Strony

14 lis 2016

Krótka refleksja o samotności

Krótka refleksja o samotności


Krótka, więc w dużym uproszczeniu...taka zajawka z intencją głębszego wejścia w temat, w przyszłości, bo samotność nie jest mi obca.

Ludzie mylą pojęcie bycia samym ( kiedy człowiek jest fizycznie sam ), bycia samotnym ( kiedy czuje się wewnętrznie psychicznie, emocjonalnie samotny nawet będąc z innymi ), jeszcze nieco czym innym  jest osamotnienie, kiedy człowiek nie dokonuje wyboru, kiedy jest na nie skazany.

Można być samemu fizycznie ( bez rodziny, partnera życiowego, przyjaźni ) a nie czuć się samotnym, bo może wystarczają luźne relacje społeczne typu koleżeńskiego. Taka "samotność" jest zazwyczaj wyborem, i samotnością, tego stanu bycia nie można nazwać, jeśli nie jest tak odczuwana i komuś jest tak dobrze.

Samotnością jest dopiero bycie wśród ludzi, często tzw. bliskich ( rodzina, partner ) a mimo to wewnętrzne poczucie samotności. Taki stan częściowo jest wyborem, bo np. partnera i rodzaj relacji w dużej mierze wybieramy sami, noszenie maski na twarzy i ukrywanie prawdziwego "ja" też wybieramy poniekąd sami.
W ten sposób tworzymy relację opartą na pozorach, w której boimy się braku akceptacji jeśli będziemy sobą. Brak w niej prawdziwej bliskości opartej na akceptacji , zrozumieniu, a to rodzi poczucie samotności, o czym wspomniałam już w kontekście miłości > TUTAJ 
Oczywiście ta świadomość samotności jest na różne sposoby zagłuszana tzw. laytowym życiem, dostarczaniem bodźców z zewnątrz, pracoholizmem, alkoholem, "relacjami" w internecie itd., w ten sposób ucieka się od refleksji i prawdy o sobie, o tej drugiej osobie i relacji , która nas z nią łączy. Jesteśmy z tą kobietą lub mężczyzną nie dla nich jako takich, lecz dlatego, że pozwalają nam uniknąć samotności, uprzedmiotowiamy tę drugą osobę i siebie. Uciekamy przed braniem odpowiedzialności. 

Osamotnienie jest na ogół sytuacją wymuszoną, jest opuszczeniem przez innych ( w różnych sytuacjach, z przyczyny niepowodzeń życiowych, śmierci lub opuszczeniu przez współmałżonka, ukochanego, rodziców, biedy, bezrobocia, starości, choroby itp. ). Jest doświadczeniem utraty, odrzucenia, wyizolowania, obcości wśród innych ludzi i ich obojętności wobec nas.

Czasem jednak człowiek sam się izoluje, mimo chęci bycia przy nim, z nim, mimo życzliwości innych osób.
Paradoksalnie, bywa tak nawet wtedy, kiedy boli go samotność, kiedy pragnie czegoś innego. Spowodowane jest to zwykle urazem z przeszłości, na skutek którego się cierpiało,  strachem przed ponownym cierpieniem, może też poczuciem "jestem niegodny", "nie zasługuję",  ( słyszy się od takich osób "po co ci taki ktoś jak ja", "nie chcę litości","wolę być sam niż.. "itp ), wtedy pozostawanie w samotności jest mniej bolesne niż zabita rozczarowaniem nadzieja.
pozostawanie w samotności pomimo, że pragnie się czegoś innego, może być też niekiedy spowodowane poczuciem winy, a czasem pychą - przekonaniem, że inni są mi niepotrzebni. 
Bywa, że to niewiara w dobre intencje.

"Bóg jest obecny w każdym człowieku, który jest ci przychylny, dla którego jesteś wart trudu, który z Tobą idzie i pozostaje, kiedy zapada wieczór."

W sensie duchowym można by rzec, że nigdy nie jesteśmy samotni, ponieważ jest w nas cząstka miłości Bożej.

Ten stan można wykorzystać dla rozwoju wewnętrznego ( choć ktoś może spytać " po co?" )
W samotności jest czas by spojrzeć w siebie. Zwłaszcza samotność jako konsekwencja wyboru jest tą, która sprzyja uczeniu się bardziej uporządkowanego życia, nauczenia się budowania więzi ze sobą samym, przez co przygotowuje do lepszego budowania więzi z innym człowiekiem. Poprzez samotność możemy odkrywać głębię nie tylko swojego świata, swojego człowieczeństwa, ale też doceniać więź z drugą osobą.
Czasem przejściowy stan samotności to taka konieczność życiowa umożliwiająca powroty do równowagi, poukładanie się wewnętrznie od nowa po "kataklizmach" życiowych. Trzeba mieć w życiu wewnętrznym taką ostoję, która da niezbędny dystans, odwagę, zrozumienie, gotowość
rezygnacji, poczucie wewnętrznej mocy, by móc dalej żyć w świecie zewnętrznym.

To chyba ta dobra strona, być może jedyna.

