Zamość: "Jak przycisnęłam facetów do muru "- wehikuł czasu - z tęsknoty za latem
Brakuje mi słońca i ciepła ( choć nie tylko tego za oknem dotyczącego aury ), dlatego przywołuję chociaż wspomnienia ostatniego lata, tego krótkiego okresu, kiedy udało mi się na chwilę wyjechać.
A lato było przecież wyjątkowo gorące. Teraz jestem zdziwiona, że chciało mi się i dałam radę w te upały zwiedzać miasto, bo taka pogoda to raczej dobra na wyjazd nad jezioro, morze, wśród lasów a nie na spacery po wybrukowanych ulicach sporego miasta, choćby najpiękniejszego.
Koleżanka, tego dnia musiała iść do pracy. Miasto zwiedzałam więc w miłym towarzystwie jej mamy, która pieszczotliwie mówiła do mnie "dziecko", choć nieco bliżej wiekowo mi było do niej niż jej córki :)
Katedrę zaprojektował Bernardo Morando, a fundatorem był Jan Zamoyski. Była wotum dziękczynnym hetmana za jego liczne zwycięstwa i wiodącym ośrodkiem życia religijnego Ordynacji Zamojskiej.
Budowa kolegiaty trwała od 1587 do 1598 r., ale dopiero w 1630 r. zakończono prace przy jej dekoracji.
Posiada nawę główną, którą zdobi wspaniałe, rzeźbione belkowanie i dwie nawy boczne.
Między wspornikami wysuniętego gzymsu umieszczono rozety. Jest ich 85, ale nie ma dwóch jednakowych. Legenda głosi, że kamieniarz, który je wykonał, założył się, że nie powtórzy żadnego wzoru. Przegrał jednak zakład, bo znalazły się dwie jednakowe. Tę, która się powtórzyła, skuł ze złości.
Barokowy ołtarz główny pochodzi z lat 1783-85. Stojące na ołtarzu rokokowe, srebrne tabernakulum, dzieło złotników wrocławskich, jest jednym z najwspanialszych na ziemiach polskich . W jego zwieńczeniu przedstawiono patrona katedry, św. Tomasza Apostoła przed Zmartwychwstałym Chrystusem.
Z ośmiu katedralnych kaplic najciekawszą jest, usytuowana na prawo od prezbiterium, kaplica Zamoyskich. W jej posadzce umieszczono płytę nagrobną fundatora Zamościa Jana Zamoyskiego, a obok nagrobek z białego karraryjskiego marmuru, poświęcony XIV ordynatowi Tomaszowi Stanisławowi Zamoyskiemu. Wiszące na ścianie kaplicy portrety przedstawiają siwowłosego Jana Zamoyskiego i jego syna Tomasza. Oba są dziełem Wojciecha Gersona.
Przy jednym z ołtarzy bocznych stała ciekawa skarbonka. Automatyczna. Były to plastikowe świeczuszki, które po wrzuceniu monety zapalały się. Można było na karteczce napisać intencję w której wierni będą się modlić, co oczywiście zrobiłam jak zwykle i jak zwykle prawie taką samą jaką pierwszy raz zostawiłam w murze jerozolimskiej świątyni.
Liczba zapalonych świeczuszek zależała od nominału monety, 1 zł zapalało 1sztukę, 2 zł zapalało 2 szt., 5 zł zapalało 5szt. Z jednej strony taka zabawa, z drugiej może i dobry pomysł bo nic nie kopci, aczkolwiek prawdziwe świece woskowe bezdyskusyjnie mają swój klimat .
Mimo silnego słońca, upału i mojego lęku wysokości, zdecydowałyśmy się wejść na wieżę widokową katedry zamojskiej. To dzwonnica z XVIII w. Została wybudowana w stylu późnobarokowym w/g projektu majora artylerii Jerzego de Kawe ( architekta zamojskiego ).
Wraz z iglicą i krzyżem ma 53 metry wysokości. Zawieszone są w niej trzy zabytkowe dzwony: Jan ( 4300 kg ) z roku 1662, zaliczany do największych w Polsce; Tomasz ( 1200 kg ) z roku 1721 i Wawrzyniec ( 170 kg ) z roku 1715.
Górny taras dzwonnicy ma 22,5 metra wysokości, po pokonaniu 122 stopni schodów jesteśmy na górze.
Jak na katedrę nie było zbyt wysoko, choć jak dla mnie wystarczyło, by na górze żołądek podchodził mi do gardła ze strachu :D
Wraz z iglicą i krzyżem ma 53 metry wysokości. Zawieszone są w niej trzy zabytkowe dzwony: Jan ( 4300 kg ) z roku 1662, zaliczany do największych w Polsce; Tomasz ( 1200 kg ) z roku 1721 i Wawrzyniec ( 170 kg ) z roku 1715.
Górny taras dzwonnicy ma 22,5 metra wysokości, po pokonaniu 122 stopni schodów jesteśmy na górze.
Jak na katedrę nie było zbyt wysoko, choć jak dla mnie wystarczyło, by na górze żołądek podchodził mi do gardła ze strachu :D
Na tarasie widokowym umieszczono lunetę, można więc było popatrzeć w zbliżeniu, z lotu ptaka, na ciekawe miejsca panoramy Zamościa.
Wpadłam na pomysł, że wykorzystam opcję filmowania w pożyczonym prostym aparacie fotograficznym i obejdę go dokoła. Taras był wąski, mimo, że się bałam, z nosem wsadzonym w wyświetlacz ( chyba to mnie tylko ratowało, bo gdybym wzrokiem sięgnęła dalej poza obiektyw a w dodatku popatrzyła w dól, nie ruszyła bym się już może z miejsca :D ) dzielnie szłam powoli naprzód, przyklejona maksymalnie do ściany ( bo bałam się podchodzić do brzegu barierki ), filmując panoramę.
Niestety w pewnym momencie na mojej drodze stanęło dwóch panów.... miałam dwa wyjścia albo "przykleić" się do ściany i wtedy panowie weszli by mi w kadr, albo ich ominąć i przejść przy samej barierce ten odcinek tarasu, by mieć ciągłość panoramy w kadrze... dalej na poniższym filmie :)
Po drugiej stronie katedry znajduje się infułatka, dom dziekanów zamojskich, do którego prowadzi bogato rzeźbiony portal. Na parterze infułatki mieści się Muzeum Sakralne, którego nie zwiedziłam, więc zostało mi do zobaczenia przy okazji kolejnego pobytu w Zamościu.