10 paź 2016

Tylko zmieniając coś w sobie...

Tylko zmieniając coś w sobie....



Kiedyś w trakcie rozmowy z pewnym facetem ( z którym już nie rozmawiam a raczej on ze mną nie rozmawia) padło:

"Tylko zmieniając coś w sobie, zmieniasz relację."


Owszem, zgadzam się z tym, bo to mądra uwaga ( bo to mądry facet , szkoda tylko, że nie zastosował tego o czym mówił w praktyce, w relacji ze mną ).

Bywa jednak tak, że jedna osoba nie zmienia nic w " sobie", a  druga zmienia coś w "sobie" i relacja się psuje... no bo przecież nie mamy wpływu na to, co ktoś w "sobie" zmienił, możemy tylko na to jakoś zareagować i też coś w "sobie" zmienić, na ile to możliwe, ale nie zawsze to możliwe, bo  np. jak zmienił stosunek do nas na gorszy, bo coś tam sobie wymyślił, bo tak zwyczajnie chciał , no tym bardziej nie mamy na to wpływu, nie jest to też możliwe, gdy musielibyśmy coś w "sobie" zmienić za bardzo ( i np. naruszyć ważne dla nas wartości, jeśli by to za bardzo w nas uderzyło )

Bywa też tak, że jedna osoba czuje dyskomfort na skutek zachowania drugiej, więc zmienia "coś w "sobie ", np. nieco się dystansuje, czy zamyka , czy mówi o tym co ją zabolało, tym samym powoduje zmianę relacji, bo druga osoba nie chce zrozumieć przyczyny, że np. sama swoim zachowaniem do tego doprowadziła  i nie zmieniła niczego w "sobie"( o czym np. TUTAJ   i  TUTAJ  )

Bo to działa w dwie strony, jak ktoś nie chce relacji to zawsze znajdzie powód , żeby ją zepsuć albo zerwać.
Jak ktoś chce, to będzie rozmawiał, słuchał, zmieniał, starał się zrozumieć itd. itp.

A zmieniając coś w sobie chyba należało by zacząć od własnych przekonań na temat relacji w ogóle, zmianie stosunku do ludzi w ogóle, zmianie przekonań na temat danej konkretnej osoby i szacunku do drugiej osoby...


Takie sobie pytanie....Czy kobietom wystarcza? c.d.n

Takie sobie pytanie...Czy kobietom wystarcza?  c.d. n



Żyjąc, obserwując, rozmawiając i doświadczając już dawno sobie zadawałam to pytanie...

Czy kobietom naprawdę wystarcza to, że facet jest miły, dobry, ok itp. TYLKO DLA NICH  ? ( a dla innych już niekoniecznie )
Bo zauważam , że to dosyć częste zjawisko.

Czy może tego własnie potrzebują, bo w taki sposób muszą  się  dowartościowywać, że są tymi "wyjątkowymi" ( jakby nie było można inaczej ) ? ...

Czy to raczej taki kompromis samej ze sobą, bo facet ma fajne cechy osobowości,zapewni stabilność, a innych facetów o podobnych cechach nie spotkały ....na zasadzie no to cóż, trudno...nie można mieć wszystkiego...

Podobne pytanie można by zadać odnośnie facetów, czy też im takie kobiety wystarczają.

Nie znam odpowiedzi, ale to dla mnie dziwne...

Nie wiem, dla mnie to zawsze jakoś  było też ważne, żeby mężczyzna z którym będę  był też dobrym człowiekiem ogólnie, dla innych, by innych też traktował ok, a nie tylko mnie.

Dlatego czasem facetom, których bardzo lubię zwracam też  uwagę, jak kogoś  potraktują nie fair. Tzn, tłumacze im, bo dość  empatyczna jestem więc wiem jak ktoś mógł się poczuć.

c.d.n 
czyli przytoczę pewną historię







Paczka dla "Misiaczka" - dla facetów, dla zrozumienia własnych zachowań, oraz dla kobiet, które myślą że są winne

Paczka dla "Misiaczka" - dla facetów, dla zrozumienia własnych zachowań, oraz dla kobiet, które myślą że są winne.



Ze względu na to, że w wielu tzw. "poradnikach"obarcza się kobiety odpowiedzialnością za całokształt relacji z mężczyzną, oraz traktuje mężczyznę jak taką marionetkę, która za nic nie ponosi odpowiedzialności, bo "wszystko zależy od kobiety", również to jak facet się będzie zachowywał....

Również różnego rodzaju "guru", na you tube choćby, propagują taką ideę, wmawiając kobietom , że jak coś nie wychodzi w relacji, to one są winne, dołując je jeszcze bardziej i zwyczajnie robiąc krzywdę.

Utrwala się w ten sposób patologię, bo to schemat słabego, dającego sobą manipulować, nieodpowiedzialnego faceta i silnej kobiety, która ma brać na siebie odpowiedzialność od momentu poznania faceta, przez etap wstępny znajomości na relacji małżeńskiej kończąc...

