17 cze 2019

Jak upał to do lasu - tajemnicze rośliny bagienne

Jak upał to do lasu - tajemnicze rośliny bagienne 



- Może przejdziemy się do lasu?
- Nieee, za duży upał, w lesie będzie bardziej gorąco.

Też tak myślicie?

Otóż wręcz przeciwnie, w lesie jest sporo chłodniej niż w nagrzanym wybetonowanym mieście. Fakt, że wiatru za bardzo nie czuć, bo drzewa go wyhamowują, ale za to dają cień, niewybetonowana ziemia oddycha, jest zupełnie inne powietrze, więcej tlenu i chłodniej, bo dolne partie lasu w cieniu tak się nie nagrzewają jak betonowe chodniki i asfalt, które potem dodatkowo to ciepło oddają do powietrza.

Zbadano, że temperatura w mieście i na obrzeżach, gdzie więcej terenów zielonych może się różnić nawet o 11 stopni ( w mieście goręcej )

Jednym słowem jak upał to do lasu, a najlepiej jednocześnie nad wodę.

Moje okolice w czasach starosłowiańskich były dziczą leśno-bagienną, dlatego na tych terenach najdłużej przetrwała stara wiara, bo misjonarze bali się tu zapuszczać, a jak już się zapuścili i zbudowali klasztor, to w liście do przełożonych pisali potem, że nie ma tu dla kogo prowadzić ewangelizacji, bo ludzie zachowują się nieobyczajnie ( cokolwiek to dla nich znaczyło) , że dzicz, że tylko wilki wyją i żaby rechoczą.

Dzisiaj pozostało niewiele z tych bagien, są jednak uroczyska mniejsze i większe,  jedne dalej , inne bliżej miasta. Lubię takie miejsca, czuć w nich echo dawnych wieków i dzikość przyrody..


Wybrałyśmy się więc z koleżanką rowerami do pobliskiego lasu, odwiedziłyśmy torfowo-bagienne uroczysko, które obecnie na skutek upałów, podeschło i można było troszkę dalej zapuścić się na jego terenie niż zazwyczaj, bo zazwyczaj, jak to w terenie torfowiskowym, jest zbyt mokro.



Nazywam to miejsce "ścieżką dzików", bo to one lubią tu taplać się w błocie i można zauważyć czasem ślady po tych kąpielach. Jesienią mają tu też sporo żołędzi do jedzenia, które im czasem trochę podbieram.

Nie ma to jak poleżeć w kwaśnym błotku...

źródło: https://funkysafari.tumblr.com/post/143862212175/contented-looking-eurasian-wild-pig-wild-boar

 Prawda, że słodki ryjek ? :)



Wchodząc głębiej niż zwykle zauważyłam , że rośnie tam kilka krzaczków łochyni - borówki bagiennej, kiedyś częściej spotykanej a teraz właściwie prawie nie spotykanej na moim terenie. Na innych terenach też już chyba rzadko.

Na poniższym zdjęciu po prawej stronie moich nóg, ten wyższy krzaczek z liśćmi podobnymi do jagodowych ale ciemniejszymi, to właśnie łochynia.

Na zdjęciu możecie porównać, bo obok rośnie borówka czarna, popularnie zwana "jagodą", czyli ta, którą zwykle zbieramy do celów kulinarnych.

Łochynia rośnie wyższa krzaczkiem niż "jagoda", ma ciemniejsze listki a ich kształt jest zaokrąglony.


Owoce wyglądają podobnie, tylko są większe, lekko białawo "omszałe" i mają bardziej podłużny kształt a w środku jaśniejszy miąższ.

W smaku bardziej kwaskowe, niż borówka czarna, choć ja tego smaku już nie pamiętam, ale moi rodzice owszem.
Jak widać,  na krzaczku nie było jagód do spróbowania. Pewnie przez brak owadów zapylających, albo po prostu zwierzęta się posiliły.

