JAK NIE ZOSTAŁAM KRÓLEWNĄ...
Letnie noce w Syrii niekiedy były koszmarem, ciepłe powietrze "stało" i człowiek czuł się jak w saunie, z której najchętniej by się wyrwał dla zaczerpnięcia ożywczego oddechu ale nie było gdzie. Otworzone okna tylko stwarzały złudzenie dopływu tzw. "świeżego" powietrza.
Takiej właśnie nocy, śpiąc sama w pokoju z wyjściem na taras, balansując między snem a jawą poczułam "COŚ"....przytulonego do mojej szyi...Jawa brutalnie wdarła się do snu i podsunęła niemal jednocześnie pytanie i odpowiedź:
"Co TO jest ???? Boże wąąąąąż !!!"
Ciało znieruchomiało i milczało ze strachu a w głowie rozpaczliwie błąkały się myśli:
Ciało znieruchomiało i milczało ze strachu a w głowie rozpaczliwie błąkały się myśli:
" Co teraz?? Czekać aż odejdzie czy szybko wyskoczyć z łóżka? "
Intuicja podpowiadała:
"Uciekaj!"
Potem już była tylko reakcja, tylko ciało... chyba z prędkością światła wystrzeliło się z pościeli, równie szybko zapalając światło...Obok poduszki siedziała opasła, wygrzana ludzkim ciepłem, zaspana, nieruchliwa... żaba.
Z ciała opadła adrenalina niczym wór z kamieniami, odzyskałam myśli. Chcąc ją złapać, w efekcie wystraszyłam i uciekła gdzieś pod łóżko. Scenariusz tej nocy powtórzył się lecz już bez mojej paniki, za bardzo przyciągałam rozgrzaną szyją, żeby ten zaczarowany amant nie zechciał do mnie wrócić.
Kiedy wreszcie zniknął, zrobiło mi się trochę żal, że nie zostałam królewną ;)
PS. Miałam jednak szczęście bo równie dobrze tym gościem mógł być wąż lub żmija....
PS.2. Może z czasem okraszę tekst rysunkiem ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz