Naprawdę nie wiesz?
- No nie...
- To jest nasze spotkanie, wiedziałam, że do mnie przyjdziesz i narysowałam kółko. Jakbyś się ze mnie śmiał albo byś mnie uderzył, to bym je po prostu zmazała."


( "Ogród Luizy")


14 lis 2016

Krótka refleksja o samotności

Krótka refleksja o samotności


Krótka, więc w dużym uproszczeniu...taka zajawka z intencją głębszego wejścia w temat, w przyszłości, bo samotność nie jest mi obca.

Ludzie mylą pojęcie bycia samym ( kiedy człowiek jest fizycznie sam ), bycia samotnym ( kiedy czuje się wewnętrznie psychicznie, emocjonalnie samotny nawet będąc z innymi ), jeszcze nieco czym innym  jest osamotnienie, kiedy człowiek nie dokonuje wyboru, kiedy jest na nie skazany.

Można być samemu fizycznie ( bez rodziny, partnera życiowego, przyjaźni ) a nie czuć się samotnym, bo może wystarczają luźne relacje społeczne typu koleżeńskiego. Taka "samotność" jest zazwyczaj wyborem, i samotnością, tego stanu bycia nie można nazwać, jeśli nie jest tak odczuwana i komuś jest tak dobrze.

Samotnością jest dopiero bycie wśród ludzi, często tzw. bliskich ( rodzina, partner ) a mimo to wewnętrzne poczucie samotności. Taki stan częściowo jest wyborem, bo np. partnera i rodzaj relacji w dużej mierze wybieramy sami, noszenie maski na twarzy i ukrywanie prawdziwego "ja" też wybieramy poniekąd sami.
W ten sposób tworzymy relację opartą na pozorach, w której boimy się braku akceptacji jeśli będziemy sobą. Brak w niej prawdziwej bliskości opartej na akceptacji , zrozumieniu, a to rodzi poczucie samotności, o czym wspomniałam już w kontekście miłości > TUTAJ 
Oczywiście ta świadomość samotności jest na różne sposoby zagłuszana tzw. laytowym życiem, dostarczaniem bodźców z zewnątrz, pracoholizmem, alkoholem, "relacjami" w internecie itd., w ten sposób ucieka się od refleksji i prawdy o sobie, o tej drugiej osobie i relacji , która nas z nią łączy. Jesteśmy z tą kobietą lub mężczyzną nie dla nich jako takich, lecz dlatego, że pozwalają nam uniknąć samotności, uprzedmiotowiamy tę drugą osobę i siebie. Uciekamy przed braniem odpowiedzialności. 

Osamotnienie jest na ogół sytuacją wymuszoną, jest opuszczeniem przez innych ( w różnych sytuacjach, z przyczyny niepowodzeń życiowych, śmierci lub opuszczeniu przez współmałżonka, ukochanego, rodziców, biedy, bezrobocia, starości, choroby itp. ). Jest doświadczeniem utraty, odrzucenia, wyizolowania, obcości wśród innych ludzi i ich obojętności wobec nas.

Czasem jednak człowiek sam się izoluje, mimo chęci bycia przy nim, z nim, mimo życzliwości innych osób.
Paradoksalnie, bywa tak nawet wtedy, kiedy boli go samotność, kiedy pragnie czegoś innego. Spowodowane jest to zwykle urazem z przeszłości, na skutek którego się cierpiało,  strachem przed ponownym cierpieniem, może też poczuciem "jestem niegodny", "nie zasługuję",  ( słyszy się od takich osób "po co ci taki ktoś jak ja", "nie chcę litości","wolę być sam niż.. "itp ), wtedy pozostawanie w samotności jest mniej bolesne niż zabita rozczarowaniem nadzieja.
pozostawanie w samotności pomimo, że pragnie się czegoś innego, może być też niekiedy spowodowane poczuciem winy, a czasem pychą - przekonaniem, że inni są mi niepotrzebni. 
Bywa, że to niewiara w dobre intencje.

"Bóg jest obecny w każdym człowieku, który jest ci przychylny, dla którego jesteś wart trudu, który z Tobą idzie i pozostaje, kiedy zapada wieczór."

W sensie duchowym można by rzec, że nigdy nie jesteśmy samotni, ponieważ jest w nas cząstka miłości Bożej.

