7 sie 2019

Dobra praktyka czy interes?

Dobra praktyka czy interes?


Robiąc zakupy w hipermarketach, doskonale wiecie, że bombardują nas one tłem muzycznym, bynajmniej nie dla naszej przyjemności, tylko w celach marketingowych. 

Podobno sprzyja ono zachowaniom konsumpcyjnym, jest dobierane przez "fachowców", za co markety słono płacą.

Osobiście mnie to "przymulające" (może to zamierzony efekt, by nie myśleć trzeźwo i nie kontrolować ile rzeczy już ma się w koszyku i ile kosztują ) tło męczy i po wejściu do hipermarketu chcę jak najszybciej z niego wyjść. Kupuję to, co mam na liście zakupów i dość szybko się z takich sklepów ewakuuję. Najczęściej jednak robię bieżące zakupy np. żywnościowe na pobliskim ryneczku od babeczek przyjeżdżających ze wsi , małych sklepikach osiedlowych lub w naszej sieciówce "Społem".

Współczuję jednak ludziom, którzy muszą tam pracować, bo nie dość, że pracują w otwartej , kiepsko wentylowanej,  przestrzeni, bez otwieranych okien, cały czas przy szkodliwym dla oczu ( i nie tylko dla oczu ) sztucznym oświetleniu świetlówek, gdzie ogólny poziom hałasu pewnie przekracza normy, to jeszcze właściciel galerii czy wielkopowierzchniowego sklepu, czyli ich zatrudniający, funduje im dodatkową dawkę tego hałasu mając w czterech literach BHP. 

Właśnie jedna z sieci chwali się w mediach  akcją "Godzina ciszy", która ma polegać na wyłączeniu tła muzycznego na godzinę, przygaszeniu świateł i wyłączeniu telewizorów, dla komfortu ludzi z autyzmem...

Brzmi fajnie taka inicjatywa prawda? 

ale dalej mamy intencje:

.... bo nadmiar bodźców dźwiękowych i wzrokowych jest dla nich utrudnieniem w....robieniu zakupów.

Intencje zwyczajnie marketingowe a nie pro-ludzkie. Większy komfort - dłużej w sklepie - większe zakupy - więcej kasy.

Fajnie, że ludziom z autyzmem będzie łatwiej robić zakupy, z drugiej jednak strony gdyby sieciówkom faktycznie chodziło o komfort i zdrowie ludzi, to w marketach zawsze była by cisza i inne światło a przede wszystkim otwierane okna i tlen.

Wszak hałas oddziaływuje negatywnie na cały organizm i podczas kiedy robiący zakupy przebywają w nim przez no...powiedzmy maruderzy godzinę, to pracownicy muszą w nim przebywać co najmniej 8 godzin codziennie, nie mówiąc już o braku tlenu.

Myślę, że nie tylko "autystycy" będą robić celowo zakupy w ramach tej godziny "ciszy", ale nie "autystycy", którzy wolą ciszę w sklepach również. 

Inna rzecz, uruchomienie oddzielnej kasy dla ludzi z autyzmem....szczerze? 

Jakbym miała autyzm, to wcale nie chciałabym oddzielnej kasy, bo mimo, że nie ma się czego wstydzić, to niekoniecznie chciałabym żeby wszyscy wokół wiedzieli co mi dolega, bo to podobnie jakby zrobili oddzielną kasę dla chorych na raka, czy innych chorych. 

Nie każdy chce się zwierzać wszystkim wokół, z którymi nawet nie rozmawia, ze swoich dolegliwości. Bo dla obcych ludzi, z którymi nie mamy żadnej relacji, nawet zwykłej rozmowy, to jest nieistotne i nie muszą o tym wiedzieć.

Więc jak dla mnie dziwny pomysł, no bo co? Będą legitymować tych ludzi i sprawdzać, kto ma autyzm a kto nie? 

Pamiętam sytuację, gdy podróżowałam jako opiekun osoby tzw. niedowidzącej ( na wygląd nie widać było że niedowidzi bo taszczył nasze bagaże) gdzie zarówno osobie niepełnosprawnej jak i opiekunowi przysługuje ulgowy bilet, wsiadaliśmy do autobusu i to ja kupowałam bilet a kierowca mimo, że miał pokazaną legitymację niepełnosprawnego zaczął komentować, że to nie jest niewidomy, trzeba było mu tłumaczyć, że niedowidzący w świetle przepisów też ma zniżkę, oczywiście przy całej widowni w autobusie.... Sytuacja niekomfortowa dla niepełnosprawnego.

Poza tym są jeszcze inni chorzy, np. ktoś o kulach pokuśtyka do "normalnej" kasy i będzie stał w kolejce, ktoś kto ma tendencję do omdleń też, jakaś babcia, która się słabo czuje również itd itp. i kolejka się wydłuży bo przecież kas nie przybędzie, tylko jedna "normalna" ubędzie.

Co o tym wszystkim myślicie?