Wyszoruj sedes, wypatrosz karpia... Mój bohaterze !
Pamiętam jak będąc na studiach przyszło mi wylewać brudną wodę z wanien w pracowni rzeźby. Wzięłam miskę w dłonie, spojrzałam na ohydną breję, która od dłuższego już czasu stała i śmierdziała, skomentowałam pod nosem cicho, że obrzydliwa ( brzydziłam się tam wsadzić ręce ) .
Kolega z wyższego roku, który jeszcze akurat pracował nad swoją rzeźbą, niby zatopiony w twórczości, nic nie słyszał i niczego nie widział. Podszedł, bez słowa wyjął miskę z mojej dłoni i zaczął za mnie wylewać wodę...Był niczym rycerz wybawiający od smoka ( pomijając że rycerzem faktycznie był :) ).
Byłam mu autentycznie wdzięczna, że wybawił mnie od tej przykrej dla mnie czynności i nie muszę babrać się w tych brudach, "urósł" w moich oczach bo potrafił być w takich kontekstach uważny, uważny emocjonalnie, to rzadka cecha.
Pamiętam też pewien wigilijny dzień za granicą, który celebrowałam zgodnie z tradycją, z kimś bliskim z kim miała to być pierwsza wspólna wigilia sam na sam ( nie wiedziałam wtedy, że również ostatnia )
Karp zdobyty w polskim sklepie został przytaszczony ale nie był wypatroszony. Zerkałam jak On, mimo, że robił to pierwszy raz, po męsku wybebeszał tego karpia jakimś niezbyt ostrym nożem ( bo tylko takie były dostępne ) jakby to była czynność wykonywana przez niego codziennie.
Gdybym musiała sama to robić pewnie już bym tego karpia później nie jadła...albo bym nie wypatroszyła i też karpia nie zjadła, więc na jedno wychodzi ;)
Odkąd pamiętam w mojej rodzinie to ojciec babrał się z rybami wszelakiego rodzaju, nie mówiąc już o śledziach i chyba wcale nie dlatego, że ryby sam łowił. Z zapachu ryb trudno potem umyć dłonie...
Mycie sedesu też w mojej rodzinie należało do męskiego "obowiązku", odkąd pamiętam to tata zawsze o to dbał. Nie tracił nic przez to ze swojej męskości, wręcz przeciwnie.
Mężczyźni chyba mają jakoś tak, że mniej się brzydzą niż kobiety a czasem nawet obrzydliwe rzeczy ich kręcą... ( co akurat dla mnie jest niezrozumiałe )
Jakiś czas temu zostałam zrugana za to, że jestem ta "brzydząca się" i to przez kobiety, które w "świętym" oburzeniu skomentowały, że pewnie kupy dziecka też się brzydzę ( jakby to był grzech ) i jak ja będę je przewijać...bo w ich umysłach nie mieściło się, że można czegoś nie lubić a jednocześnie to robić jak trzeba zrobić...Rozumiem, że one zachwycają się zapachem i wyglądem kupy lub w/g ich mentalności dobra "matka Polka" nie powinna się przyznawać do tego, że kupa ją brzydzi w związku z czym każda kobieta, która szczerze wyrazi inne zdanie na ten temat, będzie przez takie kobiety, potrzebujące siebie w ten sposób przekonać , że są lepszymi matkami , napiętnowana. A niech im.
Tak, ja brzydzę się różnych rzeczy i dlatego jestem wdzięczna mężczyznom, którzy czasem mnie w taki sposób jak wyżej wyręczali. Dla mnie byli męscy wtedy może na zasadzie kontrastu, dlatego, że się nie brzydzili ale głównie dlatego,
Gdybym musiała sama to robić pewnie już bym tego karpia później nie jadła...albo bym nie wypatroszyła i też karpia nie zjadła, więc na jedno wychodzi ;)
Odkąd pamiętam w mojej rodzinie to ojciec babrał się z rybami wszelakiego rodzaju, nie mówiąc już o śledziach i chyba wcale nie dlatego, że ryby sam łowił. Z zapachu ryb trudno potem umyć dłonie...
Mycie sedesu też w mojej rodzinie należało do męskiego "obowiązku", odkąd pamiętam to tata zawsze o to dbał. Nie tracił nic przez to ze swojej męskości, wręcz przeciwnie.
Mężczyźni chyba mają jakoś tak, że mniej się brzydzą niż kobiety a czasem nawet obrzydliwe rzeczy ich kręcą... ( co akurat dla mnie jest niezrozumiałe )
Jakiś czas temu zostałam zrugana za to, że jestem ta "brzydząca się" i to przez kobiety, które w "świętym" oburzeniu skomentowały, że pewnie kupy dziecka też się brzydzę ( jakby to był grzech ) i jak ja będę je przewijać...bo w ich umysłach nie mieściło się, że można czegoś nie lubić a jednocześnie to robić jak trzeba zrobić...Rozumiem, że one zachwycają się zapachem i wyglądem kupy lub w/g ich mentalności dobra "matka Polka" nie powinna się przyznawać do tego, że kupa ją brzydzi w związku z czym każda kobieta, która szczerze wyrazi inne zdanie na ten temat, będzie przez takie kobiety, potrzebujące siebie w ten sposób przekonać , że są lepszymi matkami , napiętnowana. A niech im.
Tak, ja brzydzę się różnych rzeczy i dlatego jestem wdzięczna mężczyznom, którzy czasem mnie w taki sposób jak wyżej wyręczali. Dla mnie byli męscy wtedy może na zasadzie kontrastu, dlatego, że się nie brzydzili ale głównie dlatego,
ponieważ potrafili zauważyć i rozumieli, że dla mnie coś jest trudne lub przykre do zrobienia .