Ten stan można wykorzystać dla rozwoju wewnętrznego ( choć ktoś może spytać " po co?" )
W samotności jest czas by spojrzeć w siebie. Zwłaszcza samotność jako konsekwencja wyboru jest tą, która sprzyja uczeniu się bardziej uporządkowanego życia, nauczenia się budowania więzi ze sobą samym, przez co przygotowuje do lepszego budowania więzi z innym człowiekiem. Poprzez samotność możemy odkrywać głębię nie tylko swojego świata, swojego człowieczeństwa, ale też doceniać więź z drugą osobą.
Czasem przejściowy stan samotności to taka konieczność życiowa umożliwiająca powroty do równowagi, poukładanie się wewnętrznie od nowa po "kataklizmach" życiowych. Trzeba mieć w życiu wewnętrznym taką ostoję, która da niezbędny dystans, odwagę, zrozumienie, gotowość
rezygnacji, poczucie wewnętrznej mocy, by móc dalej żyć w świecie zewnętrznym.

To chyba ta dobra strona, być może jedyna.

W sensie takim zwyczajnym , ludzkim:

"........
Kiedy nikt nas nie żegna i nikt nas nie wita,
Nikt się za nas nie modli - nie tęskni, nie pyta.
I żadne dla nas serce nie drży i nie bije,
I gdy nie ma istoty co kocha i żyje
W nas i dla nas! "
(Józef Narzymski)

Człowiek samotny, osamotniony, nie jest nikomu potrzebny ( w sensie psychicznym ) bo nikt nie tęskni za jego obecnością, nikogo nie obchodzi co się z nim dzieje, gdy umiera nikomu go nie brakuje..... bez względu na to co robił za życia dla innych...

Samotność to moment, gdy jest ci źle na duszy, a nie masz lub nie możesz z nikim o tym porozmawiać, kiedy nie ma nikogo kto by chciał podjąć próbę zrozumienia. Kiedy nie ma nikogo, kogo by obchodziły twoje potrzeby, bo myśli tylko o swoich, nie zważając na ciebie.

Przypomniał mi się widok (który ktoś mi pokazał robiąc zdjęcie) nikomu niepotrzebnego , drewnianego krzesła wyrzuconego  na śmietnik....w pewien chłodny wieczór.

Bo samotność to poczucie, albo/i bycie traktowanym jak to krzesło....ktoś jest i dla kogoś istniejesz, póki jesteś do czegoś potrzebny, póki spełniasz przypisaną ci rolę, zaspokajasz czyjeś potrzeby...jeśli nie, z dnia na dzień przestajesz istnieć, zostajesz wyrzucony na śmietnik jak grat...możesz tylko popatrzeć w światło okna i cienie w miejscu, w którym wcześniej byłeś i zatęsknić za złudzeniem...





Masala z kalafiora - potrawa indyjska

Masala z kalafiora -  potrawa indyjska



Danie z kuchni indyjskiej, bardzo smaczne ( i to nie tylko moje zdanie ), w sam raz na obiad, lub obiadokolację.
Dość łatwo się je przygotowuje. Porcja dla 2-3 osób.


Składniki:

  • 60 ml oleju 
  • 1 łyżeczka ziaren kminku
  • 1 duża posiekana cebula
  • 1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
  • 1 łyżeczka mielonych ziaren kolendry ( ja trochę zgniatam a trochę zostawiam w całych ziarnkach )
  • 1 łyżeczka mielonych ziaren kminku
  • 1/4 llub 1/2 łyżeczki proszku chili ( nie daję, ponieważ nie lubię pikantnego )
  • 2 dojrzałe posiekane pomidory bez skórki
  • 2 duże ziemniaki ( czasem daję trzy, żeby było więcej i bardziej "treściwie" ;) ), obrane i pocięte w kostki
  • 1 kalafior rozdzielony na "różyczki"
  • 120g groszku zielonego ugotowanego ( świeżego, mrożonego)  lub z puszki
  • sól do smaku
  • 1/2 przyprawy "garam masala" ( można kupić gotową, można też zrobić samemu , przepis umieszczam na dole postu )
  • 1 łyżka świeżych posiekanych liści kolendry ( nie używam w tej potrawie )
  • opcjonalnie 3 łyżki stołowe masła niesolonego masła np. klarowanego, dla bogatszego smaku

W sporym rondelku ( lub garnku)  rozgrzać olej na średnim ogniu i dosypać ziarna kminku. Jak tylko zaczną "strzelać", dodać posiekaną cebulę i smażyć przez około 5 minut, aż zmięknie.

