Strony

7 wrz 2016

Dawne klimaty cz.1 - powrót do Lublina 2016 r.

Dawne klimaty cz.1 - powrót do Lublina 2016 r.


Tym razem, zatrzymując się w Lublinie, w drodze do Zamościa, postanowiłam odpocząć od upału i zgiełku miasta w skansenie Muzeum Wsi Lubelskiej, w miłym towarzystwie.
Można do niego dojechać z przystanku przy dworcu PKS, prawie pod samą bramę,  autobusem miejskim nr. 18.

Jak zwykle podróżowałam z walizką na kółkach, którą jak sądziłam zostawię ( jak zwykle ) gdzieś w pomieszczeniu muzealnym. Na miejscu jednak okazało się, że dyrekcja nie przewidziała możliwości zostawienia bagażu, co według mnie w obecnych czasach jest żenadą. 
Koniec końcem z wielką łaską pozwolono mi zostawić walizkę, inaczej bym oddała bilet i nie weszła tam, bo ciągnąć walizki po piachu, kamieniach, po tak dużym terenie, nie uśmiechało mi się.

Pozytywnie zaskoczył mnie bardzo naturalny efekt aranżacji przestrzeni skansenu, oraz fakt, że był to chyba największy obszar skansenu jaki widziałam. Podzielono go na strefy regionalne i tematyczne: Wyżyna Lubelska, Zespół dworski, Miasteczko, Roztocze, Nadbuże, Powiśle, Podlasie. 
Przy każdej z nich jest ustawiona tablica informacyjna z mapką budowli, oraz z krótkimi opisami regionalnych produktów kulinarnych.

W skansenie wydzielono miejsca na pola, łąki, sady ( dojrzewające jabłka kusiły by ich skosztować, ale spacerująca ochrona obiektu skutecznie zniechęcała swoją obecnością do takiego podkradania ;) ) , wśród których umieszczono chałupki i budynki użyteczności publicznej.




Całość tworzy spokojne, naturalne miejsce a wraz ze stawami, miejscem na ognisko, oraz zadaszonymi drewnianymi wiatami ze stołami i ławkami, miejsce nawet całodniowego wypoczynku.




Przydrożne, wiejskie kapliczki bielą się wśród zieleni, a na wzgórzu za mostkiem widać drewniany kościółek.


Po drodze jak na prawdziwą wieś przystało, spotykamy kota. Kot jak to kot, nie ominął nas, nie połasiwszy się do nóg.


W sektorze "Miasteczko" jest wybrukowany ryneczek, na którym rozkładają się stragany z rękodziełem. Podziwiamy wyroby z lnu, jak serwety, szale, ozdobione szydełkowymi wykończeniami. Lniane i bawełniane, kolorowe przytulanki dla dzieci, zerkają na nas wyhaftowanymi oczyma. Ręcznie zdobione techniką decoupag'u drewniane skrzyneczki i pojemniczki przyciągają wzrok.

Wśród wyrobów rękodzielniczych znaleźć można także wyroby regionalnej kuchni, jak przetwory, chleb, ciasta, nalewki alkoholowe. Nie brakuje też pszczelarzy ze słoikami różnego rodzaju miodów. Mogłam zrobić degustację i oczywiście skorzystałam z tej możliwości. Próbuję dwóch miodów, których do tej pory nie miałam okazji jeść: spadziowego i z dzikich malin, oba pyszne, przy czym spadziowy nieco ostrzejszy.


Po degustacji zaglądamy do wnętrz budynków użyteczności publicznej rozmieszczonych w tym sektorze.
Jest więc restauracja  ( z chęcią bym sobie zamieszkała w takim domku ;) ) :



W tylnej części budynku znajduje się gabinet lekarza dentysty, niewiele się chyba zmieniło w jego wyposażeniu, natomiast chciałabym mieć takie ceny za leczenie zębów jak z tego cennika :D

Zwróćcie uwagę na droższe wypełnienie srebrem (20 zł ) niż porcelaną (10 zł),która ma taki sam koszt jak amalgamat w tym cenniku, a dzisiaj porcelana jest chyba najdroższym ( poza złotem ) wypełnieniem.
My się uwsteczniliśmy, ponieważ obecnie wypełnienia takie ( porcelana ) są luksusem ( bo są bardzo drogie) a są nietoksyczne, niezwykle trwałe i szczelne , że ząb się pod nimi nie psuje, tak jak ma to miejsce przy wypełnieniach kompozytowych.


Po drodze można wstąpić do fryzjera, który dla źle wychowanych klientów wywiesił tabliczkę z uprzejmą prośbą ( prawa fotka poniżej ) ;D


Mijamy budynek urzędu pocztowego....


W podwórku jednego z budynków zauważamy drewnianą toaletę...jednak okazuje się ona tylko eksponatem , z którego nie można skorzystać :D



Tutaj cz.2:  Dawne klimaty - Gry i zabawy - powrót do Lublina 2016 r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz