Strony

13 lip 2015

Izrael cz.1 "Pomylony paszport, zaginiona walizka i flay wiza " - wehikuł czasu

IZRAEL cz.1 - Pomylony paszport, zaginiona walizka i flay wiza

 

Wyjazd do Izraela był typową  wycieczką turystyczną z biura turystycznego, dla mnie sponsorowaną, lecz mimo to i tak wahałam się czy pojechać ze względu na zdrowie. 
Pierwszy raz miałam wziąć udział w takiej "objazdówce" ( Izrael, Palestyna, Jordania ).
Już na lotnisku w Polsce okazało się, że nie wszyscy polecą....Jedna z kobiet zorientowała się, że ma paszport męża zamiast swojego, który zostawiła w domu.... Kobitka się nieźle załatwiła, wycieczka opłacona a nie poleciała.

Lot był znośny, jakieś ponad 4 godziny ( dziwne że dłużej o godzinę niż dawniej do Syrii, ale może dlatego, że teraz samolot był mniejszy ).
Wylądowaliśmy późnym wieczorem. Lotnisko Ben Guriona w Tel-Avivie olbrzymie. Co ciekawe ponoć oddział europejs­ki światowej organizacji zrzeszającej operatorów lotnisk, uznał to lotnisko za  najbezpieczniejsze europejskie lotnisko..... Europejskie! Na Bliskim Wschodzie?..... To sporo mówi ;)

Podstawową sprawą, którą trzeba było załatwić na lotnisku była tzw. "flay wiza".

Jeśli ktoś ma w planach kolejne podróże do niektórych krajów arabskich niewskazane jest posiadanie w paszporcie pieczątek ze wszystkich przejść granicznych w Izraelu ( również egipskich i jordańskich pieczątek z tych przejść ) , ponieważ zwyczajnie nie zostanie wpuszczony potem do takich krajów jak Syria, Liban i Emiraty Arabskie.
Po przylocie, w kolejce do okienka kontroli byłam zestresowana, moja znajomość angielskiego jest w stopniu szczątkowym....przy okienku podałam paszport, wydukałam tylko:

- Flay wiza please....

Babka coś do mnie powiedziała, nic nie zrozumiałam, powtórzyłam prośbę,  poddenerwowała się.
Zaczęła coś mówić podniesionym głosem najpierw do mnie, ja jej mówię że nie znam angielskiego, potem do swojego kolegi w drugim okienku, jednocześnie nerwowo gestykulując....
Zestresowałam się jeszcze bardziej bo widać było, że jest wkurzona, za chwilę wybuchnie i chyba mnie, upierającą się o otrzymanie "flay wizy" deportuje  :D
W końcu straciła cierpliwość, wykonała ręką gest, który znaczył "wyp... stąd".... no to poszłam dalej ....
Po chwili zrozumiałam przyczynę jej poirytowania....miałam wsadzony w paszport świstek, który był "flay wizą" ale nie wiedziałam, że kobieta "z automatu" ją wsadziła w paszport na początku jak sprawdzała dane i domagałam się jej już ją mając :D :D

Nie było w sumie żadnej innej kontroli, co mnie nieco zdziwiło. ( Jak się potem okazało w hotelu bagaż rejestrowany był "przetrzepany", bo widać było że w nim grzebano. Nie wiem czy na lotnisku w Polsce przed wylotem czy już w Tel-Avivie przed wrzuceniem na taśmę )
Po odebraniu z taśmy bagażu rejestrowanego cała wycieczka załadowała się do podstawionego autobusu. Prawie wszyscy już się usadowili gdy weszła pilotka i oznajmiła :

- Uwaga! Proszę państwa, jeśli ktoś ma granatową walizkę, proszę sprawdzić czy do bagażnika włożył swoją, żeby potem nie było tak , że jedynym ubiorem dla niego będzie habit zakonny....

Okazało się bowiem, że ktoś podmienił walizkę siostrze zakonnej. :D
W sumie mogło by być zabawnie paradować w habicie w czasie takiego upału, zawsze to jakieś nowe doświadczenie a i do kościołów może by wpuszczali  bez kolejki tylnym wejściem dla personelu a nie dla turystów  ;)

Po wyjaśnieniu sprawy z walizką zakonnicy, wyruszyliśmy do Betlejem, ponieważ tam mieliśmy pierwszy nocleg.
Co ciekawe mimo iż wjeżdżaliśmy na terytorium Autonomii Palestyńskiej do strefy A, czyli tam gdzie nie wpuszczają Izraelczyków, przy punkcie kontrolnym nawet nas nie zatrzymano.
( o tym więcej w zakładce "Palestyna " - TUTAJ w przygotowaniu )




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz