22 gru 2021

Segregacja ludzi w Polsce - powrót do faszyzmu, apartheidu i obozów koncentracyjnych?

Segregacja ludzi  w Polsce - powrót do faszyzmu, apartheidu i obozów koncentracyjnych?


Od momentu warunkowego dopuszczenia szczepionek na covid na rynek ( a więc jest to jeszcze faza badawcza, czyli eksperyment ) , rząd w Polsce ( i nie tylko polski ) zaczął wprowadzać segregację medyczną ludzi formalną ( przy pomocy ustawy) i nieformalną.

Teraz w drugim roku od ogłoszenia pandemii, podczas kiedy jako społeczeństwo zapewne osiągnęliśmy już odporność stadną, ponieważ większość zetknęła się w tym czasie z wirusem bezobjawowo albo objawowo i zyskała przeciwciała, podczas kiedy wiadomo, że szczepionki nie chronią przed zarażeniem i zarażaniem innych ( choć w publicznej TVP mówi się coś przeciwnego, nie wiem czy redaktorzy klepią kłamstwa bo w tej całej swojej propagandowej gadaninie, zapomnieli, że już oficjalnie taka informacja padła, przede wszystkim do producentów ? ) oficjalna publiczna TVP przygotowuje koncert sylwestrowy tworząc sektory dla zaszczepionych i niezaszczepionych na poniższych zasadach: 


"Wybierając bilet, musimy określić czy jesteśmy zaszczepieni (pierwszy rodzaj wejściówek) czy nie (drugi rodzaj).

W pierwszym przypadku widzowie razem z biletem będą musieli zabrać ze sobą na koncert certyfikat szczepień. Jak czytamy w regulaminie "Sylwestra Marzeń", przy wejściu trzeba będzie go pokazać... dobrowolnie. Jeśli jednak ktoś tego nie zrobi, to na widownię, nie zostanie wpuszczony.

Z kolei ludzie niezaszczepieni będą wpuszczani na koncert do sektorów, które pomieszczą — przewidziane prawem — 30 proc. powierzchni całej widowni"

( źródło: onet) 


W RPA  i USA w czasach segregacji rasowej były tabliczki na i w budynkach użyteczności publicznej, środkach komunikacji a nawet przy kranach: "tylko dla czarnych", "tylko dla białych".  

W obozach koncentracyjnych też były "paszporty"  dla "władzy" i najbardziej uprzywilejowanych w postaci naszywek  "ss" ( dzisiaj paszporty dyplomatyczne i immunitety ) , dla uprzywilejowanych - w postaci opasek z napisem "oberkapo ": 

źródło:  NORLU z niemieckiej Wikipedii (Tekst oryginalny: „N.Luffy) - Na Commons przeniesiono z de.wikipedia. (Tekst oryginalny: „Armbinde und Foto Privatbesitz N.Luffy; 52223 Stolberg)



A dla reszty "podludzi"- w formie tatuażu z numerem i winkli na pasiakach.


Numer obozowy z pasiaka Lidii Główczewskiej więźniarki KL Stutthof , źródło : wikipedia



źródło : wikipedia


W Niemczech po dojściu Hitlera do władzy  unieważniono część konstytucji wydaniem rozporządzenia " O ochronie narodu i państwa", które znosiło prawo zasadnicze zagwarantowane artykułem 114 konstytucji Republiki Weimarskiej , czyli "nienaruszalność wolności osobistej".

W ten sposób jednym spec - rozporządzeniem "załatwiono" sobie podstawy do wprowadzenia aresztu prewencyjnego ( Schutzhaft, dosł. "areszt ochronny") , który stał się narzędziem niszczenia opozycji politycznej i każdego niewygodnego. Od tego momentu policja mogła działać, poza jurysdykcją sądów i robić bezpodstawnie z ludźmi wszystko pod płaszczykiem "prewencji" i nich się tylko ktoś spróbował wychylić.


Coś Wam to przypomina?.....


Bo mnie tak. 

"Spec - ustawy" , które się od jakiegoś czasu pojawiają w Polsce, łamiące prawa konstytucyjne, dotyczące różnych dziedzin życia, a ostatnio zdrowia i życia, dzięki którym można nadużywać władzy, stosować siłę i przymus np. medyczny ( ustawa o przymusie zabiegów medycznych w czasie pandemii) wobec opornych, a nawet używać obcych służb mundurowych do pacyfikowania niepokornych ( ustawa o "bratniej pomocy" ) w razie jakby lud w końcu się zbuntował przeciwko odbieraniu mu wolności osobistych, prawa do poglądów, informacji i wpieprzaniu się do życia prywatnego, domu, mieszkania z buciorami.

Oponentów, niepokornych i mówiących prawdę zamiast "jedynie słusznej prawdy", obecnie w Polsce się pacyfikuje: dyskredytując w mediach,  nękając mandatami czy przez instytucje państwowe np. kontrolne czy inne które zamiast pomagać ludziom wysyłają ich do sądów,zwalniając z pracy uczciwych dziennikarzy,  moralnych lekarzy poprzez stawianie ich przed komisjami lekarskimi i odbierając prawo do wykonywania zawodu   ( by nie miał kto pomagać Polakom ), za to, że się wychylili i ośmielili powiedzieć o faktach, a kilka nazwisk można by tutaj przytoczyć ( za to kłamców nikt przed komisjami nie stawia ), w końcu szantażując zwykłych ludzi jak matki noworodków, że nie zobaczą dzieci jeśli się nie zaszczepią, czy innych ludzi odbierając im pracę "jeśli"... 


Do czego doprowadziła spec - ustawa za czasów Hitlera, wiemy, do powstania pierwszych obozów koncentracyjnych, których pierwszymi więźniami byli tzw. "więźniowie prewencyjni" ( Schutzhaftlinge, dosł. uwięziony ochronnie ) , czyli ci niewygodni politycznie i światopoglądowo ( jak mój wujek w Dachau ) 

W miarę jak sprzeciw zwykłych ludzi wobec reżimu malał, do obozów koncentracyjnych trafiało coraz więcej rzekomych wrogów reżimu.

Czym się to skończyło też wiemy - ludobójstwem na masową skalę.


...Choć niestety mam wrażenie, że to się nie skończyło, że nadal trwa, zmieniła się tylko forma mordowania. 

Patrząc na to co się dzieje, na dezinformację , na kłamstwa, na nękanie ludzi choćby za poglądy czy wypowiedzi,   na śmierci osób które powinny były żyć,  na fakty, które wielu ludzi już zauważa, obecne działania prominentów na podstawie uchwalanych przez nich od jakiegoś czasu ustaw prowadzą do tego samego do czego prowadziła hitlerowska ustawa. 

Jeśli wtedy w ludobójstwie na wielką skalę, uczestniczyło bezpośrednio kilkadziesiąt tysięcy osób i tylko garstka z tej grupy po wojnie poniosła konsekwencje swoich zbrodniczych czynów... czy to nie ośmiela do takich działań dzisiaj ich następców? 

Nawet na niskich szczeblach hierarchii nie ma żadnej kontroli ani rozliczenia polityków , urzędników, czy np. lekarzy. Przecież wystarczyło by prześledzić historie chorób, jak pacjenci byli leczeni, na co zmarli. Nie ma tego, bo kto to ma zrobić jeśli "ryba psuje się od "głowy"...


Co my, zwykli ludzie - szczepieni bądź nie szczepieni,  z "paszportami"( czemu w ogóle je przyjmujecie? ) i numerami możemy zrobić...?

Chyba wspierać się wzajemnie, przeciwstawiać segregacji, szantażom, nękaniu, na naszym poziomie, w pracy , szkole, przestrzeni publicznej, przekazywać informacje, ignorować albo "gasić" tych którzy przyklejają łatki typu "antyszczepionkowiec", moherowy beret", "foliarz" tym których chcą zdyskredytować, bo są niewygodni i przeszkadzają w realizacji jakiś ciemnych celów. Pisać im na FB i zwracać uwagę na ich chamstwo i faszyzm,  bo takich epitetów używają ludzie z tytułami dr, prof., tzw. doradcy rządowi, "eksperci", niby wykształceni i inteligentni a kultury nie mają żadnej (nie mówiąc już o moralności wyższej i etyce zawodowej,  wystarczy sprawdzić kto ich finansuje )

Proponuję też, bez względu na to, czy jesteście zaszczepieni czy nie,  zbojkotować te segregacyjne koncerty noworoczne i w realu i w TV, nie oglądać, nie nabijać im oglądalności i nie nabijać im za to kasy.

Tyle jest pięknej muzyki, którą można znaleźć w internecie i  posłuchać samemu lub posłuchać ze znajomymi albo z nimi potańczyć, w sylwestra. 

Zdrowia Wam życzę.





19 gru 2021

Bułeczki z dyni

Bułeczki z dyni

 

Dostaliśmy w tym roku kilka dyni, część wpakowałyśmy z mamą w słoiki na później, do zrobienia zupy, czy placuszków, jedna surowa jeszcze leżakuje. 

Mama wypróbowała przepis na bułeczki z dyni, który dostałam od znajomej, która wcześniej nas nimi poczęstowała nie mówiąc z czego piekła. Widząc żółty kolor po przekrojeniu pomyślałam, że są zrobione może z mąki kukurydzianej a okazało się, że z dyni.

Wyszły mamie smaczne, w słonecznym kolorze, najlepsze oczywiście są świeże, jak to z bułeczkami bywa. Smakują nawet bez masła, ale z masłem, serem, dżemem itd. są super.  Polecam, dobre na śniadanko, wycieczkę, do pracy, czy dla dzieci do szkoły.

 

 Składniki :

  • 14 g drożdży
  • 125 ml mleka
  • 360 g mąki pszennej chlebowej
  • 1 jajko
  • 45 g roztopionego masła
  • 150 g ( 200-250 g) puree z dyni 
  • 0,5 łyżeczki soli
  • 2 łyżeczki cukru
  • roztrzepane jajko z łyżką mleka do posmarowania


Przygotowanie

 

Drożdże i cukier rozpuścić w letnim mleku, czyli zrobić tzw. rozczyn.

Dynię obieramy ze skóry, kroimy na kawałki, wrzucamy do garnka z małą ilością wody, lekko rozgotowujemy , najlepiej gdyby była gęsta masa z małą ilością wody, jeśli wody jest za dużo trzeba odlać, miksujemy na puree. ( Tak robiła mama, nie jestem pewna czy znajoma, od której jest przepis, rozgotowywała czy robiła z surowej to puree, muszę ja dopytać przy okazji jak ją spotkam )

Mąkę wymieszać z rozczynem, dodać pozostałe składniki, wyrobić ciasto i na końcu dodać masło. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne.

Odstawić na 1,5 godz. do wyrośnięcia.

Po wyrośnięciu ponownie krótko wyrobić i formować bułeczki w dłoniach. Układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i posmarowanej tłuszczem, w lekkich odstępach, bo będą jeszcze rosły.

Przykryć i zostawić na 20-30 minut do wyrośnięcia.

Posmarować bułeczki na wierzchu  roztrzepanym w odrobinie mleka jajkiem, można posypać np. nasionami czarnuszki, makiem itp., wedle uznania.

Piec w temperaturze 180ºC - 190ºC około 15-20 minut lub do momentu aż nie staną się "złote".


Modyfikacje przepisu


Mama kolejnym razem uskuteczniła inną wersję tego przepisu, mianowicie użyła do wypieku mąki razowej. I poniżej efekt:


Zobacz inne przepisy na potrawy z dyni :


Pasztet warzywny > TUTAJ

Placuszki z dyni > TUTAJ

Zupa z dyni na mleku > TUTAJ

Zupa krem z dyni > TUTAJ


 

15 gru 2021

Sałatka z tuńczyka - na świąteczny stół

 Sałatka z tuńczyka - na świąteczny stół

 

Jedna z najsmaczniejszych rodzinnych sałatek, przepis w sam raz na święta, bo rybny. Do tego szybka i łatwa do zrobienia.

Składniki:

  • tuńczyk w oleju lub sosie własnym ( lepszy w oleju i ze słoiczka a nie z puszki )
  • ogórki konserwowe
  • kukurydza gotowana ( samemu lub ze słoiczka/ puszki) 
  • jajka ugotowane na twardo
  • majonez
  • pieprz jak ktoś sobie życzy ( ja nie daję)

Proporcje wedle ilości sałatki, robię "na oko".

Ogórki konserwowe i jajka pokroić w kostkę. Dodać kukurydzę, tuńczyka w kawałkach, majonez, ewentualnie doprawić pieprzem, delikatnie wymieszać i voila. 

Smacznego.

 Zobacz > TUTAJ > Makaron z tuńczykiem w sosie cytrynowym - wariacje i  wege wersja

 

14 gru 2021

Makaron z tuńczykiem w sosie cytrynowym - wariacje i wege wersja tego przepisu - łatwo, szybko i smacznie

Makaron z tuńczykiem w sosie cytrynowym - wariacje i  wege wersja tego przepisu - łatwo, szybko i smacznie.

 

Na blogu podaje przepisy, które albo są w mojej rodzinie od lat praktykowane i dopracowane, czyli tzw. rodzinne, przepisy które przywiozłam z podróży, albo takie,  które skądś tam dostałam, wyszperałam, wypróbowałam, albo mnie poczęstowano,  smakowało i myślę, że warto przekazać je innym. 

Tym razem z tej ostatniej grupy danie z kuchni śródziemnomorskiej dla tych, którzy nie mają zbyt dużo czasu na zrobienie obiadu czy kolacji albo niezbyt potrafią gotować a chcą zjeść coś smacznego, czy po prostu akurat gorzej w danym dniu się czują i potrzebują coś treściwego, zrobić do jedzenia na ciepło i "na szybko".

 

Składniki oryginalnego przepisu:

  • 60g masła pokrojonego w kostkę
  • 300 ml śmietanki najlepiej kremówki
  • 4 łyżki soku z cytryny 
  • 1 łyżka skórki otartej z cytryny ( ja nie dawałam ) 
  • 1/2 łyżeczki esencji z anchois ( nie dawałam bo nie miałam )
  • 200g tuńczyka w oliwie z puszki , osączonego i rozdrobnionego
  • 400g suchego makaronu świderki
  • sól, pieprz

 

Proporcje składników podane są na 4 porcje, więc trzeba sobie zmniejszyć jeśli gotujecie dla mniejszej ilości osób. Ja brałam proporcje na "oko" , nie trzymałam się ich tak rygorystycznie jak w przepisie. Nie dałam anchois bo uznałam że zbytni luksus jak dla mnie, ale za to udało mi się kupić tuńczyka w oleju w słoiczku szklanym a nie w puszcze. ( kupowałam w Market Polo, w innych marketach nigdy nie widziałam ryb w słoiczkach niestety )

Pamiętajmy, że puszki są od środka powleczone bisfenolami ( nie tylko "a" ) i innymi plastikami które nie są dobre dla naszego zdrowia ( o czym pisałam > TUTAJ ) , tak więc w puszkach staram się nie kupować, szukam w słoikach albo nie kupuję wcale. Polecam wszystko w szkle jeśli możecie u siebie taką żywność kupić ( klienci powinni naciskać na sklepy bo producenci produkują ale kierownicy sklepów, produktów w szklanych opakowaniach nie zamawiają )

Nie dałam też otartej skórki z cytryny ze względu na to, że owoce cytrusowe konserwowane są chemią by przeleżały w magazynach ( poczytajcie w markecie czym to pryskają ) więc lepiej tego nie jeść ze skórką, no chyba, że ktoś ma dostęp do cytryn bio. 

Jeśli chodzi o makaron to w przepisie jest świderek ale dałam zwykły makaron z szerszą wstążką, możemy dać taki jaki akurat mamy, w tym nawet razowy, też będzie smaczne. 


Przygotowanie:

 

Wstawić garnek wody lekko osolonej ( solimy pod koniec gotowania jak zacznie wrzeć, kiedy wsypiemy sól na początku wtedy dłużej się gotuje )

W czasie gdy woda na makaron będzie się gotować, na patelni roztopić masło, mieszając dodać śmietanę i sok z cytryny, gotować na małym ogniu 2 minuty cały czas mieszając aż sos lekko zgęstnieje. Dodać skórkę z cytryny i esencję anchois ( ja nie dodałam ).

