18 lut 2016

Wyszoruj sedes, wypatrosz karpia ... Mój bohaterze !

Wyszoruj sedes, wypatrosz  karpia... Mój bohaterze !



Pamiętam jak będąc na studiach przyszło mi wylewać brudną wodę z wanien w pracowni rzeźby. Wzięłam miskę w dłonie, spojrzałam na ohydną breję, która od dłuższego już czasu stała i śmierdziała, skomentowałam pod nosem cicho, że obrzydliwa ( brzydziłam się tam wsadzić ręce ) .
Kolega z wyższego roku, który jeszcze akurat pracował nad swoją rzeźbą, niby zatopiony w twórczości, nic nie słyszał i niczego nie widział. Podszedł, bez słowa wyjął miskę z mojej dłoni i zaczął za mnie wylewać wodę...Był niczym rycerz wybawiający od smoka ( pomijając że rycerzem faktycznie był :) ).
Byłam mu autentycznie wdzięczna, że wybawił mnie od tej przykrej dla mnie czynności i nie muszę babrać się w tych brudach, "urósł" w moich oczach bo potrafił być w takich kontekstach uważny, uważny emocjonalnie, to rzadka cecha.

Pamiętam też pewien wigilijny dzień za granicą, który celebrowałam zgodnie z tradycją, z kimś bliskim z kim miała to być pierwsza wspólna wigilia sam na sam ( nie wiedziałam wtedy, że również ostatnia )
Karp zdobyty w polskim sklepie został przytaszczony ale nie był wypatroszony. Zerkałam jak On, mimo, że robił to pierwszy raz, po męsku wybebeszał tego karpia jakimś niezbyt ostrym nożem ( bo tylko takie były dostępne ) jakby to była czynność wykonywana przez niego codziennie.
Gdybym musiała sama to robić pewnie już bym tego karpia później nie jadła...albo bym nie wypatroszyła i też karpia nie zjadła, więc na jedno wychodzi  ;)

Odkąd pamiętam w mojej rodzinie to ojciec babrał się z rybami wszelakiego rodzaju, nie mówiąc już o śledziach i chyba wcale nie dlatego, że ryby sam łowił. Z zapachu ryb trudno potem umyć dłonie...
Mycie sedesu też w mojej rodzinie należało do męskiego "obowiązku", odkąd pamiętam to tata zawsze o to dbał. Nie tracił nic przez to ze swojej męskości, wręcz przeciwnie.

Mężczyźni chyba mają jakoś tak, że mniej się brzydzą niż kobiety a czasem nawet obrzydliwe rzeczy ich kręcą... ( co akurat dla mnie jest niezrozumiałe )

Jakiś czas temu zostałam zrugana za to, że jestem ta "brzydząca się" i to przez kobiety, które w "świętym" oburzeniu skomentowały, że pewnie kupy dziecka też się brzydzę ( jakby to był grzech )  i jak ja będę je przewijać...bo w ich umysłach nie mieściło się, że można czegoś nie lubić a jednocześnie to robić jak trzeba zrobić...Rozumiem, że one zachwycają się  zapachem i wyglądem kupy lub w/g ich mentalności dobra "matka Polka" nie powinna się przyznawać do tego, że kupa ją brzydzi w związku z czym każda kobieta, która szczerze wyrazi inne zdanie na ten temat, będzie przez takie kobiety, potrzebujące siebie w ten sposób przekonać , że są lepszymi matkami , napiętnowana. A niech im.

Tak, ja brzydzę się różnych rzeczy i dlatego jestem wdzięczna mężczyznom, którzy czasem mnie w taki sposób jak wyżej wyręczali. Dla mnie byli męscy wtedy może na zasadzie kontrastu, dlatego, że się nie brzydzili ale głównie dlatego,

ponieważ potrafili zauważyć i rozumieli, że dla mnie coś jest trudne lub przykre do zrobienia .






0 komentarze :

Prześlij komentarz