22 kwi 2015

Jak nie pomagać żeby pomóc

Jak nie pomagać żeby pomóc...


Idąc kiedyś ulicą spotkałam pewną kobietę, której właściwie nie znałam ( Spotkałyśmy się tylko ze dwa razy, ponieważ miała wziąć ode mnie psa, który się przybłąkał i którym się zaopiekowałam ale nie mogłam go zatrzymać. Koniec końcem pies wolał być u mnie i został :) ).
Po zwyczajowym "dzień dobry" przystanęłyśmy, po kilku słowach powiedziała, że zmarł jej mąż i rozpłakała się... Nie znalazłam słów pocieszenia, jedyną rzeczą jaką mogłam wtedy zrobić i zrobiłam naturalnie, niejako automatycznie było objęcie ją i przytulenie...Tak przez chwilę trwałyśmy.
Podobna sytuacja zdarzyła się z mamą koleżanki , która na skutek problemów małżeńskich była w złym stanie psychicznym.

Ile razy np. ludzie przewlekle chorzy,  z depresją, czy bezrobotni lub przygnieceni przez życie, słyszą od otoczenia ( nawet bliskich ): "weź się w garść ", " zrób coś z tym", "wyjdź do ludzi", "przestań się lenić", "szukasz wymówek żeby się nie rozwijać" itd. itp. tak jakby oni sami nie wiedzieli, że powinni coś ze swoją sytuacją zrobić ale nie bardzo mają możliwości, czy nie bardzo mają siłę.
Czasem najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić ( zwłaszcza kiedy nic nie możemy zrobić ), jest bycie przy drugim człowieku, w troskach, w chorobie itp.
Tak po prostu, nie z litości, nie z myślą "pomagania", nie z łaski,  nie użalając się, nie dając "dobrych" rad, ale spędzając z tą osobą czas, wysłuchując jeśli potrzebuje się wygadać, być "przy" i "z", dzieląc się swoim optymizmem, uśmiechem, obdarzyć wyrozumiałością, spędzać ciekawie czas, czasem coś zorganizować, wyciągnąć z domu..

Po prostu BYĆ. 

Nie tylko na dobre ale też na złe.


 Niby nic a tak wiele...




Jak pomagać żeby nie pomóc

Jak pomagać żeby nie pomóc...


Nie wiem czy zdarzyło Ci się spotkać osoby, które zdają się być uczynne, życzliwe, starają się pomóc każdemu, każdy je lubi, dobrze ocenia. Część tych osób jest faktycznie naturalnie życzliwa, bo...tacy już są.
Jednak są wśród nich nierzadko tacy, którym gdy głębiej się przyjrzeć, zobaczymy raczej ich dobry PR niż faktyczną życzliwość. Są to osoby, potrafiące zazwyczaj doskonale manipulować, tworzyć pozory, tak, że otoczenie daje się zwieść a czasem to może bezmyślność czy zwyczajne nie wiem co...

Jak to możliwe powiesz, brak logiki, przecież pomaga się po to żeby pomóc a nie żeby nie pomóc... Czyżby?

                                                                         ***

Sytuacja z uczelni. Na korytarzu siedzą dwie koleżanki, przychodzi trzecia i pyta :

- Dziewczyny, nie macie może więcej blachy, może wam został jakiś kawałek i mogłybyście odstąpić ?

Stoję, słyszę i jestem pewna, że jedna z nich się odezwie, bo wiem, że pracę zrobiła i został jej kawał blachy... Faktycznie odezwała się ale....

- Wiesz co, wiem, że J. zostało sporo, idź ją zapytaj, jest w szatni...

....Powierzchownie okazała się dobrą koleżanką, poinformowała kto ma blachę....
Zrobiła dobry PR?  Zrobiła.
Pomogła?....
  
                                                                         ***
                                                                 
Analogicznie...ktoś może wie o wakacie na ciekawe, dobrze płatne stanowisko a może nawet mógłby cię polecić i oczywiście powie ci o tym wakacie, jest przecież taki życzliwy i pomocny...., ale dziwnym trafem "przypomni" sobie za późno, bo jakoś wyleciało mu z głowy ( mimo że widuje cię dość często a nie na przysłowiowy "raz na ruski rok" ), że poszukujesz bezskutecznie normalnej pracy od "x" czasu...
W swojej życzliwości nie zapomni ci jednak nigdy powiedzieć o wolnym wakacie dotyczącym pracy, której by sam nie podjął ze względu na zarobki lub kiepskie warunki...

                                                                         ***

Bywa, że jesteś poważniej chory, obiektywnie są możliwości poprawy sytuacji, jakieś szanse czy jakieś leki lecz niestety z powodów finansowych niedostępne dla nisko zarabiających lub bezrobotnych, życzliwy udzieli ci informacji z czego możesz skorzystać  ( i super, bo może nie jesteś tego świadomy ) ale nie skorzysta ze swoich zasobów by cię realnie wesprzeć...bo to już nie PR a konkretne koszty jak czas, pieniądze, jakiś dyskomfort na skutek kontaktu z chorą osobą... itd.
Podobna sytuacja dotyczy jakiś tzw. rad, o których z góry wiadomo, że ten drugi człowiek z nich skorzystać nie będzie mógł ze względu na sytuację w jakiej się znajduje...

Taka "troska" nic nie kosztuje a buduje pozytywny obraz na zewnątrz, obraz osoby życzliwej i pomaga czerpać korzyści od innych, którzy pomocy akurat nigdy od takiej osoby nie potrzebowali...niektórzy to potrafią...pomagać żeby nie pomóc, załatwiając przy okazji coś dla siebie...












Taką pozorowaną życzliwością zyskują sympatię otoczenia.