28 maj 2016

"Odkryć Prawdę" - dokument zablokowany w TV publicznej

"Odkryć Prawdę" - dokument zablokowany w TV publicznej 


"Odkryć Prawdę", film pani Aliny Czerniakowskiej to dokument, który nigdy nie został wyemitowany przez telewizje publiczną, mimo wielu próśb i apelów. Jesteś ciekawy czemu?

To jest też częściowe wyjaśnienie, dlaczego decydenci tak boją się uzbrojonego narodu ( ustawy ograniczające dostęp do broni dla Polaków a zwiększające zakres jej używania dla służb mundurowych > TUTAJ protest ) , dlaczego uchwalono ustawę o "bratniej pomocy" ( > TUTAJ protest ), dopuszczającą obce służby do działań i użycia broni na terenie Polski i w stosunku do Polaków, w razie zamieszek ( czyż zamieszki i demonstracje nie są wyrazem woli narodu jako suwerena władzy niezadowolonego ze swoich przedstawicieli na stołkach i lekceważenia przez nich tej woli, czyli wyrazem tzw. "demokracji" o której tak się dużo mówi? ) . Czy wojska USA, które miały być na terenie Polski tylko rotacyjnie a teraz się okazuje, że będą na stałe ( tak jakby tarczy przeciwrakietowej Polscy nie potrafili obsłużyć ) nie skorzystają kiedyś z tej ustawy? Jaką mamy na to gwarancję, że nie są sprowadzone po to?
( tym bardziej, że na naszych terenach niedawno już były ich tajne bazy, w których torturowali obywateli innego państwa, a my za to ponosimy odpowiedzialność płacąc ogromne odszkodowania ...jaką mamy gwarancję, że w przyszłości w taki sposób nie będą potraktowani nasi obywatele ?)



Powiązany post : Eksterminacja Narodu Polskiego > TUTAJ 




12 maj 2016

Też możesz pomóc

Też możesz pomóc


Postanowiłam zmieścić ten link, ponieważ o przekazanie dalej poprosił mnie kolega, do którego mam zaufanie, więc wiem, że to nie jest naciąganie na kasę, tylko autentyczna osoba potrzebująca pomocy w poważnej chorobie.
Bo różnie z tym w internecie bywa, bywają oszuści.

Jeśli możesz wesprzeć choćby drobną kwotą, lub inaczej, choćby ważną informacją, to proszę bardzo:


Możesz też poprzeć sensowną strategię walki z rakiem która była zgłaszana ministrowi , ponieważ obecna już od lat w żadnym kraju nie przynosi pozytywnych rezultatów a jest tylko wyprowadzaniem pieniędzy z budżetu do koncernów farmaceutycznych, które mają monopol na "leczenie".  > TUTAJ





10 maj 2016

Wiosna wiosna !

Wiosna, wiosna !


Zdjęcia poniżej, wykonane przez mojego kolegę nie wymagają komentarza :D

Można sobie jednak najpierw włączyć muzę o wiośnie ( do wyboru )  ;)

Skaldowie "Wszystko kwitnie w koło"
Małgorzata Ostrowska " Wiosna kwiaty rozdaje"
Vivaldi "Cztery pory roku - wiosna"







9 maj 2016

Zamość - Porwane do niewoli - wehikuł czasu z tęsknoty za latem

Zamość - Porwane do niewoli - wehikuł czasu z tęsknoty za latem



Zwiedzając miasto zawędrowałyśmy w końcu na Rynek Wielki, XVI-to wieczny plac o wymiarach 100x100 metrów, na którym stoi piękny ratusz otoczony kamieniczkami. Tak, jak i cała starówka - perła renesansu.
Po zwiedzeniu Muzeum Zamojskiego i Galerii BWA udałyśmy się ulicą Grodzką w kierunku Nadszańca.

Upał był niesamowity, więc zmęczone nim i zwiedzaniem, usiadłyśmy na chwilę w cieniu zabytkowych kamienic. Naszą uwagę zwróciła grupka mężczyzn w historycznych strojach żołnierzy, z bronią palną, idąca zwartym szykiem od strony Nadszańca.

Spytałam, czy mogłabym z nimi zrobić zdjęcie.

- Ooooj... teraz nie możemy się zatrzymać, bo idziemy zaprezentować musztrę i oddać salwę na rynku ale jak będziemy wracać to bardzo chętnie. - uśmiechnął się dowódca.