Do garnka z gotującą się wodą wrzucić makaron i gotować al dente zgodnie z czasem określonym na opakowaniu ( zwykle 10-12 min. ). Po ugotowaniu dokładnie odsączyć.

Do makaronu dodać sos, wymieszać aż makaron będzie pokryty sosem, dodać tuńczyka, doprawić solą i pieprzem jeśli potrzeba i delikatnie ale dokładnie wymieszać aby z tuńczyka nie zrobiła się "ciapa".

Przełożyć na półmisek, posypać świeżą ( lub mrożoną ) natką pietruszki. Podawać ciepłe. 


Wersja wegetariańska tego przepisu:

 

Robimy wszystko tak samo jak wyżej, tylko zamiast tuńczyka i anchois dajemy 150 g oliwek bez pestek. Dodatkową "moc" zyskamy jeśli dodamy odrobinę papryczki chili ( jeśli ktoś lubi ostrzejszy smak )


Moje wariacje:

 

Ten przepis można również zmodyfikować i zamiast makaronu wykorzystać ryż, myślę że też będzie bardzo dobrze komponował się smakowo z tuńczykiem i sosem cytrynowym.

Inny mój pomysł na modyfikację to zamiast tuńczyka dać krewetki, zarówno do makaronu jak i ryżu, z tym samym sosem cytrynowym. 

Jeszcze tych opcji nie wypróbowałam ale z pewnością wypróbuję i podzielę się jak smakowało.


Fajnie gdy podzielicie się wrażeniami smakowymi. Smacznego




7 wrz 2021

Zapiekana faszerowana cukinia

Zapiekana faszerowana cukinia


Sezon na cukinię. Poniższe danie z przepisu mamy.

Składniki : 

  • cukinia
  • marchewka
  • kalafior
  • nać pietruszki
  • cebulka
  • pieczarki
  • pieprz, sól
  • zioła przyprawowe do wyboru ( np. prowansalskie, bazylia, estragon lub inne) 

 

Cukinię myjemy, obieramy ze skórki, wydrążamy np. łyżeczką środek z ziarnkami, uważając by nie przebić dna. Lekko solimy.

Przygotowujemy farsz:

Warzywa myjemy, obieramy. Ścieramy na tarce na grubych oczkach ( można drobno posiekać jeśli ktoś woli większe kawałki ) marchewkę, kalafior, pieczarki, cebulkę drobno kroimy, nać pietruszki siekamy. Solimy, pieprzymy, dodajemy zioła przyprawowe.  Dusimy na maśle z 10-15 minut.

Nakładamy farsz do wydrążonych cukinii. Cukinie układamy na posmarowanej tłuszczem  lub wyłożonej papierem do pieczenia blaszce, zapiekamy w piekarniku aż będą miękkie.

Podajemy z sosem pomidorowym

cebulkę drobno kroimy, podsmażamy na tłuszczu na patelce lub rondelku , dodajemy pokrojone w kostkę pomidory, solimy, pieprzymy, dodajemy zioła prowansalskie, lub bazylię lub takie jakie kto lubi. 

Zamiast pomidorów można wykorzystać przecier pomidorowy lub gotowy sok ze sklepu doprawiając go ziołami i dodając przesmażoną cebulkę.

Można podawać z ryżem lub jeść cukinię faszerowaną samą.

Smacznego.



1 sie 2021

26 cze 2021

Ofiary lokdownu - to LUDZIE

Ofiary lokdownu - to LUDZIE


Osobiście mnie dotyka i oburza narracja rządu i mediów a także samych przedstawicieli świata medycznego tzw. "ekspertów" do spraw covid czy innych, którzy śmierć ludzi w czasie ostatniego półtora roku określali jako "nadmiarowe zgony", przy czym było ich więcej z powodów innych niż covid - z powodu lokdownu, braku dostępu do badań i leczenia.

To byli LUDZIE a nie numery w statystykach określane "nadmiarowymi zgonami", to ludzie, którzy zmarli nie na skutek zarażenia covidem, ale przez złe decyzje rządu, ministerstwa zdrowia, szefów przychodni i szpitali,  lenistwo albo niekompetencję czy zwyczajnie niedouctwo lekarzy.

Ludzie, którzy płacili składki zdrowotne przez całe życie a którym odmówiono konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia ( art.68 Konstytucji RP ) i do życia

Ludzie, którzy mogli i powinni byli jeszcze długo żyć, którzy chcieli żyć!  Którzy mieli plany, marzenia, pasje, zobowiązania, którzy byli ważni dla swoich bliskich. 

To tragedie emocjonalne całych rodzin, to urazy psychiczne dla nich, to osierocone dzieci, to zubożenie materialne rodzin w przypadku śmierci jedynego lub głównego żywiciela rodziny ( wszak z jednej pensji trudno się w Polsce utrzymać, nie mówiąc już o jednej emeryturze, tym bardziej, że ci emeryci często utrzymują też swoje bezrobotne dorosłe dzieci albo pomagają wnukom,  bo państwo na nich ten koszt przerzuca ).

Wyobraźcie sobie że ktoś Wam zabija bliską ( w sensie nie tylko więzi krwi ale bliską emocjonalnie ) osobę i macie świadomość, że mogła jeszcze z Wami długo być a ktoś ją bezmyślnie pozbawił życia i nawet obecności i dotyku bliskiej osoby w ostatnich chwilach...

A Wy nic nie mogliście zrobić, ani nawet przy niej być , dodawać otuchy, trzymać za rękę, opiekować się, bo np. nawet Was nie wpuszczono do szpitala...mimo, że przecież można było zrobić test osobie bliskiej by mogła być przy chorym czy umierającym...ale widocznie medykom nie w smak jak im rodzina patrzy na ręce. No i ta straszna świadomość, że nie wiecie co tak naprawdę robiono z Waszym bliskim...

To wielka trauma na resztę życia, tego się zwyczajnie ludziom nie powinno robić!  Z czegoś takiego trudno się otrząsnąć, tym bardziej jeśli sprawcy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to ludobójstwo.

Wyobraźcie sobie jeszcze w takiej sytuacji słyszeć te wszystkie teksty "ekspertów" w mediach o Waszych bliskich jak nie o ludziach a rzeczach, liczbach w statystykach podawane w takiej narracji jakby to było normalne i ok. 

Co się stało w Polsce, że masowe zabójstwo ( ponad 70 tys ludzi  bez-covidowych ) uważa się za normalne???? 

Nie można zabić jednej osoby, bo za to grozi odpowiednia kara z kodeksu karnego ale zabić tysiące bezkarnie już można?  To ma być państwo prawa i sprawiedliwości? Czyjej i jakiej? Bo w państwach reżimowych nawet w taki sposób się nie zabija ludzi, przypomina to jedynie obozy koncentracyjne i dr Mengele.

Albo jak można było jedynie podejrzanych o covid, chorych onkologicznych, z osłabioną odpornością umieszczać na oddziałach zakaźnych! 

Pamiętam informację w oficjalnych mediach na początku plandemii o mężczyźnie, który wyskoczył z okna z pierwszego czy drugiego piętra w szpitalu zakaźnym i uszkodził kręgosłup ( nie wiem czy go uratowali ), nie podali jednak przyczyny a ja podejrzewam, że to był chory onkologiczny, który wcale nie musiał mieć covida a wsadzili go na oddział zakaźny i miał świadomość, że na tym oddziale ze względu na niską odporność złapie wszystko i będzie miał niskie szanse przeżycia. Bo taka desperacja to mogła być tylko na skutek strachu o życie.

Gdzie są przynajmniej częściowe rekompensaty w postaci odszkodowań dla tych poszkodowanych utratą bliskich osób, rodzin ( tak jak dla rodzin tych którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, lotu który też był źle zorganizowany ) , gdzie są przeprosiny rządu i oficjalne przyznanie się do błędów organizacyjnych oraz dymisje odpowiednich ministrów i doradców "ekspertów"?  

Gdzie jest rozliczenie kierowników przychodni za ich zamknięcie a lekarzy za błędne diagnozy zdalne i brak wypisywania leków tam gdzie powinni je byli przepisać i szpitali za nieprzyjmowanie pacjentów w nagłych przypadkach ?

Wiele osób, które straciły w taki sposób bliskich, podejrzewam, że nie mówi o tym publicznie, ze względu na traumę z której nie może się otrząsnąć, cierpiąc trzymają w sobie to co, przeżywają i pamięć o wydarzeniach.

Relacje z tragicznych zdarzeń, w wyniku których ludzie stracili życie pojawiają się jednak czasem w drugim obiegu, czyli w mediach społecznościowych. 

Chciałabym tu stworzyć przestrzeń ku pamięci tych zabitych osób i dlatego by pokazać tych ludzi i przede wszystkim, że ci zabici byli ludźmi.


" mój kuzyn też umarł, ponieważ wozili go od szpitala do szpitala, żądając testu a on miał zawał, nikt nie udzielił mu pomocy "

" dochodzić w tych warunkach winnych to droga przez mękę, przeżywać to wszystko na nowo to człowiek musiałby mieć żelazne nerwy i zdrowie, nic nie wróci życia, moja refleksja - po co się robi testy skoro one nie są miarodajne? "

( kopia z komentarzy publicznych na youtubie - Maria Majka ) 


Ta pani pisała o dochodzeniu winnych, winni są ci którzy organizowali tak służbę zdrowia w czasie pandemii czyli rząd i ministerstwo a także doradcy i eksperci. 

W ramach dochodzenia sprawiedliwości i pociągnięcia do odpowiedzialności za śmierć tego pana, Bliscy powinni zgłosić sprawę do ubezpieczyciela szpitali z tytułu odpowiedzialności cywilnej, w których odmówiono  pomocy ( z tytułu zaniechania a nie błędu medycznego jako takiego ) a także zgłosić do NFZ bo płaci się składki za które nie otrzymało się należnej pomocy, to na początek. A potem pozew z kodeksu karnego wobec dyrektorów szpitali i do Izb lekarskich z tytułu odpowiedzialności zawodowej.


O odpowiedzialności karnej lekarzy > TUTAJ 


Jednak nawet tutaj prawo jest tak ustawione, że ofiary błędów lekarskich czy ich rodziny mają utrudnione pozyskanie odszkodowania ze względu na zbyt krótki czas na złożenie wniosku, to jest chyba 3 lata obecnie ( ale muszę sprawdzić ) , a dla wielu to może być za krótki czas by się podnieść emocjonalnie po śmierci bliskiej osoby, lub podreperować zdrowie fizycznie po błędzie lekarskim by móc myśleć o pociągnięciu do odpowiedzialności ( choćby finansowej z ubezpieczenia ) winnego a przede wszystkim siły psychiczne i fizyczne na to.

Jednak w przypadku obecnej sytuacji to rząd odgórnie powinien wypłacić z kasy państwa ogromne odszkodowania i jak wyżej odpowiedzialność powinna zaskutkować dymisjami i odpowiedzialnością karną za decyzje i łamanie konstytucji.





25 cze 2021

Sobótkowe niedorozumienia męsko - damskie

Sobótkowe niedorozumienia męsko - damskie


Z 21 na 22 czerwca była najkrótsza noc roku, czyli starosłowiańskie święto Sobótki  ( Noc Kupały , Palinocka , Noc Świętojańska ) i tak mi się skojarzyło o męsko damskiej komunikacji:


Dziewczyna zapytała chłopaka:

- Lubisz mnie?

On powiedział - nie.  

Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.

- Nie.

Zapytała wiec jeszcze raz:

- Jestem w twoim sercu?

- Nie.

Na koniec zapytała: 

- Jakbym odeszła, to byś płakał za mną?

Powiedział, że "nie".


" Smutne " - pomyślała dziewczyna i odwróciwszy się zamierzała odejść.

Złapał ją za rękę i powiedział: 


- Nie lubię Cię, tylko Cię kocham. Dla mnie nie jesteś ładna, tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu, Ty jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą, tylko umarłbym z tęsknoty.

 


Zdarzały mi się niedorozumienia  z mężczyznami na których mi zależało, które jednak kończyły się niestety smutniej...bo nie było szansy ( ze względu na późniejszy nagły brak kontaktu, albo brak dobrej woli drugiej strony ) wyjaśnić by druga strona zrozumiała tak jak to było w intencji a nie przez pryzmat swoich jakiś ran, urazów, ego, wychowania, czy innych czynników.




16 maj 2021

Wczesnym świtem...

Wczesnym świtem...


Przed 6 rano i takie niesamowite spotkanie z koziołkiem , samcem sarny. Był dość blisko, zdjęcie robiłam z samochodu, sarny nie boją się samochodu. 

Stał bardzo długo patrząc na nas i nie ruszając się, przez chwilę miałam wrażenie, że ktoś postawił rzeźbę na swojej działce leśnej. Kiedy wyszłam z samochodu, mając nadzieję, że będzie pozował nadal, czmychnął w zarośla i tyle go widziałam. 

Byłam w tym lesie ponownie, kilka godzin później, radiowozem z policjantką ( to inna historia ) i powiedziała, że w tym miejscu w czasie poranków jest pełno saren i jeleni.


Zdjęcie technicznie kiepskawe, bo niestety nie dysponuję dobrym aparatem.


9 maj 2021

Stop dla GMO - aktualizacja co nam funduje rząd - dopisek

Stop dla GMO - aktualizacja co nam funduje rząd 

 (artykuł z 5.05.2017 )  dopisek na dole artykułu :: 9.05.2021 


Kolejny "polski" rząd chce nam zafundować uprawy GMO ( jakby nie wystarczyło że GMO jest już w produktach jako składnik , że jest w paszy dla zwierząt , że dzięki podpisaniu CETA będzie sprowadzana żywność GMO ze stanów i Kanady bez ograniczeń !), w celu przejęcia całkowitej kontroli żywności przez Monsanto, czyli władzy nad nami, i w celu holokaustu narodu polskiego ( choroby , rak, śmierć, bezpłodność )

Własnie odbyło się w sejmie drugie czytanie proponowanej ustawy wprowadzającej na teren Polski uprawy GMO.

Wyraź sprzeciw TUTAJ 


Dopisek aktualizacja :


Rozmowa z panią Jolantą Dal z koalicji Polska Wolna od GMO, która opisuje ze szczegółami jak posłowie rozgrywają ( tak to właściwe słowo) kwestie wprowadzenia GMO do Polski powołując się na NIEISTNIEJĄCE regulacje UE. ( notabene tak samo było jak wprowadzono ustawę o licznikach inteligentnych w domach mieszkalnych, również dyrektywa unijna nie nakazywała a zalecała jedynie, natomiast media, rząd i posłowie wciskali kit Polakom że unia nakazała )

W konsekwencji, mimo sprzeciwu społecznego przygotowali zapisy ustawy o GMO, które dopuszczają tworzenie stref GMO w Polsce.

Dzisiaj odbyło się posiedzenie Podkomisji w sprawie nowelizacji ustawy o GMO.

Widać jasno, że kolejny rząd pracuje na rzecz koncernów a nie na rzecz Polaków, mimo ciągłych deklaracji troski o zdrowie i dobrobyt Polaków.

Wcześniejsze deklaracje ministra:

Prof. Jan Szyszko podczas posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa i Komisji Rolnictwa , 21.04.2017 r.

"Będę stał na stanowisku, że Polska ma być całkiem wolna od GMO. Obojętnie, który minister będzie szefem resortu.....Polska musi być wolna od GMO nie tylko w teorii"

A tutaj realne działanie wręcz przeciwne:




Dopisek 9.05.2021


Przeglądałam stare posty i widzę, że kolejne nagranie zablokowane, żałuję, że nie ściągnęłam tego na dysk, teraz tak będę robić. ( kopie bloga robię regularnie ) Jest już gorzej niż za PRL-u.

Filmy najlepiej przestać wrzucać na youtube a zacząć na bitchute.com , tam jeszcze nie ma cenzury niewygodnych faktów.  Zrobiłam sobie również kanał tam dla bloga : 


Taka blokada filmów z konkretnych tematów działa jednak na niekorzyść decydentów, ponieważ daje do zrozumienia, że na nagraniu była prawda. Sami sobie tą cenzurą strzelają w stopę. 


6 maj 2021

Petycje - ważne dla Narodu polskiego

Petycje - ważne dla Narodu polskiego


Jedna o natychmiastowe dopuszczenie do stosowania amantadyny ( lek Viregyt - K ) w leczeniu covid-19:

TUTAJ : Amantadyna - natychmiastowe dopuszczenie do leczenia w Covid 19 

 

Druga z ważnymi pytaniami do Ministra Zdrowia odnośnie szczepień :

TUTAJ: List Otwarty -- Trzy pytania naukowców i lekarzy do Ministra Zdrowia w sprawie bezpieczeństwa i skuteczności szczepień na SARS-CoV-2.

 

 I trzecia:

TUTAJ: W SPRAWIE OBOWIĄZKU SZCZEPIEŃ NA COVID19 w WAŁBRZYCHU 

 

I kolejne:

TUTAJ : Lekarze bez cenzury

List otwarty polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia do polskich władz oraz mediów 

Sprzeciw przeciwko udziałowi w spisie powszechnym 2021 

 

Zwłaszcza proszę o poparcie tej inicjatywy ( napiszę kiedys o tym problemie oddzielny artykul na blogu ) :

 

Zwiększamy dostępność do toalet dla kobiet 

 

Zachęcam do zaglądania na portale z petycjami i wspieranie tych, którzy zamiast komentować jedynie na FB próbują działać.



25 kwi 2021

Oskoła i mrówki - poranne i wieczorne spacery w lesie

Oskoła i mrówki - poranne i wieczorne spacery w lesie


Ostatni dzwonek


Pisałam kiedyś jak należy zbierać oskołę i co można z nią potem zrobić:


Jak pozyskiwać sok z brzozy, o właściwościach i nieco historii > TUTAJ

Napój słowiański z soku brzozy - tzw. "Wojowników słowiańskich" > TUTAJ


W tym roku za zbiór soku zabrałam się późno ( najbardziej wartościowy jest ponoć ten sok zbierany w marcu po nowiu ) ale jeszcze nie za późno, by móc trochę podładować organizm naturalnymi minerałami i nieco go oczyścić. Póki brzozy nie rozwiną liści, póty sok można ściągać, pamiętając jednak by nie za dużo z jednego drzewa i by potem zabezpieczyć ranę.

Dwa razy dziennie , o świcie i pod wieczór zlewam to, co spłynęło do butelek, przy okazji jest to chwila spaceru po lesie i relaksu, który wiele potrafi dać, zwłaszcza o świcie jest takim ładowaniem baterii, tym bardziej wtedy gdy świeci słońce.


Mrowiska


W lesie w którym zbieram oskołę jest kilka mrowisk zgromadzonych blisko siebie, jak pokazywałam na powyższym nagraniu. 

W Polsce jest 100 gatunków mrówek ale mrowiska w lesie tworzą mrówki leśne - rudnice, które mają, jak sama nazwa mówi, czerwony kolor. Budują one najokazalsze mrowiska spośród mrówek polskich, kopce mogą dochodzić aż do półtora metra, choć tak duże są rzadkie, szerokość aż do trzech metrów. 

Owady te należą do zwierząt, które lubią promieniowanie geopatyczne i dlatego można przypuszczać, że tam gdzie są mrowiska mogą przebiegać tzw. żyły wodne lub uskoki tektoniczne, które działają niekorzystnie na zdrowie człowieka.

Mrówki swój sukces ewolucyjny zawdzięczają społecznej organizacji życia i wykształconemu systemowi porozumiewania się. W mrowisku panuje określona hierarchia i każda mrówka ma swoje zadanie.

Ciekawe jest to, że do komunikacji wykorzystują one wzrok, dźwięk, dotyk ( np. informacje przekazują przez dotyk czułków ), zapach, feromony ale i zdolność wysyłania ultradźwięków. 

To wszystko sprawia, że komunikaty przesyłane są błyskawicznie a co za tym idzie reakcja innych osobników też jest bardzo szybka, zwłaszcza jeśli chodzi o info w sprawie niebezpieczeństwa, czy pożywienia. Każdy kto wszedł w mrowisko bardzo szybko się o tym przekonał ;)  Mrówki podobnie błyskawicznie zaczęły oblegać miejsca pobierania przeze mnie soku i natrętnie wpychać się do odkrytego słoika czy wędrować wokół zakrętki butelki.

Na marginesie, zastanawiam się, czy sok, w którym były mrówki może być szkodliwy jakoś dla zdrowia, czy one mogą przenosić jakieś np. pasożyty, czy bakterie albo grzyby.

Owady te, zwłaszcza w lasach niszczą larwy wielu szkodników, tam gdzie jest sporo mrówek na ogół nie ma też kleszczy, ponieważ są one ich pożywieniem. W tym lesie , w okolicach mrowisk nigdy nie złapałam kleszcza ani nikt z rodziny, mimo, że jeździliśmy tam na grzyby i wchodziliśmy w niską sadzonkę szukając maślaków. Inna rzecz, że tam jest uboga warstwa podszytu i nie ma trawy. 

O mrówkach jeszcze napiszę, ponieważ robię pewien eksperyment i coś aktualnie sprawdzam.


Bonus :


W tych porach dnia można tam na polanie i polu/łące zobaczyć sarny/ jelenie , które skubią trawę lub odpoczywają wśród niskich sadzonek sosen.

Mnie się to udało, najpierw rankiem jednego dnia, były to bodajże dwie samice sarny albo jelenia.

Dlaczego piszę "albo"? 

Były za daleko bym mogła je dobrze obejrzeć, ale wnioskuję, że były to sarny, że względu na to, że samiec miał za małe różki na samca jelenia ( byka ) i ogólnie chyba był za mały, wyglądał mi na kozła ( samiec sarny), widać było wyraźne białe plamy przy ogonie więc myślę, że to były raczej sarny, samice czyli kozy ( łanie w przypadku samicy jelenia) 

Potem wyszła samica sarny ( koza) z samcem ( kozioł/rogacz, przez myśliwych zwany sarniakiem ).

