9 cze 2017

Zdążyć przed bobrami...- uratuj stare drzewa

Zdążyć przed bobrami... - uratuj stare drzewa



To mógłby być tytuł filmu sensacyjnego, ale niestety to scenariusz dokumentu, w kontekście
niekorzystnych dla ludzi zmian środowiska, czynionych przez bobry.

Ochrona bobrów w Polsce doprowadziła do ich rozmnożenia i rozpanoszenia. Stały się problemem dla wielu rolników, właścicieli przydomowych stawów oraz wielu mieszkańców terenów położonych w pobliżu zbiorników wodnych, a nawet władz i mieszkańców miast.

Trwa walka o miejsca do życia i ludzie w tej walce zazwyczaj przegrywają, zostając ze zniszczonymi sadami, zalanymi polami, rozkopanymi groblami stawów, zalanymi działkami mieszkalnymi. 
Bobry bowiem nie tak łatwo dają się "wykurzyć", jeśli już gdzieś zagrzeją miejsce.
Pojawiają się nawet w sporych miastach, niszczą drzewa w starych parkach. Niedawno w wiadomościach mogliśmy usłyszeć informację, że bobry podkopały drogę asfaltową, która się zapadła. 
Te miłe z wyglądu zwierzątka mogą być też niebezpieczne w bezpośrednim kontakcie z człowiekiem.

Metodami walki o zachowanie status quo danego otoczenia przyrodniczego są sposoby nieinwazyjne, jak montowanie w tamach rur przepływowych, by woda mogła swobodnie przepływać dalej i nie tworzyły się rozlewiska, czy ochrona drzewostanu metalowymi siatkami ( na wysokość min. 1 metr), lub rozpylanie sprayu o zapachu wilka ( nie wiem na ile skuteczne ), lub inwazyjne jak rozbieranie im tam i żeremi ( które jednak odbudowują ), czy wyłapanie bobrów do żywej pułapki i przewiezienie w inne miejsce....tyle, że potem ktoś inny ma problem.

Mam takie "swoje" miejsce za miastem nad nieuregulowaną, biegnącą swoim naturalnym, krętym korytem rzeczką, w niektórych miejscach na niezagospodarowanych działkach, pozostały resztki lasu łęgowego, z typową dla tej formy lasu roślinnością i starym drzewostanem nad brzegiem rzeki, który korzeniami wchodzi wręcz do niej. Urokliwe , rzadkie już miejsca na zagospodarowanych przez ludzi terenach, zwłaszcza na terenach industrialnych. 

Wokół tereny prywatne, nie wszystkie zagospodarowane. Jednak w/g prawa polskiego teren nadbrzeżny należy do Skarbu Państwa czyli Narodu, czyli do Nas. 
Wody publiczne, czyli przepływowe jeziora i rzeki objęte są bowiem prawem powszechnego korzystania.  Ustawa Prawo Wodne ( art. 34 ust. 1 i 2 ustawa z dnia 18 lipca 2001r. Prawo Wodne ) nakazuje właścicielom działek przylegających do zbiorników wodnych zachowanie połtorametrowej odległości ogrodzenia od brzegu zbiornika ( lustra wody ). Własność nie sięga bowiem brzegu rzek czy jezior.

Czasem sobie więc tam przesiaduję i odpoczywam od betonowego miasta.

Moim zdaniem należy te miejsca chronić, mimo, że nie są wpisane do rejestru parków krajobrazowych czy natury 2000. Są to natomiast miejsca wypoczynku zwykłych ludzi z betonowych, zanieczyszczonych miast i nie tylko miast.

Niestety, miejsce to od dwóch chyba lat upodobały sobie bobry. Rzeka z czystej , dość żwawo płynącej zamienia się powoli w brudną nieprzezroczystą, stojąca breję. Powoli w niektórych miejscach zaczynają się tworzyć już rozlewiska. 
Bobry podkopują też w niektórych miejscach pas nadbrzeżny. Ostatnio o mało co nie wpadłabym w półmetrową dziurę pełną wody, ponieważ ziemia nad nią wyglądała normalnie, lecz pod cienką jej warstwą był już wykopany tunel zalany wodą.


Jednak najbardziej przykro mi patrzeć jak bobry obalają kolejne stare, grube drzewa, zwykle topole czy wierzby.
Drzewa przecież poprzez system korzeniowy zapobiegają wymywaniu brzegu przez wodę, a topole bardzo dobrze oczyszczają powietrze z pyłów przemysłowych. Jednak niektórzy mieszkańcy pobliskich działek cieszą się z tej wycinki bobrów, bo mają drzewo za free.


Chciałabym ochronić te drzewa zanim bobry je ogryzą i zetną, rosły tam jak mnie jeszcze nie było na świecie i rosnąć by mogły, jak już mnie na świecie nie będzie.

Ostatnio owinęłam siatką najgrubszą topolę, której niestety nie udało mi się wcześniej uchronić przed zgryzieniem kory dokoła, posmarowałam tylko z jednej strony zgryziony pień wapnem ( by ochronić przed chorobami grzybowymi miejsce zdartej kory ), bobry go już wtedy z tej strony nie ruszyły, ale zgryzły potem pień z drugiej strony :(

Niestety nie miałam wtedy funduszy na siatkę, by temu zapobiec. Tego drzewa już nie zetną, ale nie wiem, czy ono przeżyje z tak dużym brakiem kory na całym obwodzie pnia.


Siatki, którą dysponowałam starczyło mi jeszcze na duży kasztan i trzy dość grube pnie nie wiem czego....


Brakło siatki na kilka dość dużych drzew w tym fragmencie rzeki. Pomijam owijanie cieńszych wierzb.
Nie wiem też, czy po opadnięciu lustra wody nie trzeba będzie zabezpieczyć dolnej części pni przy drzewach, które rosną przy samej wodzie ( prawie w niej ) i dołożyć tam siatki, pewnie taki zabieg będzie konieczny.

Jeśli ktoś chciałby uratować te akurat drzewa, to proszę o kontakt na maila. Trwa walka z czasem, którego bobry nie tracą. Jeśli ktoś chciałby owinąc swoje drzewa, czy drzewa nasze na innym terenie to koszt siatki wynosi 27,75 zł, kupowana była w leroymerlin,  najtańsza ocynkowana 1 metr wysokości/ 5 metrów długości  > link TUTAJ. Jedna siatka starcza na owinięcie około trzech średniej grubości pni.


Apeluję do dbania nie tylko o to, co "moje" ale też o to, co wspólne, Nasze.
Bo przecież nie odpoczywamy tylko na "swoim", podróżujemy i zachwycamy się naturą, więc warto o nią dbać w każdym miejscu, jeśli jeszcze została dzika, malownicza, by taka przetrwała.


Tu jedna z inicjatyw ochrony drzew:   Zobacz 




0 komentarze :

Prześlij komentarz