Zmniejszyć ogień i dodać kurkumę, kolendrę i proszek chili ( ja go pomijam ). Mieszając smażyć przez 2-3 minuty, następnie dołożyć siekane pomidory. Smażyć przez kolejne 3 minuty, cały czas mieszając.

Dodać ziemniaki i zalać lekko wodą ( wody tyle, by się nie przypaliło , udusiło, ale by nie zrobiła się z tego zupa ). Zagotować, przykryć garnek pokrywką i dusić, aż ziemniaki będą pół miękkie.

Dodać kalafior, ponownie dusić pod przykryciem około 10 minut, aż ziemniaki będą miękkie i kalafior prawie też.

Mieszając dosypać groszek, sól i przyprawę "garam masala". Przykryć i dusić przez 5 minut.
Zdjąć z ognia i na koniec można dodać posiekanej świeżej kolendry ( ja nie dodaję ).


Jak samemu zrobić przyprawę "garam masala "

Składniki:

  • 1 łyżka czarnego pieprzu ( lub trochę mniej chili )
  • 1 łyżka kminku rzymskiego
  • 1 łyżeczka goździków ( czubata )
  • 1 czubata łyżeczka nasion kopru włoskiego
  • 1 łyżeczka świeżo utartej gałki muszkatołowej
  • 5 strąków czarnego kardamonu ( jedna lub półtorej łyżki sproszkowanego )
  • 8 cm kawałek kory cynamonu ( pokruszyć )

Prażyć wszystko na patelni kilka minut, potrząsając lub mieszając. Zdjąć z ognia i poczekać kilka minut.
Wsypać do młynka i drobno zmielić. Przesiać przez sitko i zamknąć w szczelnym naczyniu.



5 lis 2016

Dziady - starosłowiańskie podejście do śmierci, obrzędy pogrzebowe i refleksje

Dziady -  starosłowiańskie podejście do śmierci, obrzędy pogrzebowe i refleksje



Starosłowiańskie podejście do śmierci 


Słowianie żyli dawniej w zgodzie z naturą, obserwując cykle w przyrodzie, toteż odwoływali się do niej  w swojej duchowości.
Dokonywali sakralizacji tego co zapewniało im ciągłość życia w sensie dosłownym, biologicznym, czyli pożywienie (aspekt przyrody), jak i na poziomie mentalnym, poprzez pamięć o przodkach (aspekt śmierci), która traktowana była wręcz jako warunek trwania życia rodziny, rodu.

Związek obserwacji przyrody ze śmiercią, był wyraźnie widoczny w obrzędowości świąt i symbolice. Mamy więc np. w Jare Gody, topienie Marzanny ( Mory, Mareny, Śmierciuchy), starosłowiańskiej bogini zimy i śmierci, której imię wywodzi się z indoeuropejskiego "mar - ", "mor-" , czyli śmierć. 

Jeden z najstarszych symboli kultury człowieka - jajko wywodzi się jeszcze z wierzeń w Wielką Matkę ( naturę )  i odrodzenia do ponownego życia poprzez powrót do jej macicy, lub właśnie jajka.
Na Słowacji (Nitra)  znajduje się cmentarz liczący około 7 tys. lat, na którym wszystkie grobowce mają kształt jajka, co jest wyraźnym symbolem odrodzenia.
Ozdabianie jajek przez Słowian miało wymowę magiczną, było poświęcone dobrych duchom, duchom ziemi. Toczyli je  potem na grobach zmarłych, co miało zapewnić im nowe życie.

Słowianie tradycyjnie dzielili wszechświat na trzy: Górny świat bogów ( Prawia ), Średni świat ziemski, materialnej rzeczywistości ( Jawia ) i Dolny świat istot duchowych, przodków ( Nawia ). Prawia zarządza i utrzymuje porządek widzialny ( Jawii ) i niewidzialny ( Nawii )

Wierzyli, że tak jak przyroda "umierając" odradza się , tak człowiek umierając w świecie Jawii , odradza się w innym świecie - Nawii.
Śmierć dla nich była przejściem do tego innego wymiaru.

Wyobrażenia naszych przodków dotyczące zaświatów opisuje Józef Kostrzewski ( 1949:354 ) : "Po śmierci ciała dusze szły do państwa umarłych, przebywając po drodze rzekę, płynącą na granicach świata, przez którą przeprawiały się po kłodzie czy moście".
Charakterystyczne jest przekraczanie granicy, jako symboliczne rytualne "przejście".