Nie poszłyśmy za nimi, by zobaczyć to widowisko, stopy nas już nie niosły :D
Był to jednak dobry czas, by jeszcze trochę odpocząć i zjeść kanapkę w cieniu. Po jakimś czasie w oddali słychać było  hurtowy wystrzał. Żołnierze wracali.

Nasz kierunek był zgodny z ich kierunkiem, więc wzięli nas do środka szyku, jak aresztantów i tak szliśmy wzdłuż całej ulicy, żartując przy tym. Ot taki swoisty happening :D

Przy bramie Nadszańca stała grupka ludzi ( pewnie różnych turystów ), spoglądających na nas z ciekawością , zdziwieniem i rozbawieniem. Może niektórzy myśleli, że "niewola" to taki planowany punkt "programu" dla turystów.
Spytałam nieśmiało, czy moglibyśmy się tutaj zatrzymać i zrobić zdjęcia ( dlatego, że dalej już było gorsze światło )

- Więźniowie nie dyskutują! Ja tutaj jestem dowódcą. - powiedział głośno dowódca a wszyscy zgromadzeni ludzie wybuchnęli śmiechem.

Fakt, musiało to wyglądać zabawnie, dwie kobiety "pojmane do niewoli". Przy czym ja w dodatku swoją długą lnianą sukienką chyba wpisywałam się w epokę i pasowałam do tej grupy.

W każdym razie, po przekroczeniu bramy po drugiej stronie, zostaliśmy sfotografowani a my "uwolnione" :D





7 maj 2016

Duet damsko - męski z demobilu

Duet damsko - męski z demobilu


Koleżanka wykorzystując stare, zużyte, niepotrzebne przedmioty, lubi tworzyć z nich rękodzieło dla domu.
Poniżej prezentuję przemianę duetu starych, wojskowych skrzynek z demobilu według fantazji damskiej i męskiej, wykonanej przez nią i jej męską "połówkę" ;) 
Niech będą inspiracją do przetworzenia czegoś, co być może leży Wam w jakimś schowku i kurzy się.

Skrzynka ( ta kobieca) adaptowana przez P.K na siedzisko/pufę z otwieranym wnętrzem :
























Skrzynka w/g fantazji męskiej, przetworzona przez K.M :






3 maj 2016

Obrazki wypalane w drewnie nie tylko do dziecinnego pokoju

Obrazki wypalane w drewnie nie tylko do dziecinnego pokoju



obrazek w drewnie Kiedyś dostałam od koleżanki starą rosyjską wypalarkę do drewna, która leżała u niej nieużywana i się kurzyła.
Ma niewymienną stałą końcówkę, ale przynajmniej posiada uproszczony regulator temperatury w formie pokrętła, który jakoś tam działa. Najbardziej mi w niej przeszkadza sztywny kabel, który utrudnia precyzyjne zapanowanie nad końcówką.
Dzisiaj można kupić nowocześniejsze wypalarki, z wymiennymi końcówkami, które się przydają, bo dzięki temu łatwiej zróżnicować wypalane kreski. Dają większe możliwości i łatwiej się
wypala.
wypalarka 
U mnie wypalarka odleżała swoje, aż w końcu po jakimś czasie wykorzystałam ją, by wypalić w drewnianej sklejce obrazek, w prezencie dla dzieciaka "rodzinnego". 
Ponieważ lubił wodę, więc otrzymał rybkę w morzu z żaglówką w tle ( wśród poniższych fotek ). Morze i niebo podmalowałam niebieską akrylową farbą, rozwodnioną tak, by widać było słoje sklejki.
Obrazek spodobał się , technika wykonania też.

Dzieciak chciał spróbować jak to się robi.
Pod moim czujnym okiem instruktora wykonał, w/g zrobionego wcześniej na sklejce rysunku, kotka na brązowym tle, pomalowanym bejcą do drewna (ostatni spośród poniższych zdjęć ). W prezencie dla siostrzyczki. Wyszło mu ładnie.

W końcu trzy obrazki, które zrobiłam bardziej kolorowe ( motylek, rybka i kotek ), wypaliłam na aukcję charytatywną na rzecz chorego ( na umieszczonych zdjęciach ).
Obrazki wypalane w drewnie, w zależności od motywu mogą być wykorzystane jako element dekoracyjny, nie tylko dziecięcego pokoju.

Jak to się robi?


  • Drewnianą sklejkę lub deseczkę, oczyszcza się, wygładzając papierem ściernym o ziarnistości np. 120, 150, w zależności jak szorstka była pierwotnie.
  • Nanosimy rysunek lub kalkujemy z jakiegoś gotowca, jeśli nie potrafimy sami narysować. Nawet jeśli potrafimy, to też warto najpierw narysować na kartce i potem nanieść na deskę, by nie było niepotrzebnych linii i wycierania gumką, ponieważ to brzydko potem wygląda.
  • Stanowisko pracy przy wypalaniu powinno być bezpieczne. Tak więc usuwamy ze stołu rzeczy, które mogły by się przypalić przez przypadkowe dotknięcie wypalarką. W celu ochrony oczu przed oparami powstałymi w trakcie wypalania zakładam okulary ochronne. Najlepiej otworzyć też okno, by nie wdychać oparów. Jeśli wypalamy długo, można zastosować też odpowiednią maskę z filtrem na nos. 
  • Następnie wypalamy obrazek uważnie, przesuwając wolno końcówkę wypalarki po narysowanych liniach. Musimy uważać, by nie trzymać zbyt długo w jednym miejscu, gdyż wtedy wypali nam się zbyt głęboko i ślad będzie za ciemny lub za szeroki. Zasada jest taka, szybsze przesuwanie końcówki i/lub niższa temperatura daje jaśniej wypalone miejsca. Wyższa temperatura lub/i trzymanie końcówki dłużej w jednym miejscu daje głębsze i ciemniejsze miejsca. Również zróżnicowanie nacisku końcówki na drewno daje inny efekt. Trzeba sobie wypróbować , bo efekty zależą też od rodzaju końcówki. Ja miałam jedną, więc wykorzystywałam siłę nacisku, temperaturę i szybkość prowadzenia końcówki, oraz kąt nachylenia by uzyskać różne efekty kresek.
  • Po wypaleniu, podmalowujemy obrazek wedle uznania. Wiercimy dziurkę do powieszenia, lub przybijamy z tyłu wieszadełko.


1 maj 2016

Pacynki dla dzieci ze starych rękawiczek

Pacynki dla dzieci ze starych rękawiczek


Nie wiem jak Wy ale ja w dzieciństwie bawiłam się w pacynkowy lub marionetkowy teatrzyk.
Piękne pacynki przywoziła mi ciocia z ówczesnej Czechosłowacji, gdzie pracowała ale też robiłam sobie je sama o główkach np. z masy papierowej. 

Chwile dzieciństwa przypomniały mi się w momencie, gdy ktoś zostawił u mnie swoje stare sfatygowane, poszarpane, wełniane rękawiczki z pięcioma palcami, mówiąc potem, że mogę je już wyrzucić.
Zamiast wyrzucać, postanowiłam je tanim kosztem i nakładem własnej pracy, poddać recyklingowi i odesłałam je właścicielowi, ale w nieco zmienionej  już formie, możliwej do zabawy z dzieciakiem. W formie pacynek właśnie :)


 Jak zrobić pacynki


  • Stare rękawiczki ( w tym przypadku z pięcioma palcami ) pierzemy , cerujemy rozdarcia lub naszywamy aplikacje by je zakryć.
  • W moim przypadku miał być to chłopczyk i dziewczynka, więc na "torsie" naszyłam dla ozdoby czerwone serduszka ściegiem ręcznym.
  • Jako główki dla pacynek możemy wykorzystać ping-pongowe piłeczki, w których wycinamy nożykiem dziury grubości palca wskazującego, by można je było osadzić i przykleić do palca rękawiczki ( kleiłam butaprenem, można innym mocnym klejem a można w ogóle nie kleić tylko zakładać na palec ).
  • Na piłeczkach, po odtłuszczeniu powierzchni spirytusem, namalowałam buźki, policzki, noski. Tutaj polecam raczej niezmywalne markery, ponieważ farba akrylowa nie trzyma się zbyt trwale i będzie schodziła.  Oczka kupiłam gotowe do przyklejenia w sklepie pasmanteryjnym, bo podobały mi się takie ruszające się.
  • Na koniec, z kawałków wełen tworzymy włosy i przyklejamy do piłeczek.
  • Osadzamy piłeczki na wskazującym palcu rękawiczki, pod szyją można zawiązać wstążeczkę, dla ozdoby i zasłonięcia odciętego brzegu piłeczki i gotowe :)

Najlepiej jest pacynki wykonywać z rękawiczek z pięcioma palcami, ale da się tez zrobić je z takich z jednym palcem, kwestia inwencji. Można tutaj rozwinąć fantazję i porobić różne postaci, zwierzątka i stworki.

Miłej zabawy :)

Pewna majówka - jak Legwanica zdemaskowała macho.

Pewna majówka - jak Legwanica zdemaskowała macho



Majówka, pierwsze spotkanie, pierwsza wspólna trzydniowa wycieczka w góry na Dolnym Śląsku.
Ostatni dzień po dwudniowym włóczeniu się po górkach i zwiedzaniu różnych miejscowości. Marciszów, mała mieścinka z jednym sklepikiem, w którym "mydło i powidło", barem oraz ze stacyjką kolejową, przez którą przejeżdżał pociąg do pobliskiego Wrocławia. 
Ostatnia miejscowość, z której chcieliśmy przejść szlakiem do ciekawych kolorowych jeziorek i zawrócić wieczorem na pociąg.

Ponieważ podróżowałam już wtedy z walizką na kółkach, zostawiając ją w różnych miejscach by swobodnie móc wędrować czy zwiedzać, tym razem również miałam taki zamiar. Poszliśmy więc do baru.
W środku było trzech facetów, pewnie umierali z nudów a tu nagle napatoczyło się dwoje obcych. Wreszcie jakiś przerywnik monotonnego dnia. Zaczęły się więc pytania skąd przyjechaliśmy. Padły dwie nazwy miast ( ponieważ byliśmy z różnych regionów Polski )
Po usłyszeniu nazwy mojego miasta towarzystwo ożywiło się...

- Aaaa.. znamy drużynę piłkarską... my kibicujemy ... - i tu padła nazwa nie pamiętam już jaka. 

Przez chwilę przemknęła mi myśl, czy przypadkiem nie dostanę w dziubek od zagorzałych kibiców bo "reprezentuję " miasto wrogiej im drużyny, asekuracyjnie powiedziałam że ja kibicem nie jestem :D 
Po czym poprosiłam o uzupełnienie termosu wrzątkiem i możliwość przechowania walizki na czas naszej wędrówki szlakiem, aż do wieczora. Właściciel bez problemów zgodził się nią zaopiekować.

Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz i sprawdzając jeszcze raz na mapie naszą trasę, raczyliśmy się gorącą herbatą, która dobrze nam zrobiła bo było dość chłodno. 

Tymczasem przybyło dwóch rosłych facetów, typ macho ze zbudowaną na siłowni a może i sterydach, masą, grubym karkiem i pewnością siebie. Jednemu z nich na ramieniu siedział....duży legwan.
Pełen szpan, pewnie "łapał" na niego wszystkie laski na wsiach :D.  Nie wątpię, że przespacerowali się do baru jedynie ze względu na nas... No cóż...nie będę ukrywać, że też się dałam złapać... ale tylko dlatego, że lubię zwierzęta ;)
Efekt zaskoczenia i zainteresowania został przez niego osiągnięty. Był panem sytuacji. Zagadałam czy mogę legwana dotknąć ( no co....nigdy nie dotykałam... ), potem nawet go dostałam do potrzymania. Okazało się, że to Legwanica. Była ciężka jak dla mnie i miała ostre pazury, które wczepiły się w rękaw mojej polarowej kurtki. Dobrze, że ją miałam i to nie było moje ciało, bo by bolało :P
Ale sympatyczny zwierzak. Potem przez chwilę poleżała nam na rozłożonej mapie, powędrowała znów do swojego pana i weszli razem do środka.

Na zewnątrz zapanowała cisza, grzaliśmy się w popołudniowych promieniach słońca ledwo przeświecających przez chmury.
Nagle z baru wypadł dynamicznie, jak wystrzelony z armaty macho - właściciel Legwanicy, tym razem bez Legwanicy na ramieniu...Usłyszeliśmy:

- Kurwa! Zesraaała mi się! 

Po czym zwymiotował przed progiem....

Sytuacja była tak surrealistyczna, że z automatu zaczęliśmy oboje się śmiać, ale  hamowaliśmy się, by to nie był głośny śmiech...w końcu facet był duży... Dusiliśmy się więc śmiechem, oboje zatykając usta. Był nie do opanowania, płakałam, właściwie ryczałam, łzy ciekły mi po policzkach... Trwało to dłuższą chwilę, co spojrzeliśmy na siebie wybuchaliśmy tłumionym śmiechem od nowa... Cud, że się tam nie podusiliśmy :D

No i w sumie tyle o macho i jego Legwanicy :)  Można by rzec: 

Jaki macho jest, każdy widzi....  :D


Zawsze tę historię przypominałam sobie jak było mi smutno, ponieważ to wspomnienie mnie rozśmieszało. Teraz jest niestety trochę już inaczej, już tak nie działa, ale to inna historia.