8 cze 2016

O szczerości, jak bywa wykorzystywana - sztuka jednego aktu

O szczerości, jak bywa wykorzystywana - sztuka jednego aktu

 

Prolog:


On nakręcił krótki filmik z miejsca swojego nowego zamieszkania ( gdzie lada chwila miała wprowadzić się inna ), wysłał na maila Jej, by zobaczyła.


AKT I

 

On:

- Jak ci się to podoba? Możesz mówić szczerze.

Ona:

- No fajne, z humorem, zabawne, podoba mi się :)  Tylko jedno zdanie nie jest dla mnie śmieszne, to co powiedziałeś na końcu. 

Jeszcze nie zdążyła do końca wyjaśnić z jakiego powodu....

On:

- No widzisz a Jej się podobała całość. My nie pasujemy do siebie, bo mamy inne poczucie humoru a Ona się śmieje ze wszystkiego. 

Chór Grecki:

- Może nie stać Jej na refleksyjność? A może śmieje się bo wie, że musi, bo inaczej też by "nie pasowała" ? A może śmieje się bo wie, że faceci na to lecą bo wolą wesołe laski. Ot taka strategia. A może ją to bawi, bo już wie , że to ona tam zamieszka, cieszy ją że dopnie swego? No chyba, że oboje są bezrefleksyjni , więc faktycznie akurat w tym do siebie pasują, nie tyle z powodu podobnego poczucia humoru, które ta szczera też ma, lecz z powodu tej właśnie bezrefleksyjności.
Poza tym czym jest ta Jego "pozytywna energia", skoro on widzi szklankę pustą zamiast w 3/4 pełną, bo skupia się na tym jednym zdaniu które się nie podobało, pomijając całą dużą resztę, która się podobała....

Na to Ona w szoku. Przysłowiowo "ręce jej opadły" z klawiatury na taki tekst, oczy wyskoczyły z orbit ze zdziwienia i przemknęła myśl "Czy to jest na pewno ten sam człowiek, którego znałam od lat i wobec którego kiedyś mogłam wyrazić normalnie, szczerze swoje zdanie na jakiś temat, a on mógł to samo w stosunku do mnie i żadne z nas drugiego za to nie karało ? " 
  
 Chór Grecki:

- Wtedy jeszcze nie rozumiała, że wcześniej jednak tak nie było , że ta "kara" za szczere wyrażanie się była odraczana przez Niego i wisiała w "powietrzu" czekając na wymierzenie, które właśnie nastąpiło po raz drugi

Jednak po chwili szoku, Ona otrząsa się. Spokojnie aczkolwiek w poczuciu bezsensu i rezygnacji, wyjaśnia w szerszym kontekście przyczynę "niepodobania się" tego jednego zdania. 
Pokazuje Jemu też to, że punkt widzenia zależy od punktu "siedzenia", że ten sam żart ma prawo być różnie odebrany w zależności od sytuacji życiowej osób.
Dla tej która ma dobrą, bo właśnie sobie podniosła status życiowy ( pomijam jakim sposobem ) i przed nią jasne perspektywy, będzie być może śmieszny. Dla tej innej , która żyje w beznadziei, bez perspektyw na lepsze jutro, taki żart będzie jej tylko przypominał o tej beznadziei. To z czego ma się śmiać? I to nie świadczy o innym poczuciu humoru czy o jego braku. 
Bogaty i najedzony może się śmiać z tego, kto z przymusu wybiera z kosza jedzenie ( Tylko czy to jest fajne poczucie humoru?...)  Tego, który to jedzenie wybiera, bo nie ma innej alternatywy, najprawdopodobniej nie będzie śmieszył widok innego głodnego buszującego w koszu obok.

On:

- Wytłumaczyłaś się... Rozumiem o co ci chodziło.

 Chór Grecki:

- Czy trzeba się tłumaczyć z rzeczy oczywistych?... Ze szczerości o którą ktoś sam prosił?... Chyba zrozumiał, ale to niczego nie zmienia. I tak widział tylko, że to ona się śmieje ze wszystkich jego dowcipów, nie ważne czy szczerze. Ta szczera i tak wypadła kiepsko w tym "rankingu"

 

 

Epilog :

 

Po co ktoś pyta, jak  nie chce znać odpowiedzi i woli lizusowe, interesowne "kadzenie"?
Chyba jedynie po to, by sobie coś tam potwierdzić, co sobie wcześniej zracjonalizował. Ot, w taki sposób też można wykorzystać czyjąś szczerość.

Kto traci a kto zyskuje? 

Traci On, przez swoją ignorancję i niedocenienie szczerej opinii, bo chce być i jest oszukiwany przez co nie rozwija się, bazując na fałszywych informacjach o tym co robi i jak się zachowuje. Traci też, wybierając kogoś kto szczery nie jest, komu na nim i jego rozwoju w jakimś zakresie nie zależy, komu zależy jedynie na zachowaniu w tym zakresie status quo...bo a nuż rozwinęła by się w nim większa świadomość i niewygodna prawda wyszła by na jaw. 
Zyskuje na takiej cudzej szczerości to, że podtrzymuje swoje racjonalizacje, które są akurat dla niego wygodne.

Traci też Ona - ta, która jest życzliwie szczera ( zresztą w tym przypadku na życzenie drugiej osoby ), ponieważ jest odrzucona za to, że autentycznie doceniała tą druga osobę, pomagała się rozwijać ale jednocześnie zyskuje,  bo dowiaduje się jakie horyzonty myślowe ma ta druga osoba, jak bardzo próbuje siebie samego o czymś przekonać, w jakim celu prosi o szczerość. Zyskuje bo wychodzi na jaw, że dana osoba woli pozory a z taką nie można budować porozumienia na wyższej płaszczyźnie. 

   Inne refleksje o szczerości:
 
 >  Krótko o miłości - czyli sztuka w trzech aktach
 >  Krótka sztuka o "kobiecości"
 
   Powiązany post :  

 > Cały świat jest w nas

 

 

7 komentarzy :

  1. Ktoś kiedyś gdzieś mówił o maskach... może to klucz do zrozumienia problemu szczerości?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co masz na myśli, może szerzej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerość zakłada pokazanie twarzy bez "makijażu"

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym poście kluczową sprawą jest to, że ktoś niby chce szczerości ale tak naprawdę, tylko po to, by sobie coś tam udowodnić. To takie "bądź szczery a ja znajdę powód by cię odrzucić"
    To nie jest chęć szczerości by siebie samego rozwijać, ani z gotowością do akceptacji i poznawania drugiego człowieka, jego opinii czy refleksji, to jest szukanie powodu by właśnie go nie zaakceptować i odrzucić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pełna zgoda!
    Pisząc o masce/maskach miałem na myśli sytuację kiedy ktoś "śmieje się ze wszystkiego", a ktoś inny - pytając - zakłada jednak z góry "właściwą" odpowiedź i jej oczekuje.
    Czy jest to bezrefleksyjność, ignorancja? Nie sądzę...
    Wydaje mi się, że to pewien układ (obustronna zależność) w którym obie strony grają swoje role, ale też obie są tego świadome.
    Tę świadomość skrywają pod maską pozorów.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak,masz rację,tutaj w tym jednym aspekcie to układ i odgrywanie ról ze świadomością tego. W tym przypadku chyba tak jest.

    Może też być inaczej, ktoś może sobie tworzyć takie złudzenia i tak chcieć w nie wierzyć,że przyjmować je jako prawdę, bo tak wygodniej.
    Jak powiesz facetom, że kobiety udają orgazmy czy namiętność, to właściwie każdy z nich powie, że w jego przypadku nigdy tak nie było...że to jego kobiet nie dotyczyło, bo taka myśl była by dla nich trudna do przyjęcia...( sprawdziłam ) Inny przykład , to znałam kiedyś osobę, która chcąc kogoś pogrążyć w pracy wymyśliła sobie wypaloną dziurę w podłodze i tak się tego trzymała, że sama uwierzyła w swoje kłamstwo, mimo, że osoby trzecie żadnej dziury tam nie widziały, bo jej zwyczajnie nie było....aż trudno w to uwierzyć, że ludzie się tak oszukują...

    Co do bezrefleksyjności,krótkowzroczności, to w tym aspekcie żartu dotyczącego tego jednego zdania , prawdopodobnie tutaj była ( bo nie sądzę by to były w jego przypadku złe intencje, tylko właśnie brak pewnej wrażliwości i refleksyjności, szerszych horyzontów ), bo jak napisałam punkt widzenia tu zależał od punktu siedzenia, ponieważ niektórzy a może nawet wiele osób nie potrafi zwyczajnie spojrzeć na coś szerzej.

    I masz racje z tymi maskami pozorów.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno miałam podobne zdarzenie jak opisałam w poście.

    Ktoś (mężczyzna z którym rozmawiam ) podrzucił mi jakiś filmik. Odpisałam, że nie chce go obejrzeć póki co ( po tytule wywnioskowałam o czym jest)
    Był foch i zarzut, że "wszystko tak od niego traktuję" ( co jest nieprawdą )...Mimo, że kiedyś wcześniej mi mówił, bym jak czegoś nie chcę ogladać powiedziała o tym wprost....

    Pewnie też kiedyś będzie zafascynowany kobietą, która "obejrzy" wszystko nawet to co ją nie interesuje dla "złapania" go albo dla "świętego spokoju" albo uda,że obejrzała i uda, że wszystko ją interesuje.

    Uświadomiłam sobie, że całe życie chyba czekałam na kogoś, kto będzie miał na tyle zdrowe poczucie własnej wartości ( by mógł bez obawy o swoją męskość, ego czy autorytet przyjąć moją opinię na jakiś temat i może jeszcze docenić, że ją mam i wyrażam szczerze... ) i na tyle mnie kochał i akceptował, bym przy nim nie musiała tak kłamać, bym mogła bez strachu ( przed agresją, fochem, odrzuceniem, opuszczeniem,) powiedzieć szczerze co myślę na dany temat ( bez obrażania drugiej strony) i mogła przejawiać kobiecość taką jaką mam a nie taki typ kobiecości jaki się komuś wdrukował ( na skutek "bo tak ma większość kobiet i tak ma być"). Tyle, że to chyba były nierealne mrzonki.

    OdpowiedzUsuń