GÓRA Z GÓRĄ SIĘ NIE ZEJDZIE...



Nawiasem mówiąc, niektórzy do mnie mówili Miriam. Takie imię mi nadali np. w rodzinnej wsi wujka, bo pewnie było im łatwiej wymówić , zapamiętać a i może moje własne z tym im się kojarzyło :)
Według legendy kobiecie niosącej oliwę do kościoła wylała się ona na kamienne schody i w tym miejscu powstał wizerunek Matki Boskiej. Patrzyłam na tę plamę na stopniu schodów i w sumie...jak ktoś ma wyobraźnię, to może i taki kształt w niej zobaczyć ;)
Zwiedzając kościół weszliśmy na taras przy dzwonnicy. Podziwiałyśmy panoramę w przerwie
rozmów, nagle ciszę zmąciły jakieś głosy... nie byliśmy sami. Na taras weszła jakaś mała grupka mężczyzn, pewnie turystów.
rozmów, nagle ciszę zmąciły jakieś głosy... nie byliśmy sami. Na taras weszła jakaś mała grupka mężczyzn, pewnie turystów.
Po chwili kuzynka szeptem powiedziała:
- Wydaje mi się, że słyszałam język polski....- zaczęłyśmy obie nasłuchiwać
- Tak, też mi się wydaje że ci dwaj mówią po polsku...- upewniłam ją.
Nie zdążyłyśmy pomyśleć a już przy nas było dwóch rosłych młodych mężczyzn.
- Dzień dobry, słyszeliśmy, że mówicie po polsku... O! jak nam miło spotkać rodaków !
-radośnie nas przywitali.

Nastąpiła wymiana imion, padło pytanie "skąd jesteście" i okazało się, że jeden z nich mieszka w Polsce nawet w naszej okolicy.
Tak więc góra z górą się nie zejdzie a człowiek z człowiekiem choćby na końcu świata owszem. Otrzymaliśmy wszyscy zaproszenie na wojskową grochówkę, do ich bazy w strefie ONZ-owskiej ( zaproszenie padło jak się dowiedzieli że możemy tam wjeżdżać). Później wspólna fotka z dwoma "bodygardami" ( wyglądałam przy nich jak krucha figurka z porcelany :P) i niestety musieli pojechać.
Koniec końcem nie odwiedziliśmy tej bazy, już nie pamiętam czemu ale chyba z wrażenia zapomniałyśmy spytać o dokładny namiar i nazwiska :D
0 komentarze :
Prześlij komentarz