Poniżej fotka z wikipedii:

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Sinikas2_2008.jpg












Borówkę bagienną nazywano : pijanicą , bo ponoć przy większym spożyciu daje objawy podobne do odurzenia alkoholowego. Jednak nie stwierdzono w niej substancji odurzających.

Działanie to jedni ( np. dr Ł.Łuczaj, który twierdzi, że przytrafił mu sie efekt odurzenia po spożyciu łochyni ) tłumaczą zainfekowaniem owoców grzybem powodującym taki efekt.

Inni przypisują go bliskości rośliny zwanej bagnem zwyczajnym ( o której poniżej) , rosnącej w tych samych środowiskach torfowiskowych, która w czasie kwitnienia wytwarza halucynogenny pyłek mogący osiadać na owocach borówki bagiennej.
Ale to wytłumaczenie mnie chyba nie przekonuje, bo czas kwitnienia bagna jest nieco wcześniejszy niż owocowanie borówki ( bagno maj-początek czerwca, borówka owocuje w czerwcu ), no ale być może ci, którzy doznali efektu odurzenia "wcinali" te borówki na początku czerwca, "wstrzeliwując" się w to krótkie okienko kwitnienia-początku owocowania.

W każdym razie zalecane jest dobrze umyć owoce zanim je spróbujemy.

Konsultowałam informację o wywoływaniu upojenia podobnego do alkoholowego przez łochynię z rodzicami i żadne z nich nie potwierdziło takiego działania, mimo, że w czasach dzieciństwa zajadali te borówki. Być może nie były one akurat zainfekowane tym grzybem, lub nie rosły w pobliżu bagna, lub owocowały już po przekwitnięciu bagna.

Niemniej jednak odurzające właściwości łochynii wykorzystywane są do dzisiaj przez szamanów syberyjskich (  ( Andrzej Szyjewski "Szamanizm", Wydawnctwo WAM Kraków 2005r) 

Inne nazwy borówki bagiennej w słowiańskich rejonach:

borówka głucha, bagnówka, durnica, golubika w Rosji i na Ukrainie ( od koloru niebieskiego) , pijaky, pyjaky, panka, panusnyk, panyca - na Ukrainie,
pjenc i pjenca, żerjawe jahodki - w Górnych Łużycach,
szalonka na Litwie, 
salenka i sialenica - dawna Czechosłowacja.



Niedaleko łochyni, odnalazłam też dawno przeze mnie  nie widzianą roślinę tzw. bagno zwyczajne ( bagno pospolite, bagniak, dziki rozmaryn, rozmaryn leśny, świńskie bagno ).

Cała roślina wydziela charakterystyczny zapach. Kwitnie w maju- czerwcu, ale żaden z krzaczków nie miał kwiatu, więc nie załapałam się na piękniejszy widok.


Kiedyś rosło go dużo, pamiętam jak moje babcie używały tej rośliny jako odstraszacza moli wkładając ją do szaf, ale z tego co pamiętam nie działało to zbyt rewelacyjnie.

Na skutek masowego zrywania przez ludzi i wysuszania bagien zasoby rośliny uszczupliły się i objęto bagno ochroną częściową, potem całkowitą.

Obecnie od 2014 r. bagno podlega ochronie częściowej , to znaczy, że w szczególnych przypadkach dopuszcza się możliwość ograniczonego zbioru gatunków roślin dla celów zielarskich  lub innych celów gospodarczych, jednak trzeba mieć zezwolenie udzielane przez dyrektora ochrony środowiska.

Jeśli ktoś chciałby wypróbować sobie roślinę na mole, to zamiast bagna polecam wrotycz, bo nie jest pod ochroną a ma takie samo działanie na mole jak bagno ( czyli średnie w mojej ocenie :D)

Bagno jako cała roślina jest trujące choć kiedyś stosowano je czasem jako ziele do poprawy zdrowia. Zawiera olejek, porażający układ nerwowy i działające odurzająco, mogą powodować zawroty i bóle głowy, przy przedawkowaniu doustnym silnie drażni układ pokarmowy i niszczy nerki oraz może sparaliżować układ nerwowy. Trujący jest także miód z kwiatów.