Tymczasem, kobieta i mężczyzna to dwoje dorosłych, teoretycznie dojrzałych ludzi i każdy z nich powinien ponosić odpowiedzialność za swoje zachowania.
Jednak na skutek nieprawidłowych relacji w rodzinach, nieprawidłowych , toksycznych relacji pomiędzy rodzicami i rodzicami i dzieckiem, na skutek  urazów z dzieciństwa, lub wieku młodzieńczego czy traumatycznych lub toksycznych związków z płcią przeciwną, ludzie wnoszą w relację zachowania niekoniecznie zdrowe, które mają wpływ na tę relację negatywny.

Ważne jest, by być ŚWIADOMYM przyczyn i skutków naszego zachowania, a niestety ludzie często nie widzą tej skutkowo - przyczynowej istoty rzeczy, że to jakie mają przekonania, to tak się zachowują, jak się zachowują tak wpływają na zachowanie innych... oczekując jednocześnie innej reakcji od drugiej osoby niż ta adekwatna do ich zachowania.

Przykład :

Facet zachowuje się nie fair wobec kobiety, ta zamiast dusić to w sobie i udawać, że wszystko ok, z nadzieją, że on sam zmieni swoje zachowanie ( co nie następuje), albo z obawy że ją odrzuci  ( co chyba nie jest naturalną zdrowa reakcją, prawda ? ), mówi mu o tym, że zachował się wobec niej źle.
Na to On, zamiast słuchać treści i się nad nią zastanowić, odbiera to tylko jako "jazdę" emocjonalną kobiety, jako odebranie mu komfortu  ( no bo fajniej jest i przyjemniej jak nikt się nie "czepia" ) i taka kobieta z automatu staje się "be", facet zmienia jej obraz  w sobie na gorszy, odbiera ją potem tylko przez to jedno jej zachowanie, przez które niekomfortowo  się poczuł i w efekcie ją odrzuca, idzie do takiej, która nie postawiła go w sytuacji niekomfortowej poprzez powiedzenie wprost o jego złym wobec niej zachowaniu, bo przy niej może się dobrze czuć.
Tak było tez u mnie. Jakiś czas temu rozmawiałam głosowo przez internet, godzinami przez rok z pewnym facetem. On się przy mnie dobrze czuł, ja się czułam dobrze przy nim. Dobrze nam się rozmawiało ( i wiem to też od niego, bo sam szukał tego kontaktu, inicjował te rozmowy i czekał na nie ) 
Wyraził chęć spotkania ale ja wzięłam to za żart ( ponieważ wcześniej mówił, że to tylko kontakt wirtualny, i często żartował ), zrobił focha ( męska duma)  zamiast powiedzieć zwyczajnie, że nie żartuje. A ja się chciałam spotkać.
Ja się trochę potem zdystansowałam bo czułam się niekomfortowo, że ja jestem otwarta na to żeby być, a ktoś mnie traktuje jak "ducha" i tylko czerpie ze mnie, używa mnie w jakimś celu ( teraz wiem, że w celu dobrego samopoczucia, relaksu, zabawy,  dowartościowania itp )... Potem potraktował mnie źle, bo udawał, że mnie nie zna... W końcu sfrustrowana i słusznie rozżalona takim potraktowaniem, powiedziałam mu co myślałam o takim jego zachowaniu. Nie zastanowił się widocznie nad treścią, ani nad zachowaniem swoim, tylko do dzisiaj odbiera to jako "jazdę" , postrzega mnie przez pryzmat tej "jazdy", czyli źle, dlatego że wtedy źle się poczuł, bo szczerość już była niewygodna, wygodne było jak było tylko miło.
Po ponownym spotkaniu po kilku latach, ja już byłam zdystansowana w rozmowie, bo nie chciałam się otwierać i być "duchem", tylko w internecie, bez chęci poznania mnie naprawdę. Nie chciałam by ktoś ze mnie tylko "korzystał", takie rozmowy zbliżają, zwłaszcza kobiety,  a ja mam emocjonalność, mam uczucia i muszę o nie dbać, bo jak wpadam w dół to nie ma mnie potem kto z niego wyciągać....a ktoś się tylko w takich rozmowach bawi, bez odpowiedzialności, bez pomyślenia o drugiej osobie, że ona zasługuje na to by "być".
Więc takie jego podejście do mnie, wywołało taką a nie inną moją reakcję ( zamknięcie się bardziej , mimo , że chciałabym się otworzyć), a to z kolei rzutowało na jakość rozmów z nim.
On tego chyba nie widział ani nie zrozumiał. Dla niego stałam się osobą, z którą nie ma o czym pogadać, albo nie da się o niczym, kretynką...
Znów to kobieta jest "winna", no bo facetowi przestało z nią być fajnie i wesoło....., bo nie chciała być "używana", chciała być uczciwie potraktowana więc to ona jest "be"( mimo, że miała uczciwsze podejście do niego, niż on do niej ). Tak to jest postrzegane przez faceta.

