13 kwi 2015

Naturalny szampon z żółtek jaj - zdrowe włosy

Naturalny szampon z żółtek jaj - zdrowe włosy



Kiedyś sporo chorowałam, brałam często różnego rodzaju antybiotyki, miało to wpływ negatywny również na włosy. Potem kłopoty z tarczycą dobiły je. Stały się suche, wypadały na potęgę. Zaczęłam samoleczenie metodami naturalnymi i świadomie zrezygnowałam ze wszystkich właściwie pielęgnacyjnych kosmetyków chemicznych z drogerii. Zastąpiłam je naturalnymi.
Będę stopniowo opisywać swoje doświadczenia w tym temacie.

Szampon z żółtek jaj


Włosów nie myjemy w zbyt ciepłej wodzie, zwłaszcza jeśli się przetłuszczają, generalnie nie lubią
wysokich temperatur. Z tego samego powodu nie polecam suszyć suszarką w gorącym powietrzu, najlepiej jak wyschną same a jeśli nie mamy czasu czekać, to przynajmniej użyć mniej gorącego powietrza z suszarki.

Włosy doskonale myje się surowymi żółtkami jaj. Nie pienią się prawie, ale zawierają delikatną substancję myjącą ( lecytyna która jest emuglatorem tłuszczu z wodą i dzięki temu myje, dodatkowo zmiękcza, nawilża i zamyka łuski włosów ), w dodatku dostarczają skórze i włosom substancji odżywczych.
Do umycia długich włosów wystarcza mi jedno żółtko, jeśli są bardziej zabrudzone to dwa ( włosy do pasa ). Proponuję jednak wypróbować samemu jaka ilość dla Ciebie będzie bardziej odpowiednia.
Roztrzepuję dokładnie żółtko w małym garnuszku ( można na kogel- mogel, wtedy jest go "więcej" i staje się puszyste i lepiej się rozprowadza ), namaczam włosy, nabieram trochę żółtka na dłoń i delikatnie masuję najpierw tuż przy skórze, potem dalej. Jest to najważniejsza czynność, bo przy takim masowaniu uruchamiamy emuglację wody, tłuszczu i żółtek, czyli oczyszczanie. Dobrze jest chwilę pozostawić wmasowane żółtko przed spłukaniem i będziemy mieć w jednym szampon i odżywkę. Potem znów zwilżamy i masujemy przez chwilę.
Na początku może wydawać się, że takie mycie będzie nieskuteczne ponieważ brak piany ale to pozory.

( Pianę powodują w szamponach i mydłach substancje jak SLS i SLES, jej pojawienie się sprawia wrażenie, że mydło czy szampon skutecznie usuwa brud, substancje te są jednak niekorzystne dla naszej skóry i włosów. Więcej informacji na temat szkodliwych składników kosmetyków TUTAJ )

Po umyciu żółtkiem spłukuję włosy dokładnie letnią wodą ( zbyt ciepła woda wiąże żółtka i nie wypłukuje zanieczyszczeń, których się chcemy pozbyć). Na końcu, ze względu na to , że mam długie włosy i trudno potem mi je rozczesać,  spłukuję wodą ( biorę miękką, przegotowaną, raczej chłodniejszą niż za ciepłą ) z domowej roboty octem jabłkowym ( przepis > TUTAJ ). Dzięki temu łuski włosa się dodatkowo wygładzają, ocet ponad to działa antybakteryjnie, włosy lepiej się rozczesują i zyskują połysk. Do ostatniego płukania możesz użyć też wody z cytryną. Jak akurat nie mam to spłukuję zwykłą wodą.
(Włosy powinny mieć kontakt wyłącznie z substancjami, których ph mieści się w określonym przedziale (4-8) , więc można sobie zmierzyć papierkiem lakmusowym czy nie mamy za kwaśnego roztworu, ja nie mierzę, bo dodaję octu i soku w niewielkiej ilości )

Delikatnie wycieram włosy dociskając ręcznik i suszę. Rozczesuję po wyschnięciu, wtedy są mniej podatne na mechaniczne zniszczenia od naciągania szczotką.

Po zastosowaniu takiego naturalnego szamponu z żółtka włosy są miękkie, puszyste, po systematycznym myciu poprawia się połysk. Włosy mi się wzmocniły i przestały tak bardzo wypadać.
Dobry efekt zależy od ilości użytych żółtek adekwatnie do długości włosów, dobrego wymasowania skóry i włosów przy myciu. Włosy przed myciem obciążone lakierami, trudno zmywalnymi preparatami stylizującymi może być trudno umyć jednokrotnie używając żółtka.

Gdzieś przeczytałam, że zbyt częste mycie włosów żółtkiem z jaj ( częściej niż raz w tygodniu) może wysuszyć włosy ( ze względu na dużą ilość protein które zawierają ) , myję dwa razy w tygodniu i nie zauważyłam u siebie takiego efektu.

Z żółtka można też robić maski na włosy ( dodając oliwy, nafty ) ale ja ich nie stosuję ponieważ przy systematycznym myciu żółtkiem ( 2 x w tygodniu) wystarcza mi to, żeby włosy miały dobrą kondycję.

Pamiętaj jednak, że kondycja włosów w dużej mierze zależy od kondycji organizmu, stanu wewnętrznego. Zaburzenia zdrowia wpływają na włosy i cerę, dieta również , pielęgnacja ma za zadanie wspomagać, kondycjonować. 
U mnie poprawiając stan zdrowia poprawiłam stan włosów, żółtka jednak pomogły wcześniej nie doprowadzić ich do stanu krytycznego i teraz pomagają odbudowywać i utrzymywać w dobrej kondycji.