Wierzyli też jednak, że czasem, niektórzy, zwłaszcza ci zmarli śmiercią tragiczną, mogą powracać do żywych w postaci upiorów i szkodzić  im. Upiór bowiem miał dwie dusze, jedna odchodziła do Nawii, druga zostawała na ziemi w mogile.

Niektórzy badacze twierdzą, iż u ludów słowiańskich panowało przekonanie, że żona po śmierci męża powinna udać się razem z nim w zaświaty.

W "Mitologii Słowian" A. Gieysztor przytacza słowa Ibn Rosteha przekazującego informacje z IX-X wieku " Kiedy kto z nich umrze, palą go w ogniu, zaś ich kobiety, kto gdy im umrze, krajają sobie nożem ręce i twarze... " Innych informacji udziela Maurycjusz: " Niewiasty ich nad wszelkie przyrodzenie ludzkie bywają cne, tak , że wiele z nich śmierć mężową uważa za koniec własny i chętnie same się udławią wdowieństwa za życia sobie nie licząc " ( Brückner 1958:41 )

Znalazłam też o tym wzmiankę w " Historya prawodawstw słowiańskich", W.A. Macieiowski ( 1832, T.1 :71 ), w której autor opisując życie codzienne Słowian, powołuje się na źródła:  Prokopiusz około r. 562. p. n. Chr. Maurycy, r. 582-602. Lev r. 886-911. pisarze Greccy :
" Pospolicie odbierała sobie życie żona, po stracie męża, nie mogąc przeżyć iego śmierci."

Niektórzy autorzy blogów, w tekstach o starosłowiańskich zwyczajach, przywołują tutaj jako przykład, jeden z takich podwójnych grobów z X lub XI wieku, znaleziony w Bodzi na Kujawach. Pochowany w nim był, w pozycji embrionalnej, 25-letni mężczyzna, wojownik, który w dłoniach trzymał srebrny, ozdobny miecz. Tuż pod jego ciałem znajdowało się ciało młodej kobiety, które prawdopodobnie zginęła, by zostać pochowana razem z mężczyzną.
Jednak pochówek ten najprawdopodobniej nie dotyczy Słowian. Badania tego miejsca ( całego zespołu grobów ) wskazują na dawne obrządki wikińskie. Znalezione przy mężczyźnie przedmioty, wskazują na jego powiązania z Rusią Kijowską. Przypuszcza się, że mógł być jednym z Wikingów, najemnych wojów władcy Rusi Kijowskiej, Światopełka Przeklętego i na pewno musiał być blisko związany z dworem Bolesława Chrobrego.

Z kolei w innym grobie szkieletowym z okresu chrystianizacji natrafiono na pochówek podwójny, gdzie kobieta i mężczyzna trzymali się za ręce. ( Gerlach 1988:21 ) To jednak jeszcze nie dowodzi z całą pewnością tego, że kobieta popełniła samobójstwo po śmierci męża.
Nie stwierdzono więc, by zjawisko śmierci kobiet wraz ze śmiercią mężów, miało charakter masowy. Nie wiadomo też, jaka była jego przyczyna, czy nakazy duchowe,  przyczyny socjalno-bytowe, społeczne czy osobiste decyzje.

Według Słowian, ich zmarli bliscy czuwali nad całym rodem, wspierając jego członków, w trudnych sytuacjach. Można się było z nimi kontaktować i to od nich czerpano wiedzę i mądrość i siłę rodową.


Starosłowiańskie tradycje pogrzebowe


Po śmierci ciało człowieka było traktowane z należytą czcią.
Obmywano je wodą, po czym prawdopodobnie odziewano w płótno lniane. Jak przeczytałam ( "Jarstwo i wełniarstwo w dziejach słowiańszczyzny" Moes-Oskragiełło, 1888 r.)  len raczej nie był używany na odzież przez Słowian, którzy jak twierdzi autor, w celu przyodziewku używali dzianiny i tkanin wełnianych. Płotno lniane weszło według niego, do użytku jako odzież w dużo późniejszym czasie.
Autor powołuje się na dostępne źródła, oraz na fakt braku w języku słowiańskim wyrazów określających części odzieży, powiązanych z lnem, natomiast wiele z nich ma powiązania z wełną.
Len był w/g niego stosowany do wykonywania np. ręczników, również obrzędowych, oraz przyodziewku zmarłych, między innymi dlatego, że lepiej się palił od wełny.