Dawniej  jednak Germanowie i Wikingowie dodawali wyciąg z rośliny do piwa w celu wzmocnienia odurzającego działania trunku. A być może również w celach leczniczych ( moje przypuszczenie) 

Z notatki z 1836 r. wynika, że  Żydzi z Sieradza używali bagna do fałszowania piwa, wszak wtedy można było użyć mniej piwa by osiągnąć podobne odurzenie a bagno było widocznie tańsze od innych składników, więc musiało się to opłacać.

Obie rośliny borówka błotna jak i bagno zwyczajne, używane były również w celach magicznych, rytualnych.

Syberyjscy szamani do dzisiaj posługują się między innym zarówno wywarem z borówki błotnej, jak i dymem z bagna w celach obrzędowych - nawiązania kontaktu z duchami ( Andrzej Szyjewski "Szamanizm", Wydawnctwo WAM Kraków 2005r)



Rośliną, która nie ma znaczenia magiczno-rytualnego ale jest bardzo charakterystyczna dla tego podmokłego środowiska, jest wełnianka ( eriphorum species ).

Niepozorna "trawka", ale kiedy zakwitnie, to moczary wyglądają niczym obsypane kłębkami bawełny/wełny.


Wygląda to pięknie a puch jakby się człowiek uparł i wypchał nim poduszkę, pewnie nieźle by się spisał w namiocie.


Wracając, nad zbiornikiem wodnym, w którym można spotkać buszujące zaskrońce, na brzegu zobaczyłyśmy kwitnący bobrek trójlistny ( trójlistkowy ). Zwykle bywałam tu albo przed albo po okresie jego kwitnienia a teraz mogłam podziwiać jego białe kwiatki.

Roślina znajduje się pod całkowitą ochroną.

źródło fot: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bobrek_tr%C3%B3jlistkowy

źródło fot: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bobrek_tr%C3%B3jlistkowy
Bobrek trójlistny jest rośliną zielarską, ale nie będę tutaj opisywać jego właściwości, ponieważ jest pod ochroną i można go zastąpić takimi, które mają podobne zastosowanie  a pod ochroną nie są.

No i "mój" wyżej wymieniony staw z bobrkiem ( po prawej stronie zdjęcia kwitnący, same listki po prawej i w środkowej części zdjęcia) :




















                                                                                                                                                              
Po lewej stronie zdjęcia mamy tatarak, kolejną roślinę bagienną, która w tradycji słowiańskiej i nie tylko, od wieków miała ważne znaczenie obrzędowe.

Jest to roślina inwazyjna i często szybko zarasta małe, płytkie stawy. Podoba mi się nazwa określająca takie "łany" tataraku jak i sam tatarak - "szuwar".

Inne nazwy ludowe i regionalne:

- agier, aher,cypr, kalamus - m.in. na Kaszubach

- sasyna, sowar, lepiech, świerczyna - na Lubelszczyźnie

- plaskoć, pluszcz, pluczaj - ma Wileńszczyźnie

- łabuzie, tatar, tatarczuch, tatarski korzeń, wis, trzcina, bazuny, bluszcz, gałga, gałgan, jasyna, kalamus, kalmusz, kłącz, lepecha, lepiecha, łabzie, łącz, łobuzie, panny, panny na rzece, panny w rzece, sacyna, szczar, szczwar, talerz, tatarcuch, tatarcuk, tatarcze ziele, tatarczok, tatarczuk, tatarsky korzeny, taterz, źdźbło.




c.d.n




Artykuł powiązany > "Przedwiosenne i wiosenne obrzędy starosłowiańskie"