Mój pierwszy raz - Bla bla car'em do Lublina - wehikuł czasu 2015 r. - cz. 1
Podróże, nawet po kraju stały się dla wielu Polaków zbyt drogie.
W dodatku wraz ze wzrostem cen biletów np. autobusowych pogorszył się komfort podróżowania nimi. Przede wszystkim wszechobecna likwidacja dworców PKS a co za tym idzie brak dostępu do toalet przed i w czasie podróży, brak toalet lub nieczynne w autobusach na dalsze trasy ( co jest wręcz niehumanitarne ), niewygodne siedzenia ( jak dla olbrzymów o wzroście 2 metry ).
Natomiast podróżowanie stopem jest niebezpiecznie dla samotnej kobiety, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi, więc tak nie podróżuję.
Alternatywą jest transport stopem ale z zarejestrowanymi na portalu np. "BlaBlaCar" kierowcami. Udając się do Zamościa postanowiłam skorzystać z takiej możliwości.
Bezpośrednio do Zamościa nikt w tym terminie nie jechał, pomyślałam więc, że przy okazji zwiedzę sobie Lublin.
Po wyszukaniu kierowcy, który jechał do Lublina zadzwoniłam i umówiłam się na podróż.
Moje miasto leży poza trasą, więc niestety pierwszy etap polegał na dostaniu się autobusem do miasta obok, na stację benzynową przy trasie przelotowej, gdzie miałam zaczekać.
Znajdował się za nią hotel z ogródkiem restauracyjnym. Cyknęłam fotę zabawnym parasolkom w formie kapeluszy.
Był skwar. Przede mną półtorej godziny oczekiwania. W środku za duszno, na zewnątrz nie było gdzie usiąść. Zawłaszczyłam więc kawałek trawnika , wcześniej zapytawszy o zgodę.
Zległam na rozłożonej karimacie z poduszką ( którą przeważnie wożę ze sobą ) pod głową i w takiej relaksowej pozycji, nieco przysypiając, słuchałam bzyczenia angielskich fraz z mp3.
Czas mi się dłużył. Gapiłam się w niebo. Monotonię błękitu przerwał na chwilę krążący nade mną charakterystycznym, powolnym ruchem, jastrząb, po czym oddalał się majestatycznie, zataczając szerokie koła.
Nadszedł umówiony czas. Kierowca zadzwonił, przepraszał za opóźnienie.
Okazało się, że z tej stacji benzynowej będzie wsiadała razem ze mną jeszcze inna kobieta. Ucieszyło mnie to, zawsze raźniej i bezpieczniej we dwie.
Wreszcie nadjechał, młody sympatyczny facet, załadował nasze bagaże i ruszyliśmy. Samochód wygodny ( nie znam się na markach, zapomniałam ), tylko upał doskwierał mimo jako takiej klimatyzacji.
Podróż minęła dość szybko, trochę przysypiałam, trochę rozmawiałam z kierowcą.
Wysadził mnie na parkingu przy samym Zamku Lubelskim.
Podsumowując:
Całkowity czas trwania podróży ( wraz z dojazdem do miasta wyjazdu, oczekiwaniem na stacji benzynowej i dojazdem do Zamościa ) był taki sam lub dłuższy niż autobusem.
Plusem był komfort jazdy, możliwość zatrzymania się w każdej chwili i skorzystania z toalety, co w przypadku autobusu jest niemożliwe.
Koszt podróży wyniósł tylko nieco taniej ( ale jednak taniej ) niż najtańszy bilet autobusowy, ze względu na te przesiadki ( do miasta z którego był wyjazd i z lublina do Zamościa ), które były realizowane autobusami.
Pewnie jeszcze kiedyś skorzystam, może na tej samej trasie z tym samym kierowcą ( który jeździ co jakiś czas do rodziny w Lublinie )