Strony

9 mar 2016

Oskoła czyli sok z brzozy - starosłowiański napój wiosenny

Oskoła czyli sok z brzozy - starosłowiański napój wiosenny


Soku upuszczali brzozom już nasi przodkowie w okresie starosłowiańskim, na przednówku był on bowiem cennym uzupełniaczem minerałów i witamin oraz dostarczał cukrów ( potas, magnez, wapń, żelazo, fosfor, kwasy organiczne i witaminy z grupy B,witaminę C, łatwo przyswajalne oraz pochodne kwasu salicylowego ) wzmacniał i oczyszczał organizm. Ze względu na zawartość elektrolitów jest też izotonikiem i nawadnia organizm.

Jak ważna była brzoza dla Słowian świadczyć mogą nazwy miesiąca marca który np. w języku białoruskim nazywa się  "сакавiк" [sakavik] "miesiąc soku" , w ukraińskim jest znany jako "березень"[berezan ] - "miesiąc brzozy", w języku łotewskim miesiąc kwiecień znany jest jako "sulu mēnesis" a w języku liwskim "kõļimkū", co w obu przypadkach oznacza "miesiąc soku brzozowego".

Znalazłam informacje, że w niektórych regionach Czech, 23 marca ( czyli święta Jarych Godów) istniał obrzęd związany z brzozami . Mianowicie chłopcy i dziewczęta gromadzili się by "zamówić" sok z brzozy, odbywały się tańce wokół brzozy, raczono się jadłem.
Dziewczyny piły sok brzozowy aby być zdrowe i jako dorosłe kobiety płodne by mieć wiele dzieci w małżeństwie oraz myły się w nim by być piękne.
Sok miał również uzdrawiająca moc a jeśli ktoś niepełnosprawny w tajemnicy poszedł do brzozowego drzewa w pierwszy dzień marca, naciął korę i umieścił w nim kawałek płótna ze swoją kroplą krwi, po czym kora utworzyła włókna i złączyła się to znaczyło, że upośledzenie zostanie wyleczone.

( źródło:  Grohmann JV. Povery a obyceje v Cechách a na Morave. Prague: Plot; 2010 )  oraz  Vinogradova LN, Usacheva VV. Bereza. In: Tolstoy NI, editor. Slavyanskie
drevnosti. Etnolingvisticheskiy slovar'. Moscow: Institut Slavyanovedeniya

RAN; 1995. p. 156–160. (vol 1) )

Używano nie tylko świeżego soku do picia, słynny podróżnik arabski Ibn Fadlā Ahmad obserwował  już w 921roku, że wzdłuż rzeki Wołgi używano sfermentowanego soku brzozowego. W Europie wschodniej był wykorzystywany aż do 1960 r., do wyrobów wina, piwa i syropu. Prawdopodobnie także jako dodatek do żywności.
Natomiast szwedzki etnolog Gösta Berg zasugerował, że prawdopodobnie był używany w dawnych czasach jako jeden z najbardziej skutecznych specyfików chroniących przed szkorbutem.

Czas zbioru tradycyjnie określano na "po roztopach, ale wciąż zmrożonej ziemi ".
Zanim drzewa wypuszczą pączki wczesną wiosną i gdy temperatura kilka dni z rzędu osiągnie ok 10-15 stopni, możemy korzystać z dobrodziejstwa lasu i pozyskać nieco soku z brzóz. Okres ten trwa mniej więcej do tygodnia przed wypuszczeniem pąków, potem drzewa wykorzystują swoje płyny do wzrostu liści i już się z nami nie podzielą.
W tym roku pierwszy raz próbowałam takiego świeżego wiosennego soku. Smakował jak woda, nie był słodki (zbierany później robił się lekko słodkawy), miał orzeźwiający smak, czuć było w nim minerały i życie... Odnosiłam wrażenie że to taka " żywa woda".

Może Tuwim odnosił podobne wrażenie pisząc swój wiersz :
 
Rzeź brzóz. 
Brzozom siekierą żyły otworzę,
Ciachnę przez ciało, rąbnę przez korzeń,
Lepkim osoczem brzozy ubroczę,
Na rany białe wargami skoczę.

Zęby chwytliwe w trzony brzóz wbiję,
Ustami chciwe soki wypiję,
Żywcem spod kory wyrwę wargami,
Rdzeń umęczony pocałunkami

Może te leki żywego drzewa
Słów mnie nauczą, których mi trzeba:
Na chwałę brzozom, na chwałę latu,
Ustom obłędnym, bożemu światu!

 

Jak to się robi?


Wybieramy brzózkę rosnącą na terenach nie podmokłych, nie przy zbiornikach wodnych, nie w parku miejskim ;)  Nie za grubą ( średnica chyba min 20 cm , najlepiej ok 30-40 obwodu , na grubość "męskiego uda " jak to gdzieś ktoś określił :D ).
Ręcznym wiertłem na wysokości najlepiej pół metra od ziemi ( w/g oryginalnego przepisu z XIX w. im wyżej tym lepszy sok ale w coraz mniejszej ilości ), od strony południowej ( w/g oryginalnego przepisu z XIX w.)  wywiercamy, pod lekkim skosem do góry, otwór o średnicy ok. 0,8-1cm ( tak żeby nam pasował do rurki lub wężyka który włożymy w otwór ). Nie może być za głęboki  bo wtedy poleci mniej soku, ale musimy przebić się głębiej niż warstwa kory czyli jakieś 2,5 - do max. 4,5 cm ( w/g oryginalnego przepisu XIX - to wiecznego), głębszy otwór nie da soku i może zrobić krzywdę drzewu.
Wkładamy do niego kawałek wężyka do ściągania wina.
Pod otworem przymocowujemy butelkę, można PET ( ludzie z którymi byłam w lesie taką zastosowali ) choć ja wolę szklaną, bo nie zawiera szkodliwych związków, które mogą przechodzić do płynów.
I leeeeciiii......  :)

Łatwiejszy sposób pozyskania soku ( bo nie trzeba narzędzi ) ale mniej efektywny, to ułamanie gałązki , podstawienie butelki czy kubeczka i poczekanie aż skapnie...

Łagodniejszy dla drzewa sposób to nacięcie siekierą pod skosem 45 stopni w kształt litery "v" i wstawienie w nacięcie rurki, deszczułki itp, po których będzie ściekał sok do naczynia. Ewentualnie zrobienia nacięcia na pochylonym drzewie od strony pochylenia i wtedy siłą grawitacji sok sam będzie ściekał do naczynia bez udziału rurki czy deszczułki.




Gojenie zrobionych ran


Nasi przodkowie z XIX w. dawali taką receptę : " dziura szczelnie zatyka się drewnianym czopkiem i zamazuje maścią ugnieconą z gliny i świeżego krowieńcu". Dzisiaj raczej trudno było by znaleźć krowiego placka a tym bardziej nikt by z niego nie skorzystał ;)
Tak więc uwspółcześniony sposób:
Po zakończeniu ściągania, zatykamy dziurkę w drzewie kołkiem wystruganym z drewna, wbijamy, przycinamy równo z korą, warto posmarować maścią anty grzybiczą dla drzew ( do nabycia w sklepach ogrodniczych ) , ewentualnie zaklejamy gliną, żeby wnętrze drzewa się nie zakaziło.

Ranki po nacięciu nie trzeba jakoś specjalnie zasklepiać , ponoć sama się zlepia, ale nie sprawdzałam.

Ilość soku z jednego drzewa


W naszym przypadku w ciągu ok 2,5 godziny zleciało półtora litra soku z dwóch drzew.
Różne źródła podają różne ilości, myślę, że zależy to od miejsca, wieku drzewa, momentu ściągania.
Oryginalny XIX-to wieczny przepis pozyskiwania oskoły podaje, że "z drzewa wielkiego zbiera się jej na dobę 5 do 10 garncy".

Jak dużo można podkraść drzewu, żeby nie zrobić mu krzywdy


Jedno drzewo powinno mieć jeden otwór lub jedno nacięcie. Nie należy nadwyrężać drzewa i podkradać zbyt dużo soku. Tu są zdania podzielone, w różnych miejscach podają różną, bezpieczną dla drzewa, ilość ściągniętego soku. Spotkałam się z informacją, że można ściągnąć do 10 litrów z jednego drzewa... ale muszę ją sprawdzić czy to bezpieczne.
Gdzie indziej , że bezpiecznie dla drzewa można ściągać sok przez dwie doby. Informacje są sprzeczne, do rzetelnych źródeł nie dotarłam jeszcze. My zrobiliśmy tylko próbę i nie przekroczyliśmy dwóch dób.

Z przepisu XIX-to wiecznego wynika że " płynienie oskoły trwać może 10-14 dni, ale po tak znacznej utracie pożywnego soku częstokroć obumiera drzewo. Bez widzialnego uszkodzenia drzewu można puszczać z niego oskołę przez dwie doby"
( źródło:  Józef Gerald -Wyrzycki: Zielnik Ekonomiczno-Techniczny etc., Wilno 1845, t.I )

W innym źródle znalazłam informacje że "dobre drzewo może produkować tyle, ile dwa galony (ok. 7,5 l) w jednym sezonie". 
Jednak wychodzę z założenia , że jeśli nie wiemy dokładnie ile należy ściągać soku, to lepiej w razie czego ściągnąć mniej niż zaszkodzić drzewu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz