Strony

18 lut 2016

Krótka sztuka o "kobiecości"

Krótka sztuka o "kobiecości".

 

Prolog :

 

Początek chyba większości znany, zazwyczaj banalny. Jakaś impreza w gronie znajomych, jakaś wycieczka, przypadkowe spotkanie. Ona chichocze, jemu się podoba bo jest wesoło.

AKT I


( "Przed " ...po wstępnej ocenie jego zasobów i potencjału na skorzystanie z nich )

Ona:

Lubię seks, akceptuję "zdrowy egoizm", nie chcę ślubu, nie chcę mieć dzieci, nie jestem zazdrosna....

Chór grecki:

- A kto nie lubi seksu?.... "Kobiecość" bazuje na nieświadomości facetów, że nie będzie zawsze tak samo często..... W dodatku pytanie : co jest bardziej wartościowe jak kobieta lubi seks czy lubi seks tylko z nim ? 


AKT II


( Po kilku miesiącach "Po"  )

On:

- Nie chciało mi się wychodzić w wekend, wolałem ten czas spędzić w domu, czy w łóżku się poprzytulać, ale ona mi nie pozwoliła, nie dała mi posiedzieć w domu.. nie miałem wyjścia musiałem się włóczyć po mieście....

Chór grecki:

- "Kobiecość" akceptuje zdrowy egoizm, kwestia tylko czyj jego czy swój?...


AKT III


( po roku )

On:

- No ona nie chce mieć dzieci....ale nie to że w ogóle, tylko teraz, na razie
 
Chór grecki:

- Pewnie będzie chciała jak facet i zasoby zaczną się wymykać, wtedy prezerwatywa zawiedzie, zapomni wziąć tabletki itp.... 


AKT IV


( po półtora roku, kiedy zasoby już działają na jej korzyść, a do ugrania jest więcej )

Chór grecki:

- Mówiła przecież, że nie jest zazdrosna...

On:

- No nie była zazdrosna, ale teraz już jest.

Chór Grecki :

  - Pytanie tylko, czy o Niego, czy raczej o zasoby, które dzięki niemu może zyskać ?....



Epilog :


"Kobiecość", powie wszystko to, co On chce usłyszeć, ale ona wie, że to tylko strategia marketingowa, do czasu aż nie zacznie działać czas i przywiązanie, przyzwyczajenie do niektórych aspektów oferty ( jakich wiadomo...) , potem łatwo będzie zmienić warunki.
"Kobiecość" zrobi to niepostrzeżenie, powoli, rozciągając w czasie tak, by On nie doznał szoku na skutek tych zmian, tylko zdążył je sobie zracjonalizować, nie przyjmując do świadomości, że jest coraz bardziej zawłaszczany a początkowa atrakcyjność oferty już dawno poszła w zapomnienie i zyski z niej jakoś mizernie wyglądają wobec ponoszonych nakładów, nie tylko finansowych.
"Kobiecość" nie musi już nawet zbytnio dbać o to, by podtrzymywać złudzenie. Przecież żaden klient, który kupił bubel i co gorsza był tym zakupem zafascynowany, nie lubi przyznawać się do tego, że dał się oszukać, nawet przed samym sobą.
Podtrzymuje więc desperacko w mentalności dobry obraz Jej "kobiecości", idee "idylli" i "szczęścia" inwestując jeszcze więcej w myśl zracjonalizowanej zasady "skoro tyle inwestuję to znaczy, że Ona musi być tego warta", często też obniżając wartość innego rodzaju kobiecości, by Jej wypadła lepiej.

Tak oto wspierany jest "w świecie", przez mężczyzn taki rodzaj "kobiecości" i ma się dobrze.
Tymczasem ta autentyczna kobiecość jest często wyśmiewana i wyszydzana za swoją uczciwość, otwartość, zaufanie i szczerość, na których między innymi chciała by oprzeć związek.


> Powiązany post :  Jak kształtujemy rzeczywistość

> Powiązany postO szczerości

> Powiązany post :  Krótko o miłości - czyli sztuka w trzech aktach



3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe i trafne spostrzeżenia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tymczasem ta autentyczna kobiecość jest często wyśmiewana i wyszydzana za swoją uczciwość, otwartość, zaufanie i szczerość, na których między innymi chciała by oprzeć związek."

    Wczoraj np. usłyszałam od pewnego faceta, że uczciwość jest nudna (pomijając, ze wcześniej deklarował, ze mu "nuda" w związku nie przeszkadza )...szczerość i zaufanie też kiedyś zostały wyśmiane. Nie wiem czy to było na serio ale jeśli tak, to może ja mam inne definicje uczciwości, szczerości i zaufania bo dla mnie mają sens zwłaszcza w związku o ile się chce tworzyć bliski związek a nie tylko fasadowy...( nie muszę potem kontrolować cudzej skrzynki pocztowej, sprawdzać telefonu czy kieszeni lub bronić przed ukochanym swojego konta intercyzą a ktoś nie musi kontrolować mnie bo sama się pilnuję ani bronić swojego konta przede mną)....

    A może żyłam w "innym świecie" i chciałabym mój mikroświat tworzyć na innych zasadach niż to co ogólnie się podoba ludziom i ich "kręci". I na chceniu przy takim jak wyżej podejściu innych pewnie się skończy.
    Ale jak napisano gdzieś kiedyś "to jest też Twój świat",więc też mam prawo do życia, tylko szkoda, że to ma akurat taki wpływ na mój los.

    OdpowiedzUsuń