Ile w tym prawdy nie wiem, ponieważ można spotkać się ze stwierdzeniami, dotyczącymi odzieży starosłowiańskiej, że len był podstawą ubioru, lecz na jakich źródłach opierają się autorzy tych twierdzeń, nie wiem, być może na znaleziskach archeologicznych i strzępkach znalezionych tkanin, tyle że takowe zwykle znajdowane są przy zwłokach, a to nie rozstrzyga sprawy.

Wiadomo natomiast, że w czasach późniejszych istniał obyczaj szycia "śmiertelnej" koszuli z białego lub szarego płótna, który zachowywał się długo na terenach Polski. Być może więc w starosłowiańskich tradycjach pogrzebowych też tak było.

Słowianinowi od narodzin do śmierci, w najważniejszych momentach życia towarzyszył lniany ręcznik obrzędowy, ozdobiony haftem krzyżykowym w kolorach czerwonym i czarnym, będącym   pełnym znaczeń językiem symboli. Był on sztandarem rodu , który pełnił ważną rolę w obrzędach, również w drodze do zaświatów.
Wierzono, że zawieszony w domu, potem na grobie, ręcznik daje schronienie duszy zmarłego, która może się w nim "schować" przez jakiś czas po śmierci. Wierzono, że dusza pozbawiona takiej ochrony będzie błąkać się po świecie i nie będzie mogła trafić na miejsce swojego wiecznego przeznaczenia.

Prawosławni jeszcze do dzisiaj wierzą, że przez 40-ci dni dusza zmarłego nie ma się gdzie podziać i szuka swojego miejsca, dlatego w tym czasie może się schować pod ręcznikiem, który zawiesza się po śmierci bliskiego na ikonie, a po 40-tu dniach zdejmuje i pierze.
Ręczniki wieszali też na krzyżach, lub zanosili do cerkwi, traktując je jako ostatnią ofiarę zmarłego.

Dlatego też,  możemy je jeszcze dzisiaj czasem spotkać na cmentarzach. Wypatrzyłam w tym roku taki ręcznik, zawieszony na krzyżu  np. na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie  ( na zdjęciu).
Choć obecnie to już raczej tylko tradycja, znaczenie duchowe i symbolika haftowanych motywów, odpłynęły w niepamięć.

Przy zmarłym czuwano całą noc, obrzęd ten nosił starosłowiańską nazwę "bdyn" ( czuwanie ), był to tzw. "pusty wieczór".
Co ciekawe zwyczaj ten zachował się, właściwie niezmieniony, jeszcze do naszych czasów, kiedy to czuwało się przy zmarłym przez całą noc, najpierw w domu, potem w kaplicy przykościelnej, w której leżało ciało, a być może nadal się jeszcze czuwa.
Pamiętam tą tradycję w mojej rodzinie, gdy czuwało się przy dziadku (w domu)  i babci (w kaplicy). Jeszcze wtedy ciało zmarłego było też myte i ubierane często przez członków rodziny, a nie firmę pogrzebową.

Moment wyniesienia zmarłego z domu oznaczał początek jego wędrówki w zaświaty.
Nasi przodkowie zachowywali przezorność i wynosili zmarłych nogami do przodu, by zmylić im drogę powrotną ( ten zwyczaj był żywy jeszcze w mojej rodzinie )

Ze źródeł etnograficznych wynika, że pierwsze pochówki były szkieletowe, dopiero w epoce brązu nastąpiła zmiana z pochówku szkieletowego na ciałopalny.
Przyczyny tej zmiany upatrują badacze w zmianie funkcji ognia, który w tym czasie zyskał nowe, duchowe znaczenie. Zaczyna być ściśle kojarzony ze słońcem i symbolicznie powiązany ze Swarogiem ( prasłowiańskie "svariti" - zagrzewać, skuwać w ogniu ), który był starosłowiańskim bogiem słońca i ognia, ojcem Swarożyca - boga ogniska domowego i ofiarnego, utożsamianego w/g części badaczy z Daźbogiem (Dadźbóg, Dażbóg), który według innych badaczy był syn Swarożyca, w/g jeszcze innych utożsamiany z samym Swarogiem jako bóg słońca ( w źródłach ruskich ).

Ogień pełnił funkcję oczyszczającą, towarzysząc więc śmierci, przez destrukcję ciała, symbolizuje w tym przypadku przeobrażenie.

Kremacja u Słowian była dominująca formą pochówku, jednak czasem w niektórych regionach stosowano pochówki szkieletowe, które w czasach rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa stopniowo zaczęły wypierać pochówki ciałopalne.

