JAK SIĘ BAWIĆ TO SIĘ BAWIĆ

umuzykalniony w sensie wyczucia rytmu.
Wyluzowany, nikt praktycznie nigdy i nigdzie się nie spieszył
W domu
Wolny czas lubili spędzać towarzysko, zazwyczaj na wizytach lub rewizytach, podczas których zazwyczaj był jakiś poczęstunek, często też na ciepło i właśnie tańce. U nas powodem do takich imprez zazwyczaj musi być jakaś okazja , typu imieniny itp. tam wystarczyła ochota.
W restauracji

W jednej z nich, w której byliśmy zastosowano starożytny system chłodzenia powietrza, akurat w tym przypadku na zewnętrznym tarasie. Była to ściana wody ( jak sobie nazwałam "kurtyna wodna" ) lejącej się z góry, która odgradzała restaurację od ulicy. Ruch wody dawał przyjemny chłód a jednocześnie nawilżał powietrze, bardzo praktyczne i ekologiczne rozwiązanie. Dzisiaj w Polsce są dostępne w sprzedaży ścianki wodne do zastosowań domowych, ale takiej wielkości nigdzie nie widziałam obecnie u nas. W tamtym czasie w Polsce takich rozwiązań raczej w ogóle nie było.
Restauracja jak restauracja ale za to jeden z kelnerów.... :) Zwracał uwagę nie tyle tym, że miał nieco ciemniejszą skórę niż inni (mógł być Egipcjaninem), był niezwykle zgrabny ale przede wszystkim poruszał się z niesamowitą gracją, on dosłownie tańczył z tymi talerzami, płynął od stolika do stolika, przypływał i odpływał miękko i płynnie...
Co nas zaskoczyło to fakt, że jego praca nie ograniczała się do postawienia potraw na stole ale nadzorował również co się na tym stole dzieje oraz nalewał nam wody do szklanek jak tylko stawały się puste, mimo , że butelki z wodą stały cały czas w zasięgu naszych rąk. Właściwie to najczęściej chyba nalewał tę wodę mnie i kuzynce... na wyścigi piłyśmy i opróżniałyśmy nasze szklanki, żeby tańczący, zgrabny kelner mógł nam ją znowu nalać :D
Co nas zaskoczyło to fakt, że jego praca nie ograniczała się do postawienia potraw na stole ale nadzorował również co się na tym stole dzieje oraz nalewał nam wody do szklanek jak tylko stawały się puste, mimo , że butelki z wodą stały cały czas w zasięgu naszych rąk. Właściwie to najczęściej chyba nalewał tę wodę mnie i kuzynce... na wyścigi piłyśmy i opróżniałyśmy nasze szklanki, żeby tańczący, zgrabny kelner mógł nam ją znowu nalać :D
Z pewnością był zadowolony z napiwku, który dostał od wujka. :)
W plenerze


Pikniki były jedną z tych rzeczy, które tygryski lubią najbardziej :) Połączenie ciszy i piękna przyrody ze smacznym jedzonkiem i eksploracją nowych miejsc.
Piknik nad wodospadem, upał straszny, zero cienia. Kiwaliśmy się przy dźwiękach derbaki, gdy nadjechał samochód i wysiadło z niego dwóch facetów ze swoim "stadkiem" kobiet w burkach. Udawałyśmy, że nie robimy im zdjęć , tylko zdjęcia wodospadu, ponieważ machali do nas z daleka, że nie wolno...Po chwili zagnali "stadko" do samochodu a sami przyszli pogadać i pobawić się do nas..bidne kobiety...
Po jakimś czasie spędzonym w ostrym słońcu padła decyzja żeby zejść nieco niżej, gdzie rosły krzaki dające trochę cienia. Zbocze było dość strome, jednak dało się zejść. Ja ze swoim lękiem wysokości zrobiłam "focha" i nie zeszłam...zostałam w samochodzie ( wyobraźcie sobie ten hardcor temperaturowy w nagrzanym samochodzie ), w którym przynajmniej był cień.
Po jakimś czasie spędzonym w ostrym słońcu padła decyzja żeby zejść nieco niżej, gdzie rosły krzaki dające trochę cienia. Zbocze było dość strome, jednak dało się zejść. Ja ze swoim lękiem wysokości zrobiłam "focha" i nie zeszłam...zostałam w samochodzie ( wyobraźcie sobie ten hardcor temperaturowy w nagrzanym samochodzie ), w którym przynajmniej był cień.

Najczęściej jeździliśmy w góry Hermonu niedaleko granicy z Libanem, oraz na południe Damaszku lub w pobliże granicy z Izraelem i tzw. "strefy" ( lub na jej teren ) gdzie stacjonowały wojska ONZ ( tam trzeba było mieć przepustkę , ale jak się ją zdobywa napiszę w innym rozdziale ).
Co było na ruszcie grila? Zazwyczaj mięso baranie w kawałkach albo mielone, tym się zajmował wujek. My z ciocią robiłyśmy surówkę warzywną. Nigdy wcześniej nie jadłam baraniny ale tamta mi bardzo smakowała. W Syrii są inne barany niż w Polsce, mają one ponoć w tylnej części ciała "zbiorniczek" gdzie magazynuje się tłuszcz i to mięso nie śmierdzi i nie smakuje później takim łojem. Poza tym potrafią bardzo dobrze je przyprawić, nie mówiąc już o tym , że nie ma w nim żadnej chemii bo nie ma jej w paszach ani w glebie.

Najlepszym sposobem na pozbycie się kłującego puszku z powierzchni owoców jest sparzenie ich wrzątkiem, dopiero potem można bezpiecznie obrać ze skórki i dostać się do ożywczego, słodkiego z lekko kwaskowatym posmakiem miąższu.
Zawierają wapń, fosfor, witaminę C, a niedawno dowiedziałam się że olejek z pestek opuncji jest jednym z najdroższych i cenionych olejków w kosmetyce (Aby otrzymać 1 litr oleju z pestek opuncji potrzeba zużyć 1 milion pestek opuncji, żmudnie wydobywanych z pulpy 470 kg świeżych owoców opuncji). Znalazłam w tych krzakach liścia który wysychając wypreparował ciekawe żebrowania ze swojego wnętrza, jako dziwoląg zapakowałam sobie go ostrożnie i zabrałam do Polski w celach fotograficznych ( podczas kontroli na lotnisku mieli zdziwioną minę jak to zobaczyli w moim podręcznym bagażu, od razu odkładając na bok by nie narazić się na resztki kolców :D )
Zawierają wapń, fosfor, witaminę C, a niedawno dowiedziałam się że olejek z pestek opuncji jest jednym z najdroższych i cenionych olejków w kosmetyce (Aby otrzymać 1 litr oleju z pestek opuncji potrzeba zużyć 1 milion pestek opuncji, żmudnie wydobywanych z pulpy 470 kg świeżych owoców opuncji). Znalazłam w tych krzakach liścia który wysychając wypreparował ciekawe żebrowania ze swojego wnętrza, jako dziwoląg zapakowałam sobie go ostrożnie i zabrałam do Polski w celach fotograficznych ( podczas kontroli na lotnisku mieli zdziwioną minę jak to zobaczyli w moim podręcznym bagażu, od razu odkładając na bok by nie narazić się na resztki kolców :D )


Miejsce było niesamowite, cisza, spokój, ani żywej duszy, tylko jakiś jeździec konny przejechał obok nas ( koń był równie dobrym środkiem transportu jak samochód w takich rejonach, i prawie tak dobry jak osioł ) Ta cisza, którą rytmicznie uspokajająco uzupełniał szmer strumyka i majestatyczne kamieniste góry, spowodowały, że poczułam obecność wyższego bytu / Boga i swoją własną człowieczą małość a jednocześnie spokój i niemyślenie o niczym. Była to jedna z trzech chwil w moich życiu kiedy czułam to tak głęboko.
Dzisiaj powiedziałabym, że znalazłam się w stanie ZEN :)
Tańce dreptane, skakane i wygibańce