> Tutaj : Wyciąg z korzenia pokrzywy na wzmocnienie włosów

> Przepis na domowy ocet jabłkowy > TUTAJ

> Naturalny szampon z piorących orzechów indyjskich > TUTAJ





Nasi bracia mniejsi - gniazdowanie

Nasi bracia mniejsi - gniazdowanie


Mieszkając w mieście obserwuję, że jest całkiem spora grupa ludzi dokarmiająca ptaki zimą. Na mój parapet też przylatują różnorakie skrzydlate stworzenia. Ptaki kiedyś żyjące tylko w lasach obecnie na skutek zmniejszania się ich naturalnej przestrzenni życiowej, coraz częściej pojawiają się w miastach. Takim gatunkiem jest choćby największy z dzikich gołębi w Polsce, wcześniej zamieszkujący lasy - Grzywacz.
Czasem przylatują też mniejsze od gołębia domowego, dzikie gołębie - Sierpówki ( synogarlica turecka, cukrówka ), które przywędrowały do nas w latach 40-tych z Azjii i te zadomowiły się od razu w miastach blisko ludzi.
Gołębie są monogamiczne, gniazdo budują razem , jaja wysiadują też razem wymieniając się ( połowę doby samiec, połowę doby samica). Nie bez powodu funkcjonuje powiedzenie że ktoś ma "gołębie serce, co znaczy, że osoba ma wyjątkowo łagodne usposobienie i "muchy by nie skrzywdził ", bowiem gołębie odpowiadają temu modelowi. Nie są drapieżne, przy zajmowaniu nowych terenów czy dobieraniu się par, samce prowadzą zwady , jednak w warunkach naturalnych nie kończą się one tragicznie dla żadnego z rywali, ponieważ ten, który uznał się za słabszego opuszcza teren i schodzi zwycięzcy z oczu, a ten go nie ściga.
W tym roku para Grzywaczy postanowiła uwić sobie gniazdo na stojącym przed moim oknem drzewie, pewnie ze względu na bliskość "jadłodajni"  :) Gniazdo zrobione jest z patyczków, jakby niedbale ułożonych i sprawia wrażenie, że zaraz się rozleci. Przez ok tydzień obserwowałam jak "wysiadują"....
Dzisiaj przed południem wiał silny wiatr, drzewo z siedliskiem gołębi prawie powalił, ponieważ było wcześniej źle przycinane i jak się okazało nieco spróchniałe przy korzeniu  ( z jednej strony gruby konar od głównego pnia a z drugiej zostawiony gruby konar boczny, tak jakby literze "Y" zabrać ramię z prawej... i zwyczajnie siła wiatru sprawiła że drzewo poleciało w stronę pozostawionego konaru ). Runęło i po drodze oparło się na niewielkim bzie a końcówka z gniazdem wylądowała w konarach drugiego mniejszego drzewa. Biedny gołębi niedoszły rodzic, nie wiedział co się dzieje, próbował utrzymać się na gnieździe ale ono przechyliło się tak, że nie dał rady, przestraszony wyleciał z gniazda, usiadł obok i nie wiedział co ma zrobić.....W końcu odleciał ale krążył niespokojny w pobliżu.


Po około godzinie przyjechała ekipa ze spółdzielni wyciąć powalone drzewo. Nie mieli zwyżki. Zwróciłam im uwagę, że jeśli będą ciąć z "ziemi" przy korzeniu, padające na ziemię drzewo zniszczy dwa kolejne, na których się opiera. Zadzwonili po zwyżkę. Kiedy przyjechała poprosiłam ich ( jak to kobiety potrafią ;)  by uratowali ptasie gniazdo. Faceci okazali się w porządku, zgodzili się to zrobić.
Pomysł polegał na tym , żeby odciąć fragment gałęzi, na których opierało się gniazdo i przymocować je do drzewa zdrowego.
Z dołu było widać, że dwa jajka prawie z niego wypadają, trzeba więc było je wyjąć przed użyciem piły. Facet podał mi je ze słowami:

- Mam nadzieję, że wie pani jak się obchodzić z jajami...   (dowcipniś  :D )

Wzięłam je w dłonie ubrane w rękawiczki i zaczęłam ogrzewać, były wielkości może połowy małego kurzego, czysto białe ( ponoć taki kolor jest efektem pochodzenia gołębi od gołębia skalnego, którego jajka nie musiały mieć barw ochronnych) Rodzice nadal rozpaczliwie krążyli nad naszymi głowami, przysiadając na sąsiednich drzewach i z dala obserwując. W tym czasie ekipa uwalniała gniazdo i przenosiła na drugie drzewo. Kiedy wszystko się udało, umieścili niewyklute pisklaki z powrotem w miejscu im przeznaczonym.
Ścięli drzewo, uporządkowali teren i pojechali. Obserwowałam czy gołąb wróci do gniazda. Przyleciał, przysiadł obok, popatrzył, odwrócił się i odleciał.... Zdarzyło się tak jeszcze drugi raz, ale nie zaczął ogrzewać znowu swoich jaj. Prawdopodobnie porzuci już to gniazdo... Szkoda. Zbuduje jednak pewnie nowe, ponieważ dzikie gołębie mogą odbywać lęgi 2- 3 razy.