Najstarszy znaleziony grób na ziemiach polskich pochodzi sprzed 27,5 tys. lat. Znajdował się w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej i był grobem półtorarocznego dziecka. Już wtedy pochówek zawierał się w sferze sacrum, świadczą o tym choćby dar grobowy, którym był naszyjnik z zębów zwierząt, który stanowił część stroju dorosłego człowieka.
W późniejszych czasach, w epoce brązu i żelaza, również wyposażano zmarłych w dary, takie jak broń, ozdoby, narzędzia.

Ciało zmarłego układano na stosie, przykrywano drewnem i dokładnie spalano.
Prochy i resztki kości składano w glinianych naczyniach tzw. popielnicach (pochówek popielnicowy), lub bezpośrednio w ziemi ( groby jamowe ), wraz z ozdobami, narzędziami, czy bronią, które posiadał zmarły. Zachowywano kolejność anatomiczną układania szczątków, na dnie popielnicy układano resztki kości kończyn, an górze kości czaszki. ( Ostoja-Zagórski 1998 : 88 )
Naczynie w wielu kulturach symbolizowało łono kobiece, a więc wkładając szczątki do popielnic niejako oddawano zmarłego Matce Ziemi, bóstwu płodności, ponieważ miał on znów narodzić się na nowo.

Początkowo prochy grzebano przy drogach, na polach, w lasach, potem w miejscu wyznaczonym na cmentarzysko. Lokalizację miejsc pochówków starosłowiańskich znamy pośrednio dzięki dekretom władców czeskich, Brzetysławów, w których zakazywano pochówków zmarłych na sposób pogański in silvis et in campis, czyli w lasach i na polach.

Mogiły przybierały formę kurhanów, kopców, lub grobów płaskich.

Interesującym miejscem jest cmentarzysko megalityczne w Wietrzychowicach na Kujawach, z tzw. kultury pucharów lejkowatych (prawdopodobnie byli to właśnie Słowianie. kultura ta pojawiła się na Kujawach 4 tys. lat p.n.e i tysiąc lat później rozszerzyła się w Europie od obecnych Niemiec, Holandię, aż po Ukrainę ), gdzie mamy pięć największych w Polsce (a może i w Europie) grobów szkieletowych w formie megalitycznych kurhanów, sprzed 5,5 tys lat ( zaczęto je wznosić o 1000 lat wcześniej niż krąg kamienny w Stonehenge, w Anglii ).

W grobach pochowani są, w pozycji na wznak, owinięci w płótno, tutaj wyłącznie mężczyźni, prawdopodobnie wysoko postawieni w hierarchii plemiennej. Co ciekawe dwóch mężczyzn ( 35 i 50 lat ) miało za życia wykonaną trepanację czaszki (młodszy z nich, 35-cio letni, cztery razy) i zabieg przeżyli.
Mogiły mają konstrukcje kamienne z głazów, z korytarzem do "komory grobowej ", wykonanym z drewnianych bali, nad którymi usypano potężne wały ziemne mające ponad 1000 metrów sześciennych objętości, do ponad 100 metrów długości i do 3 metrów wysokości.
Dla ułatwienia komunikowania się duszy zmarłego ze światem zewnętrznym, często nie stawiano środkowego kamienia w partii czołowej grobowca. W tych miejscach, podczas wykopalisk archeolodzy natrafili na ślady budowli kultowych, wznoszonych z drewna.
Zachowały się też ślady uczty pogrzebowej.
Podobne grobowce znajdują się też obok Wietrzychowic, w miejscowościach Gaj, Sarnowo, gdzie w jednym z grobowców spoczywała tylko jedna kobieta. Było to wyjątkowym zjawiskiem, by taki potężny grobowiec wzniesiono dla jednej tylko osoby i w dodatku kobiety. Jak dotąd nie znaleziono innego takiego, musiała więc zajmować szczególną pozycję w hierarchii plemiennej .
Przypuszcza się, że na Kujawach mogło być nawet kilkaset podobnych grobowców. Zostały jednak zniszczone w XIX w., gdyż były źródłem kamiennego surowca budowlanego dla okolicznych mieszkańców.

Wśród Słowian zdarzały się też pochówki nietypowe, np. w Wilczycach niedaleko Sandomierza odkryto pochodzący sprzed 5 tys. lat grób związany z kulturą magdaleńską. Zmarłego nie spalono na stosie, lecz pochowano twarzą do ziemi, z rozbitą czaszką, a szczątkom nie towarzyszyły dary. Prawdopodobnie była to osoba , która w jakiś sposób naraziła się społeczności.
Niektórzy badacze uważają takie pochówki za tzw. "wampiryczne", chroniące społeczność przed zmarłym, który zmieniał się w upiora.