Czyli niejako zmusza się kobietę ( bo tylko wtedy dla faceta "będzie" i "warta" i atrakcyjna ), by znosiła niekomfortowe dla niej sytuacje, czy nieuczciwe traktowanie ją przez faceta, po to by on mógł się czuć dobrze.
Natomiast takiej kobiecie, która chce uświadomić facetowi ( na którym jej przecież zależy, którego przecież lubi ) że ją coś zabolało, czy, że nie powinien się tak zachowywać wmawia się, że to ona jest winna, że facet ją odrzuca, bo nie potrafiła z nim "postępować" ( czyli manipulować, przemilczeć, umartwiać się w duchu i ciszy własnego wnętrza itd. )

Spotykałam się z tym, o czym już tu na blogu pisałam. No cóż, jestem świadoma , widzę więcej rzeczy i nie chcę się godzić już na "używanie " mnie i na pewne zachowania nie fair, na nieuczciwe podejście do mnie.

Chciałabym także, by ci faceci, których polubiłam zachowali się jak mężczyźni a nie jak chłopcy z urażoną dumą ( i nie tylko do mnie bo na zachowania wobec innych ludzi zwracam też uwagę ), bo po to im mówiłam, to co powyżej napisałam, zwracałam uwagę na zachowania nie fair, by mogli to zauważyć, przemyśleć i te zachowania ewentualnie zmienić.
Ale do tego jest własnie potrzebne zrozumienie swoich reakcji wynikających z przeszłości.

Czasem mój wysiłek i odwaga ( tak bo to nie jest łatwe powiedzieć szczerze facetowi na którym nam zależy, co się myśli, ryzykując odrzuceniem ... ) przynosi jakieś efekty w późniejszym czasie, bo ten ktoś sobie coś przemyśli, coś zmieni w swoim podejściu czy zachowaniu, ale ja już z tego nie "korzystam", korzysta inna kobieta... I to też trochę przykre, bo to moja energia pozytywna jest zużywana , to ja się "spalam" emocjonalnie, to moje "wiaderko mocy" jest opróżniane.

Postanowiłam wrzucić tutaj kilka książek, choć sądzę, że może żaden  facet , któremu te pozycje dawałam, który mógłby skorzystać z tej wiedzy i popracować nad swoimi reakcjami i zachowaniami, nie zajrzał do nich....i być może nie zajrzy.

Bo po co mają zaglądać i po co mają pracować nad sobą, trudzić się, jak znajdzie się wiele kobiet, które chcąc "mieć" faceta, przyciągnąć go i utrzymać przy sobie, będą się na różne rzeczy godzić, udawać, dusić w sobie swoje emocje, a do nich się uśmiechać....Tyle, że potem albo tzw. "puste związki" ( puste emocjonalnie, bez bliskości ),albo "jazdy" na co dzień na skutek toksycznych zachowań, zazdrość, zdrady, albo rozwody a i próby samobójcze ( bo i taki przypadek znam), bo w końcu kobiety nie wytrzymują albo dopiero po ślubie, jak już się poczują bezpiecznie, próbują faceta "uklejać" na własną modłę  przy pomocy szantażu, seksu, kar, kłótni itd itp...albo tak jak ja kiedyś, tkwią w "poczekalni" faceta, aż mu się nie znudzi.

I  jedyną "winą" kobiet jest to, że utrwalają te patologiczne zachowania, bo nie reagują właściwie i otwarcie na nie.
Sama utrwalałam, zanim nie zdałam sobie z tego sprawy.

Zresztą to działa w obie strony, bo mężczyźni  też nie mówią i nie reagują właściwie, tylko duszą w sobie a potem odrzucają.

Jeśli nie powiesz co jest nie tak, to ktoś nie będzie świadomy co robi źle czy jak się czujesz z jego zachowaniem.
Tym samym, nawet jak chce by druga osoba się z nim dobrze czuła, to nie będzie świadomy, że ona czuje się akurat z jakimś jego zachowaniem nie najlepiej, a nie wiedząc tego, nie będzie mógł zmienić swojego zachowania, chociaż np. by chciał i chętnie by to zrobił.

Czasem wystarczy naprawdę niewiele. Bo wystarczy powiedzieć, lub wystarczy wysłuchać kogoś, dystansując się nieco od swojego "ego", skupiając na treści z odrobiną empatii . Troszkę stanąć z boku i spojrzeć na to, jak ta osoba może się czuć w tej sytuacji i może przemyśleć swoje zachowanie wobec niej. Zamiast oskarżać, dyskredytować.

A tego często ludziom brakuje.

Wrzuciłam ( link pod spodem z plikiem do ściągnięcia ) listę książek pomocnych panom, którym się wydaje, że to "wina" kobiety...Pomocnych kobietom, które siebie obwiniają, oraz dla przyszłych matek i ojców, by nie powtarzali błędów rodziców.

Może niektórzy uznają, że warto poznać mechanizmy zachowań, które wywodzą się z relacji z matką, ojcem, "byłą" itd itp. I nad nimi popracować, by były zdrowsze a co za tym idzie by relacje z płcią przeciwną były lepsze, oraz by nie przenosić tych zachowań na własne dzieci...

Jednak należy w miarę możliwości zachować dystans przy czytaniu tych książek, ponieważ można sobie uświadomić rzeczy bolesne.
Przeznaczone dla dorosłych.

TUTAJ do ściągnięcia : paczka dla "Misiaczka"