W sensie takim zwyczajnym , ludzkim:

"........
Kiedy nikt nas nie żegna i nikt nas nie wita,
Nikt się za nas nie modli - nie tęskni, nie pyta.
I żadne dla nas serce nie drży i nie bije,
I gdy nie ma istoty co kocha i żyje
W nas i dla nas! "
(Józef Narzymski)

Człowiek samotny, osamotniony, nie jest nikomu potrzebny ( w sensie psychicznym ) bo nikt nie tęskni za jego obecnością, nikogo nie obchodzi co się z nim dzieje, gdy umiera nikomu go nie brakuje..... bez względu na to co robił za życia dla innych...

Samotność to moment, gdy jest ci źle na duszy, a nie masz lub nie możesz z nikim o tym porozmawiać, kiedy nie ma nikogo kto by chciał podjąć próbę zrozumienia. Kiedy nie ma nikogo, kogo by obchodziły twoje potrzeby, bo myśli tylko o swoich, nie zważając na ciebie.

Przypomniał mi się widok (który ktoś mi pokazał robiąc zdjęcie) nikomu niepotrzebnego , drewnianego krzesła wyrzuconego  na śmietnik....w pewien chłodny wieczór.

Bo samotność to poczucie, albo/i bycie traktowanym jak to krzesło....ktoś jest i dla kogoś istniejesz, póki jesteś do czegoś potrzebny, póki spełniasz przypisaną ci rolę, zaspokajasz czyjeś potrzeby...jeśli nie, z dnia na dzień przestajesz istnieć, zostajesz wyrzucony na śmietnik jak grat...możesz tylko popatrzeć w światło okna i cienie w miejscu, w którym wcześniej byłeś i zatęsknić za złudzeniem...





Masala z kalafiora - potrawa indyjska

Masala z kalafiora -  potrawa indyjska



Danie z kuchni indyjskiej, bardzo smaczne ( i to nie tylko moje zdanie ), w sam raz na obiad, lub obiadokolację.
Dość łatwo się je przygotowuje. Porcja dla 2-3 osób.


Składniki:

  • 60 ml oleju 
  • 1 łyżeczka ziaren kminku
  • 1 duża posiekana cebula
  • 1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
  • 1 łyżeczka mielonych ziaren kolendry ( ja trochę zgniatam a trochę zostawiam w całych ziarnkach )
  • 1 łyżeczka mielonych ziaren kminku
  • 1/4 llub 1/2 łyżeczki proszku chili ( nie daję, ponieważ nie lubię pikantnego )
  • 2 dojrzałe posiekane pomidory bez skórki
  • 2 duże ziemniaki ( czasem daję trzy, żeby było więcej i bardziej "treściwie" ;) ), obrane i pocięte w kostki
  • 1 kalafior rozdzielony na "różyczki"
  • 120g groszku zielonego ugotowanego ( świeżego, mrożonego)  lub z puszki
  • sól do smaku
  • 1/2 przyprawy "garam masala" ( można kupić gotową, można też zrobić samemu , przepis umieszczam na dole postu )
  • 1 łyżka świeżych posiekanych liści kolendry ( nie używam w tej potrawie )
  • opcjonalnie 3 łyżki stołowe masła niesolonego masła np. klarowanego, dla bogatszego smaku

W sporym rondelku ( lub garnku)  rozgrzać olej na średnim ogniu i dosypać ziarna kminku. Jak tylko zaczną "strzelać", dodać posiekaną cebulę i smażyć przez około 5 minut, aż zmięknie.

Zmniejszyć ogień i dodać kurkumę, kolendrę i proszek chili ( ja go pomijam ). Mieszając smażyć przez 2-3 minuty, następnie dołożyć siekane pomidory. Smażyć przez kolejne 3 minuty, cały czas mieszając.

Dodać ziemniaki i zalać lekko wodą ( wody tyle, by się nie przypaliło , udusiło, ale by nie zrobiła się z tego zupa ). Zagotować, przykryć garnek pokrywką i dusić, aż ziemniaki będą pół miękkie.

Dodać kalafior, ponownie dusić pod przykryciem około 10 minut, aż ziemniaki będą miękkie i kalafior prawie też.

Mieszając dosypać groszek, sól i przyprawę "garam masala". Przykryć i dusić przez 5 minut.
Zdjąć z ognia i na koniec można dodać posiekanej świeżej kolendry ( ja nie dodaję ).


Jak samemu zrobić przyprawę "garam masala "

Składniki:

  • 1 łyżka czarnego pieprzu ( lub trochę mniej chili )
  • 1 łyżka kminku rzymskiego
  • 1 łyżeczka goździków ( czubata )
  • 1 czubata łyżeczka nasion kopru włoskiego
  • 1 łyżeczka świeżo utartej gałki muszkatołowej
  • 5 strąków czarnego kardamonu ( jedna lub półtorej łyżki sproszkowanego )
  • 8 cm kawałek kory cynamonu ( pokruszyć )

Prażyć wszystko na patelni kilka minut, potrząsając lub mieszając. Zdjąć z ognia i poczekać kilka minut.
Wsypać do młynka i drobno zmielić. Przesiać przez sitko i zamknąć w szczelnym naczyniu.