Po pochówku odprawiano nad grobem tzw. "tryznę" ( zwaną też strawą ), która stanowiła kulminację ceremonii pogrzebowej. Na cześć zmarłego urządzano zapasy, gry, zawody, po których ucztowano, dzieląc się symbolicznie jadłem ze zmarłym, dla duszy którego zostawiano puste miejsce.
W XVI w. tradycja tryzny zanikła, zmieniła się w suto zakrapianą alkoholem stypę.

Później należało kilkakrotnie w czasie roku ( robiono to zwłaszcza w okresach świąt) odwiedzić zmarłego i dostarczyć mu pożywienie ( Brükner 1958:128 ). Kronikarz arabski Ibn Rust tak opisuje ten obrzęd:
"Kiedy nieboszczykowi upłynie rok, biorą około dwudziestu dzbanów miodu, albo mniej lub więcej, udają się z nim na ów pagórek, gdzie zbiera się rodzina zmarłego. Jedzą tam i piją, a potem odchodzą" ( Gierlach 1984:97 ).


Dziady - kultywowanie więzi z przodkami


Dziady na Rusi, w innych regionach Radecznica, Przewody, Pominki ( obecnie zwane Zaduszkami ) , od dziadów, czyli przodków, bo to starosłowiańskie święto ku pamięci zmarłych przodków, symbolicznego kontaktu z nimi.

Obecnie w tradycji chrześcijańskiej obchodzi się je w listopadzie, dawniej obchodzono kilka razy w roku, w czasie równonocy oraz przesileń. Jako święto lunarne było jednak zależne od faz księżyca, który dla Słowian ( ale i w obecnej kulturze)  był związany ze sferą zaświatową, a jego fazy jak np. pełnia,  do dzisiaj mają znaczenie w różnych aspektach życia, kultury i duchowości.

Pomimo różnic regionalnych, w obchodach Dziadów, wspólną była idea kontaktu ze zmarłymi przodkami. Byli oni, jak już napisałam wyżej, sojusznikami, tymi, do których odwoływano się o pomoc w trudach codziennego życia, niejako wspierającymi ród.
Poprzez obrzędy starano się zyskać ich przychylność.

Wierzono, że w te dni dusze przybywają na ziemię z zaświatów, dlatego na cmentarzach palono ogniska , a na rozstajach dróg  tzw. "grumadki" - drewniane polana, by dusze mogły się przy nich ogrzać, oraz po to, by wskazywały im drogę powrotną w zaświaty.

Zmarłych traktowano jak żywych, toteż podejmowano ich jadłem i napitkiem, jak na gościnnych gospodarzy przystało. Odbywała się uczta, dusze karmiono wylewając część napojów na podłogę lub bezpośrednio na grób, zostawiano też dla nich jadło.

Zwyczaj ten był długo kultywowany. Podobno jeszcze dzisiaj, na wschodnich terenach Polski, czasem można spotkać na grobach małe gliniane dwojaczki z symbolicznymi porcjami pożywienia dla duszy zmarłego.
Na naszych wschodnich kresach najbardziej popularną potrawą stawianą na grobach w Dziady (ceremonie zaduszne, na Białej Rusi i Litwie były zwane "chałturami" ), była kutia ( dzisiaj znana jako danie wigilijne ), wykonana z pszenicy z makiem, miodem i bakaliami.

Co ciekawe mak miał symboliczne znaczenie już w kulturze starosłowiańskiej ( wspomniani wyżej budowniczowie grobowców w Wietrzychowicach, już w tamtych czasach uprawiali mak i prawdopodobnie używali w obrzędach ) uchodził za niezwykły, bowiem znano jego usypiające i halucynogenne właściwości.
Etnolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr G.Odoj wyjaśnił, że niektórym potrawom przypisywano właściwości służące łączności żywych z zaświatami. Był to między innymi wspomniany mak,  z którego sporządzano prawdopodobnie silne wywary , właśnie w czasie obrzędów związanych z kultem przodków. Lekkie oszołomienie, senność miały sprzyjać łączności z tymi , którzy odeszli.
Za niezwykłe uchodziły także grzyby, pochodzące z nieokiełznanej do końca przestrzeni, za jaka uważano las. "Grzyby były jakby odniesieniem do zaświatów - do odległej, nieoswojonej, obcej przestrzeni " (dr. G.Odoj).
Wyjątkowy był także miód i pszczoły. Wierzono, że wchodziły one w kontakt z zaświatami, co tłumaczy obecność miodu w potrawach świątecznych. Siłę magiczną, jak twierdzi dr Odoj, miała jakość i rodzaj potraw: mak, miód, groch, kasza, to symbole płodności i urodzaju ( mak symbolizuje również zaświaty ). Grzyby zapewniały dobrobyt a orzechy siłę fizyczną i zdrowe zęby.