Na derbace można wydobyć skalę dźwięków od najniższego pośrodku bębna ( dźwięk tzw. "Dum" ) , do najwyższego przy jego krawędzi, przy czym szybkie uderzanie prawa ręką w krawędź do dźwięk "Tek" , a lewą ręką na skraju membrany to dźwięk "Ka" . Trzyma się ja pod pachą, opartą na biodrze, lub miedzy nogami ( mniej popularne), dla właściwego wydobycia dźwięków zalecany jest dopływ powietrza od spodu.
Ci co na niej grali, mówili, że ten instrument jest jak kobieta, nie tylko podobny w kształcie, ale trzeba go tak jak kobietę troskliwie rozgrzać, żeby wydobyć piękny dźwięk ( i to porównanie mnie osobiście się bardzo podoba ;) ) Rozgrzać trzeba tutaj dosłownie, czyli albo robi się to zapaloną zapalniczką albo masując skórę dłońmi, robi się wtedy bardziej elastyczna i wydaje bardziej czyste dźwięki ( takie traktowanie nie dotyczy membran z tworzyw sztucznych ). Grając trzyma się najczęściej derbakę pod pachą, by był dopływ powietrza od dołu.
Na zdjęciu moja derbaka z tradycyjnych materiałów, niestety już sfatygowana z odpryskami ceramiki i pomarszczona , poluzowaną membraną ( a to dlatego , że nieświadomie postawiłam ją obok okna i kaloryfera... )
Ci co na niej grali, mówili, że ten instrument jest jak kobieta, nie tylko podobny w kształcie, ale trzeba go tak jak kobietę troskliwie rozgrzać, żeby wydobyć piękny dźwięk ( i to porównanie mnie osobiście się bardzo podoba ;) ) Rozgrzać trzeba tutaj dosłownie, czyli albo robi się to zapaloną zapalniczką albo masując skórę dłońmi, robi się wtedy bardziej elastyczna i wydaje bardziej czyste dźwięki ( takie traktowanie nie dotyczy membran z tworzyw sztucznych ). Grając trzyma się najczęściej derbakę pod pachą, by był dopływ powietrza od dołu.
Na zdjęciu moja derbaka z tradycyjnych materiałów, niestety już sfatygowana z odpryskami ceramiki i pomarszczona , poluzowaną membraną ( a to dlatego , że nieświadomie postawiłam ją obok okna i kaloryfera... )
Taniec brzucha

My też skorzystałyśmy z kilku lekcji od naszej kuzynki i jej koleżanek ( z bardziej tradycyjnej rodziny, gdzie ojciec miał dwie żony, jedna w
Syrii druga w Pakistanie , a dziewczyny były siostrami przyrodnimi z
różnych matek )
Co ciekawe mimo, że jest to taniec z dużą nutą erotyzmu a tancerki profesjonalne tańczą w restauracjach półnagie, mimo że przecież koran i obyczaje świata muzułmańskiego nakazują kobietom skromny strój, tancerki są bardzo szanowane. W Europie raczej odwrotnie, te kobiety które tańczą półnagie w lokalach nie były ( bo teraz może się to i zmienia ) darzone zbytnim szacunkiem, bo u nas to taniec erotyczny, podczas kiedy tam narodowy. Ot taki paradoks.
Depka
Najczęściej tańczono tzw. Depkę, tradycyjny taniec ludowy w grupie, półkolu, trzymając się za dłonie lub ramiona, do żwawej skocznej melodii. Rytm wybijany na derbace, lub nawet li tylko podawany przez samych tańczących okrzykami lub śpiewem. Taniec, który ja bym nazwała radosnym, poprzez powtarzający się rytm i kroki wprowadzał ciało w rodzaj transu...
Po dłuższej chwili korowód "d(r)epczących" ( nazwa "depke" kojarzy mi się z naszym "deptać", "dreptać" i w tym kontekście właściwie oddaje charakter kroków ) falował spójną energią.
Dla lepszego zobrazowania tego tańca wkleję video z youtube, ponieważ nie dysponowałam kamerą, wtedy jeszcze VHS ( czasem znajomi z którymi jeździliśmy na pikniki filmowali coś ) , więc nie było mi dane uwiecznić ruchomego obrazu.
Jeśli ktoś chciałby poćwiczyć kroki wrzuciłam jeden filmik instruktażowy.
0 komentarze :
Prześlij komentarz