12 maj 2017

Teide, szczyt na który nie weszłam - wehikuł czasu 2009 r. - Teneryfa

Teide, szczyt na który nie weszłam -wehikuł czasu 2009 r.-Teneryfa


Post z dedykacją dla S. 

Podczas pobytu na Teneryfie, jednym z miejsc zwiedzania miał być Pico del Teide, czynny wulkan pośrodku wyspy. 
Jest on najwyższym szczytem w Hiszpanii i jednocześnie najwyższym na oceanie atlantyckim, liczy 3718 m.nad poziom morza, i od swojej podstawy na dnie morza - 7500 m.
Sam wulkan i obszar kaledery wokół niego należy do parku narodowego. Kaledera to zagłębienie , które tworzy się na skutek erupcji wulkanu, jest ona też jedną z największych na świecie i ma 15km średnicy. Aż strach wyobrazić sobie co się dzieje jak taki wulkan wybucha... Ostatnia erupcja miała miejsce w 1909r. 

Teide ma charakterystyczny kształt, taki, jaki pewnie każdemu kojarzy się z wulkanem - stożka, który powstał na skutek szybkiego zastygania wydobywającej się podczas erupcji lawy, tworzącej coraz wyższe "piętra".

Prawie na sam szczyt można wjechać kolejką linową Teleferico ( TUTAJ )
Na sam szczyt wulkanu nie można sobie ot tak wejść. Potrzebne jest zezwolenie, które załatwia się wcześniej na konkretny dzień i godzinę ( bez opłat ) > TUTAJ
W styczniu czy lutym trasa może być zamknięta, ze względu na warunki atmosferyczne.

Niestety tzw. siła wyższa stanęła nam na drodze, najpierw przeziębienie dopadło mojego towarzysza podróży, potem po wędrówce w wilgotnym i zimnym lesie Gomery mnie dopadło zapalenie gardła. 
Tym sposobem mieliśmy dwa, trzy dni w tzw. "plecy" pod względem czasowym, więc musieliśmy zrezygnować z wycieczki na Teide, również z braku kondycji fizycznej, głównie już wtedy mojej, bo za słaba byłam przez tę infekcję, a jednak znaczna wysokość, rozrzedzone powietrze, opary wydobywające się z krateru, duża zmiana temperatury ( nad morzem kilkadziesiąt stopni , w górach nawet do kilku stopni i wiatr ), to spory wysiłek dla organizmu.

Nie wybraliśmy się tam, z myślą, że jeszcze kiedyś tu wrócimy.

Odlatując zobaczyłam tylko majestatyczny wierzchołek nad morzem chmur, podświetlony zachodzącym słońcem...
Ja już nie wróciłam.