Jak pomagać żeby nie pomóc...
Nie wiem czy zdarzyło Ci się spotkać osoby, które zdają się być uczynne, życzliwe, starają się pomóc każdemu, każdy je lubi, dobrze ocenia. Część tych osób jest faktycznie naturalnie życzliwa, bo...tacy już są.
Jednak są wśród nich nierzadko tacy, którym gdy głębiej się przyjrzeć, zobaczymy raczej ich dobry PR niż faktyczną życzliwość. Są to osoby, potrafiące zazwyczaj doskonale manipulować, tworzyć pozory, tak, że otoczenie daje się zwieść a czasem to może bezmyślność czy zwyczajne nie wiem co...
Jak to możliwe powiesz, brak logiki, przecież pomaga się po to żeby pomóc a nie żeby nie pomóc... Czyżby?
***
Sytuacja z uczelni. Na korytarzu siedzą dwie koleżanki, przychodzi trzecia i pyta :
- Dziewczyny, nie macie może więcej blachy, może wam został jakiś kawałek i mogłybyście odstąpić ?
Stoję, słyszę i jestem pewna, że jedna z nich się odezwie, bo wiem, że pracę zrobiła i został jej kawał blachy... Faktycznie odezwała się ale....
- Wiesz co, wiem, że J. zostało sporo, idź ją zapytaj, jest w szatni...
....Powierzchownie okazała się dobrą koleżanką, poinformowała kto ma blachę....
Zrobiła dobry PR? Zrobiła.
Pomogła?....
***
Analogicznie...ktoś może wie o wakacie na ciekawe, dobrze płatne stanowisko a może nawet mógłby cię polecić i oczywiście powie ci o tym wakacie, jest przecież taki życzliwy i pomocny...., ale dziwnym trafem "przypomni" sobie za późno, bo jakoś wyleciało mu z głowy
( mimo że widuje cię dość często a nie na przysłowiowy "raz na ruski rok" ), że poszukujesz bezskutecznie normalnej pracy od "x" czasu...
W swojej życzliwości nie zapomni ci jednak nigdy powiedzieć o wolnym wakacie dotyczącym pracy, której by sam nie podjął ze względu na zarobki lub kiepskie warunki...
***
Bywa, że jesteś poważniej chory, obiektywnie są możliwości poprawy sytuacji, jakieś szanse czy jakieś leki lecz niestety z powodów finansowych niedostępne dla nisko zarabiających lub bezrobotnych, życzliwy udzieli ci informacji z czego możesz skorzystać
( i super, bo może nie jesteś tego świadomy ) ale nie skorzysta ze swoich zasobów by cię realnie wesprzeć...bo to już nie PR a konkretne koszty jak czas, pieniądze, jakiś dyskomfort na skutek kontaktu z chorą osobą... itd.
Podobna sytuacja dotyczy jakiś tzw. rad, o których z góry wiadomo, że ten drugi człowiek z nich skorzystać nie będzie mógł ze względu na sytuację w jakiej się znajduje...
Taka "troska" nic nie kosztuje a buduje pozytywny obraz na zewnątrz, obraz osoby życzliwej i pomaga czerpać korzyści od innych, którzy pomocy akurat nigdy od takiej osoby nie potrzebowali...niektórzy to potrafią...pomagać żeby nie pomóc, załatwiając przy okazji coś dla siebie...
Taką pozorowaną życzliwością zyskują sympatię otoczenia.