Rankiem drugiego dnia, w momencie kiedy byłam bliżej a one mi wręcz pozowały , stojąc i patrząc na mnie przez dłuższą chwilę. Niestety pechowo nie załączyła mi się kamera w aparacie, myśląc, że nagrywam, nie nagrałam.

Na  powyższym filmie i poniższych zdjęciach widać je słabo, bo zoom zwykłego cyfraka nie wydolił, za daleko były dla niego.



I leżący koziołek:


I kolejnego dnia:




21 sty 2021

Koci łapci....- czyli jak zmienić zwyczaje kotów

Koci łapci.... - czyli jak zmienić zwyczaje kotów - dopisek



Koty wolno żyjące zasiedlają niejedną piwnicę w niejednym bloku. W moim również żyją od lat.

Ich przeciwników przekonały stada myszy i szczurów, które buszowały w piwnicach, gdy kotów kiedyś zabrakło. Teraz każdy je akceptuje, niektórzy wystawiają spodki z wodą do picia w czasie upałów, czy dokarmiają, zwłaszcza kiedy rodzą się młode.

Można zauważyć, że mimo iż co roku kotki wydają na świat młode, to nie ma nadmiaru populacji w danym bloku, czy klatce.... ponoć kotki same pozbywają się młodych zbyt słabych, albo jeśli jest ich za dużo i widzą, że nie będą w stanie ich wykarmić....Jak się pozbywają możecie się domyślić....

W mojej klatce koty były zawsze bezproblemowe aż do tego roku.... 

Pojawił się bowiem jakiś kocur chyba "obcy", zamieszkał u nas i najpewniej to trójka jego dzieci pojawiła się w tym roku w naszej piwnicy. W sumie jest piątka, dwa dorosłe i trzy młode ( poniżej na fotce młode diabełki, czują się bezpiecznie za ogrodzeniem wejścia do piwnicy )















To chyba nowy kocur przyniósł nowe niefajne zwyczaje, które to, co gorsza, przekazał młodym i zaczął się problem w postaci zrobienia kociej toalety na naszej wycieraczce pod drzwiami.

Regularnie co drugą noc była obsikiwana i obsrywana ( pisząc kolokwialnie ), no wiem co powiecie..."ciesz się że tylko co drugą noc "  :D

No nieeee...wycieraczka do wyrzucenia, na gołej podłodze też to robiły, no a ile razy można sprzątać kupy po nie swoich kotach  ;)

Przewertowałam więc net w poszukiwaniu informacji, czym można by kocury odstraszyć. Podawano różne substancje, jedne mogły zaszkodzić kotom inne miały odstraszać, ale były dla nich bezpieczne, wybrałam więc te drugie. Był to olejek lawendy, sok i skórki z cytryny oraz ocet.

Żaden nie zadziałał. 

Wpadłam więc na pomysł, że może użyć pieprzu, wszak gaz pieprzowy stosuje się do odstraszania psów. 

Rozsypałam więc wieczorem pod drzwiami pieprz. Tej nocy trzymały się z dala od drzwi. Powtórzyłam zabieg kolejnej nocy, było tak samo. Trzecia noc niestety pokazała że pieprz na koty już nie działa, nie wiem, może przyzwyczaiły się do zapachu...

Byłam zdesperowana. 

Nagle zaświtał mi perfidny pomysł, że może by tak odstraszyć przy pomocy przyciągania, wszak tam gdzie kocury mają jedzenie nie "srają", bo przecież nie są takie durne, żeby robić ubikację z jadalni.

Najbliższej nocy zrealizowałam swój chytry plan, maleńkie kawałeczki kiełbasy ( tak małe żeby ich sąsiedzi nie widzieli na podłodze ) porozrzucałam wzdłuż drzwi na całej szerokości korytarza. Chodziło mi o to, by rozsiewał się zapach jedzenia a nie o to, by się tym najadały ( w końcu ktoś musi łapać myszy w piwnicy).
Rano wszystko było zjedzone. Kolejnej nocy też i  nie było odchodów! 

Robiłam tak przez ponad tydzień, codziennie, nową wycieraczkę chowając do domu, czasem okruchy kiełbasy były zjedzone a czasem kilka zostawało. Przez dwa ostatnie dni nie rozkładałam jedzenia...

Kociary buszowały pod drzwiami, rzucały się w zabawie na drzwi, wariowały na tym korytarzu, wylegiwały się ale nie załatwiały się już.








Mam nadzieję, że ta metoda poskutkuje na przyszłość i w momencie jak przestanę wykładać jedzenie i chować wycieraczkę, nie zrobią sobie znów toalety, bo utrwali im się już, że to miejsce nie do tego celu. 

Prawdziwy sprawdzian nastąpi kiedy ludzie jesienią zaczną zamykać drzwi od klatki i koty nie będą mogły cały czas wychodzić na dwór.



DOPISEK 21.01.2021

Metoda zadziałała, mogę ją więc polecić do stosowania. 

Ktoś mnie niedawno zapytał co zrobić w przypadku gdy koty drapią ścianę. Pomyślałam, że można by ustawić drewnianą drabinkę. "Moje" piwniczne koty drapią pnie rosnących drzew i krzewów ( niestety z niezbyt dobrym skutkiem dla tych krzewów) , taką drabinkę z gałęzi można by oprzeć przy ścianie.