Tradycyjnie w czasie Dziadów obdarowywano jadłem również żebraków, wędrowców, którzy jako ludzie "drogi" uważani byli za bliskich sfery sacrum. 


Refleksja


Dzisiaj w Zaduszki nie pali się już ognisk na cmentarzach, ich namiastką są znicze stawiane na nagrobkach, kiedyś z otwartym, żywym ogniem, wtedy cały cmentarz "ożywiał" się dzięki tym drgającym i migotającym języczkom ognia. Obecnie zastępują je znicze zakryte, lub na baterie, światła w bezruchu.
Nie ucztuje się też przy grobach.

W warstwie obrzędowej odeszliśmy znacznie od tradycji starosłowiańskiej, jednak nadal istotą tego święta jest pielęgnowanie pamięci o zmarłych przodkach, dzięki czemu możemy podtrzymywać świadomość własnych korzeni, wzmacniać je. 
Zachowanie pamięci o zmarłych członkach rodu buduje naszą tożsamość, pomaga określić siebie w kontekście dziedzictwa rodu, budować obraz siebie w oparciu o cechy, zdolności, siłę życiową, czy wartości charakterystyczne dla naszych przodków, lub czasem w opozycji do tych wartości, które są dla nas jakimś punktem odniesienia w życiu.
Poznając we wspominaniach, historię zmarłych członków rodu, to jak sobie radzili w trudnych czasach, jakie podejmowali wybory, czasem w sytuacjach "granicznych", dowiadujemy się też czegoś ważnego o sobie, o swoim potencjale.
Słyszymy przecież nierzadko, że jesteśmy podobni do pradziadka, czy mamy talent jak babcia, lub cechy charakteru któregoś z przodków ( np. sama  mam ponoć zdolności po babci i "dobre" oczy po babci, spokój i cierpliwość, oraz nos :D ) 

Obecnie w czasach konsumpcjonizmu, pośpiechu, rozluźnienia więzi, spotkanie przy mogiłach jest często  jedynym kontaktem w roku dla wielopokoleniowej rodziny.
Jedni głębiej, wewnętrznie, celebrują to święto, dla innych jest tylko corocznym rytuałem, obowiązkowym zakupem znicza i pojawieniem się na cmentarzu.
Są też tacy, którzy czują na co dzień opiekę bliskich zmarłych, zwłaszcza tych, przez których byli kochani. Sama należę do tych osób, o czym pisałam > TUTAJ.
Mogiła jest tylko miejscem pochówku ciała, pamięć natomiast nosimy wszędzie w sobie.

Pamięć ta niestety ma też drugą stronę, czasem się tęskni za tymi, którzy odeszli.

Poza tym, żyjąc wydaje nam się, że mamy mnóstwo czasu, wiele odkładamy na później w relacji z innymi ludźmi, częstym słowem jest "kiedyś", tyle, że ten czas nagle może zostać zabrany. " Kiedyś" może nie nadejść.

Święto zmarłych to czas nie tylko wspominania przodków, ale też refleksji nad kruchością życia, przemijaniem, przemianą. Szczególnie trudny dla ludzi "na krawędzi", chorych, w żałobie ( nie tylko po osobach zmarłych, lecz również tych , którzy ich opuścili, zerwali kontakt, wypisali się nagle z ich życia ). 
To często ważny moment w rozwoju wewnętrznym człowieka.
Paradoksalnie trudne doświadczenia i świadomość nieuchronności śmierci czasem sprawiają, że tym bardziej kierujemy się w stronę pełni życia, bardziej wartościowego, głębiej pojmowanego, weryfikujemy cele, zmieniamy priorytety, zdobywamy świadomość.
"Konfrontacja ze śmiercią jednoczy nas z życiem " jak ujął to pewien pisarz.

Poza tym "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą....", bo to też ważne.